15 lat temu zmarł Kazimierz Górski
Po bardzo długiej i ciężkiej chorobie, 23 maja, 15 lat temu, zmarł Kazimierz Górski. Trener Tysiąclecia.
2021-05-23, 05:00
Ikona polskiej piłki nożnej
Kazimierz Górski przyszedł na świat w polskim Lwowie, 2 marca 1921 roku. Niedawno obchodziliśmy jego 100 rocznicę urodzin. Jako młody piłkarz grał pod pseudonimem „Sarenka”. Po wojnie przeniósł się do Warszawy. Jeszcze jako zawodnik podjął studia trenerskie. I tej pracy całkowicie się poświęcił. W roku 1970 został samodzielnym selekcjonerem reprezentacji naszego kraju. Zastąpił na tym stanowisku Ryszarda Koncewicza. Od tego momentu rozpoczęły się najlepsze lata naszego futbolu. Złoty medal na XX igrzyskach w Monachium. Trzecie miejsce na rozgrywanych w Niemczech mistrzostwach świata. Na koniec pracy z drużyną narodową srebrny krążek olimpijski, który przywieźliśmy z kanadyjskiego Montrealu.
23 maja 2006 rok
Odszedł od nas po bardzo długiej i ciężkiej chorobie nowotworowej. Został pochowany na Powązkach w Warszawie. Na jego cześć przed stadionem Narodowym posadowiono pomnik upamiętniający kroczącego z piłką Kazimierza Górskiego. Niezapomnianego Trenera Tysiąclecia.
Oddajmy głos ludziom, którzy go podziwiali, którzy mieli olbrzymie szczęście z nim współpracować i wreszcie tym którzy pod jego wodzą zdobywali największe sukcesy
Ostatnie chwile
„Rok wcześniej mama umarła, a tata już był bardzo schorowany. Nie wiedziałem jak mu to powiedzieć, jak to zrobić. Tata, jak mamy nie było, już przestał walczyć” wspominał Dariusz Górski, syn wielkiego szkoleniowca, na polsatsport.pl.
REKLAMA
Ludzie piłki nożnej starali się działać i zrobić wszystko aby chociaż na chwilę zapomniał o chorobie.
„Pan Listkiewicz (ówczesny prezes PZPN - przyp. red.) poinformował pana Kazimierza, że będzie samolotem prezydenckim podróżował na mistrzostwa świata. Mimo ciężkiej choroby pojawił się uśmiech na twarzy; był zadowolony. Chyba żył nadzieją, że zdoła wstać z łóżka, ale ta tragiczna choroba nie pozwoliła mu na to” stwierdził Andrzej Strejlau, wieloletni współpracownik pana Kazimierza, na rmf24.pl
Niestety nie udało mu się dotrwać do mundialu.
„Mówił nam, że jest już z nim bardzo źle; że nie może oglądać telewizji; że już nie może czytać prasy. Wyjście do toalety było dla niego jak przebiegnięcie maratonu” mówił były piłkarz Trenera Tysiąclecia, a prywatnie jego wielki przyjaciel, Lesław Ćmikiewicz, na tym samym portalu.
REKLAMA
Początki
Miał bardzo pragmatyczne podejście do piłki nożnej. To przecież dosyć prosta gra. Górski starał się przekazać, tę wydawało by się oczywistą prawdę, trenowanym przez siebie piłkarzom.
Mirosław Wlekły, autor biografii „Górski. Wygramy my albo oni”, tak ocenił podejście pana Kazimierza do futbolu na polskieradio.pl:
„Doskonale zdawał sobie z tego sprawę i nie bał się do tego przyznać. Nawet nie próbował udawać, że ta gra polega na jakichś skomplikowanych regułach czy skomplikowanej taktyce. Tłumaczył swoim chłopakom, że trzeba strzelać gole i dzięki temu się wygrywa. Oni początkowo byli bardzo zdziwieni takim podejściem do sprawy i najpierw wątpili w tego trenera, natomiast później zaczęło okazywać się, że te słowa i takie podejście są wręcz magiczne i jedyne w swoim rodzaju. Przynosiły przecież sukcesy”.
Złoty medal olimpijski
W roku 1972 pojechaliśmy na XX igrzyska do niemieckiego Monachium. Jechaliśmy po naukę a wróciliśmy ze krążkiem z najcenniejszego kruszcu. Rozegraliśmy siedem spotkań, z których wygraliśmy sześć i jedno zremisowaliśmy. W finale pokonaliśmy Węgrów 2:1 po pięknych bramkach Kazimierza Deyny.
REKLAMA
Tak wspominał, bramkarz, Jan Tomaszewski, ten sukces i narodziny wielkiej polskiej drużyny, na polsieradio24.pl:
„Kazimierz Górski pokazał całemu światu, że Polacy nie gęsi i swój futbol, i swoich futbolistów mają. Z nas, zawodników utalentowanych, ale bez sukcesów, stworzył światowej klasy zespół. Miałem nieprawdopodobny komfort. Mogę powiedzieć, że nie byłoby Jana Tomaszewskiego bez pana Kazimierza Górskiego”.
17 października 1973 roku. Stadion w Londynie, Wembley
Dla naszej piłki, najważniejszym symbolem jest angielski stadion. Dzięki remisowi jaki tam osiągnęliśmy, z mistrzami świata z 1966 roku, awansowaliśmy na mundial rozgrywany w Niemczech.
„Przed meczem na Wembley Pan Kazimierz powiedział jedną ze swoich piłkarskich myśli: im dłużej my przy piłce, tym krócej oni. Ale my nie mieliśmy szans utrzymać się przy piłce, bo rzucili się na nas jak harty (...) Ja zawsze mówiłem, że człowiek, który zatrzymał Anglię, to był Kazimierz Górski i jedenastu zawodników, których poukładał na boisku jak te puzzle, walczyliśmy w muszkieterskim stylu” stwierdził Tomaszewski na polskieradio24.pl.
REKLAMA
Mistrzostwa Świata 1974 roku
Byliśmy objawieniem tego mundialu. Graliśmy bardzo ciekawą piłkę. Ofensywną, z polotem. Gdyby nie anormalne warunki, w jakich przyszło nam się mierzyć z gospodarzem, tak zwany „mecz na wodzie”, mogliśmy wejść do finału. Stało się jednak inaczej, ale trzecie miejsce zostało uznane za wielki sukces.
„Jedynym optymistą w drużynie przed mundialem byłem ja. Uważałem, oczywiście z pełną pokorą, że jesteśmy w stanie pokonać i Argentyńczyków, i Włochów. Kto przeżył Wembley, ma prawo nie bać się żadnej drużyny na świecie. A co dodawał Pan Kazimierz Górski? Trener mówił: mamy prawo grać jak równy z równym z najlepszymi drużynami na świecie. Ich jest jedenastu i nas też jest jedenastu” wspominał Tomaszewski na polsieradio24.pl
Wtórował mu Ćmikiewicz na polsatsport.pl:
„Argentyna, Włochy czy Brazylia, nie było drużyn, przed którymi byśmy drżeli. My wychodziliśmy na boisko, żeby z nimi wygrać! A to były wtedy najlepsze zespoły świata. Tego nauczył nas trener Kazimierz Górski”.
REKLAMA
Piłkarze traktowali go nie tylko jak trenera, był dla nich jak mężczyzna najważniejszy w życiu, ojciec
„Odkryłem drugą stronę Kazimierza Górskiego i magię, o której mam wrażenie, że my zwykli kibice nie wiedzieliśmy. Mam na myśli Kazimierza Górskiego z zacisza szatni, którego piłkarze nie traktowali przede wszystkim jako trenera. On był dla nich przede wszystkim ojcem (…) Był po prostu człowiekiem niespotykanym w tej dyscyplinie sportu” ocenił autor biografii pana Kazimierza Górskiego, Wlekły, na polskieradio.pl
„Kazimierz Górski był członkiem rodziny. Ja jestem półsierotą, trenera Górskiego traktowałem jak własnego ojca. To był ojciec nie tylko mój, ale wszystkich chłopaków, którzy się przez jego ręce przewinęli” mówił piłkarz Adam Musiał, na rmf24.pl.
Nawet ludzie nie intersujący się piłką słyszeli o Kazimierzu Górskim
Ćmikiewicz wspominał po latach, dosyć sympatyczną i zarazem zabawną sytuację. Kiedy szedł ulicą nagle zaczepiły go przechodzące nieopodal panie. Były wyjątkowo podekscytowane, że spotkały jednego z najbardziej znanych ludzi w Polsce. Chciały być bardzo sympatyczne i uznały, że należy porozmawiać, skoro mają okazję „na żywo” zobaczyć taką wielką gwiazdę. Zarzuciły go pytaniami. „Co słychać?, Jak się Pan czuje? Czy wszystko u pana w porządku? I rzeczywiście wszystko było by w porządku gdyby nie ostatnie zdanie. Bo zakończyły krótką rozmowę stwierdzeniem: „Panie Kazimierzu”.
To ewidentnie świadczy o wielkiej popularności Trenera Tysiąclecia w naszym społeczeństwie. Dopóki piłka w grze, jak zwykł mawiać, zawsze będzie w naszej pamięci.
REKLAMA
AK
REKLAMA