55 lat temu urodził się Jan Żelezny
Rekordzista świata w rzucie oszczepem. Zdobywca trzech złotych medali olimpijskich na trzech kolejnych igrzyskach. Żaden inny sportowiec uprawiający tę dyscyplinę, nie może poszczycić się takim osiągnięciem.
2021-06-16, 05:00
Schody do nieba
Złoty Czech wychował się w rodzinie lekkoatletów. Mama i tata byli w młodości oszczepnikami. Młody Jan, nie za bardzo garnął się do tego sportu. Jednak po pewnym czasie przekonał się do niego. Jego pierwszym trenerem został ojciec. Żelezny miał wtedy 16 lat. Rozwijał się bardzo szybko. W 1984 roku osiągnął 57,49 metra. Ale już w następnym sezonie poprawił go prawie o dwadzieścia metrów, posyłając oszczep na odległość 74,34. Cztery lata później ustanowił swój pierwszy rekord świata wynikiem 87,66. Miał wtedy dopiero 22 lata. Jego warunki fizyczne nie wskazywały jednak, że zostanie najlepszym oszczepnikiem w historii tej dyscypliny. Mierzył tylko 184 centymetry wzrostu i ważył zaledwie 77 kilogramów.
Rozpoczął kolekcjonowanie medali olimpijskich
Na igrzyska do Korei Południowej, w 1988 roku, jechał po złoto. Mając najlepszy rezultat w tabelach światowych był pewny zwycięstwa. I wszystko wskazywało na to, że tak się stanie. W rundzie eliminacyjnej ustanowił rekord olimpijski wynikiem 85,90. Dokonał tego w pierwszym rzucie. Pozostałe próby opuścił. W głównym konkursie, w ostatnim podejściu, posłał przyrząd na odległość 84,12. Do zakończenia zawodów postał już tylko jeden rzut, Fina Topio Koriusa. Zupełnie nieoczekiwanie oszczep poszybował szesnaście centymetrów dalej, niż rezultat Czecha. To spowodowało, że zamiast krążka z najcenniejszego kruszcu, Żelezny musiał zadowolić się srebrem. Cztery lata później nie było na niego mocnych. Już w pierwszej kolejce fazy finałowej uzyskał nowy rekord igrzysk wynikiem 89,66 i zdobył upragnione, pierwsze w swojej karierze złoto.
Rekord, który przetrwał już 25 lat
W trakcie przygotowań do kolejnych igrzysk pojechał na południe Czarnego Kontynentu. Tam, aby nieco się rozruszać i zmienić monotonny trening, postanowił wziąć udział w lokalnych zawodach. Jego przeciwnikiem był ówczesny rekordzista świata, Amerykanin, naturalizowany w RPA, Tom Petranoff. Czech nie miał swoich oszczepów więc pożyczył jeden od kolegi. Jakież było zaskoczenie wszystkich uczestników mitingu, kiedy poszybował on na odległość 95,54 metra. To aż o trzy metry dalej niż dotychczasowy rekord świata Petranoffa. Zawody nie miały rangi oficjalnej, więc wynik ten nie został uznany.
- Oczywiście jestem bardzo szczęśliwy, ale to był tylko trening, więc nie jest wykluczone, że 100 metrów może się zmaterializować” - powiedział Jan Żelezny w wywiadzie udzielonym zaraz po zawodach dla european-athletics.com.
REKLAMA
Po powrocie do Europy poprosił swojego trenera aby znalazł mu jakiś miting, na którym mógłby trochę porzucać.
Wybór padł na stary stadion, zbudowany jeszcze w 1924 roku, w Jenie, Ernst Abbe Sportfeld. Miał on jedną dosyć dużą zaletę. Był tak skonstruowany, że w linii rzutu tworzyło się wir powietrzny mający cechy tunelu aerodynamicznego. Konkurs rzutu oszczepem rozgrywany był przy porywach wiatru dochodzących do trzech metrów na sekundę. Ten dodatkowy walor postanowił wykorzystać Żelezny. W pierwszej próbie Czech osiągnął 87,76. W drugiej 92,66. Był to, jak do tej chwili, najdłuższy rzut w historii.
- Przy pierwszej próbie zachwiałem się przy rozbiegu i rzuciłem niezbyt daleko, ale mimo to rzuciłem ponad 87 metrów. Mój drugi rzut na 92 metry powiedział mi, że mogę pobić rekord świata – mówił złoty medalista olimpijski, cytując za portalem worldathletics.org.
W trzecim rzucie przyrząd poszybował na 98,48 metra. Jest to nieosiągalny do dnia dzisiejszego, przez innych oszczepników rekord świata.
REKLAMA
Następne olimpijskie sukcesy Czecha nie przyszły jednak łatwo
- Ciężko trenuje do igrzysk olimpijskich w Atlancie, gdzie mam nadzieję zostać pierwszym człowiekiem od 1924 roku, który zachowa tytuł olimpijski. Wiele osób może raz wygrać złoty medal. Ale ten, kto dwukrotnie wygrywa, jest wyjątkowy - stwierdził czeski lekkoatleta w rozmowie z rferl.com.
W tamtym czasie na największego konkurenta Żeleznego wyrósł reprezentant Wielkiej Brytanii, Steve Backley. W pierwszym rzucie finału, XXVI igrzysk w amerykańskiej Atlancie, uzyskał 87,44 metra. A Czech swoją próbę spalił. Zaczęło być nerwowo. Jednak pan Jan szybko się uspokoił i w drugim podejściu posłał oszczep na 88,16. Dla Brytyjczyka było to za daleko. Tym samy Żelezny wywalczył drugi krążek, na kolejnej olimpiadzie, z najcenniejszego kruszcu. Ale on na tym nie poprzestał. Cztery lata później, w Sydney, w Australii, było bardzo ciekawie. Prowadzenie objął Żelezny. Ale Brytyjczyk nie dawał za wygraną. W drugiej próbie osiągnął 89,85. To tak zmobilizowało Czecha, że uzyskał w trzeciej próbie, nowy rekord igrzysk. Posłał przyrząd, jako pierwszy zawodnik w historii olimpiad, na odległość powyżej 90 metrów, dokładnie 90,17.
Jest jedynym w historii lekkoatletą, który w rzucie oszczepem wywalczył trzy krążki z najcenniejszego kruszcu, na trzech kolejnych igrzyskach.
Kariera najlepszego czeskiego lekkoatlety dobiegła końca
W 2002 roku Żelezny musiał przejść poważną operację żeber. Lekarze usunęli mu dużą narośl.
REKLAMA
- Czuję się dobrze i wszystko poszło zgodnie z planem. Teraz będę miał 14 dni odpoczynku, a potem zobaczymy z lekarzami, kiedy będę mógł rozpocząć przygotowania do kolejnego sezonu - powiedział wielokrotny medalista olimpijski, cytowany przez worldathletics.org.
Karierę zawodniczą zakończył cztery lata po tym zabiegu. Jednak już większych sukcesów nie odniósł.
16 czerwca 2021 - 55 urodziny trzykrotnego mistrza igrzysk
Po zakończeniu kariery postanowił zająć się szkoleniem. Tak jak jego rodzice przekazali mu swoją wiedzę, tak on, chciał podzielić się nią z innymi. Zaopiekował się swoją rodaczką, Barborą Spotakową. I już w 2008 została mistrzynią igrzysk w stolicy Chin, Pekinie. Sukces ten powtórzyła cztery lata później w Londynie. A w 2016, w brazylijskim Rio de Janerio, wywalczyła brąz.
- Każdy sportowiec, który był na szczycie, ma problemy, kiedy kończy karierę. Problemy psychiczne, bo nagle w życiu zaczyna czegoś brakować. Zanim skończyłem z wyczynowym sportem pomyślałem, że zostanę trenerem. Dzięki temu nie brakuje mi aż tak bardzo adrenaliny i emocji, do czego byłem przyzwyczajony (…) trenowanie młodych zawodników jest najważniejsze - wspominał Jan Żelezny w rozmowie opublikowanej przez Przegląd Sportowy.
REKLAMA
W ten sposób powiększył swoją kolekcję zdobyczy olimpijskich. Ma w dorobku pięć złotych, jeden srebrny i jeden brązowy krążek. Jako zawodnik oraz trener.
AK
REKLAMA
REKLAMA