Jan Wałach i jego drzeworyty

42 lata temu, 30 czerwca 1979 roku, zmarł w zapomnieniu wybitny rzeźbiarz i malarz, prawdziwy mistrz drzeworytu Jan Wałach.

2021-06-30, 05:35

Jan Wałach i jego  drzeworyty
Jan Wałach. Foto: Wikipedia/domena publiczna

Żył prawdziwie i skromnie jak przystało na mieszkańca pięknej Istebnej, niewielkiej wsi Śląska Cieszyńskiego, około 30 kilometrów na południowy-zachód od Żywca, w pobliżu potrójnej granicy Polski, Czech i Słowacji. Tam się urodził w sierpniu 1884 roku i tam też zmarł. Pochowano go na niewielkim cmentarzu za kościołem Dobrego Pasterza.

Zasłynął drzeworytami

Po II wojnie światowej sława Jana Wałacha przycichła, a czas poświęcał samotnej pracy w swojej pracowni. Dopiero z końcem wieku, dzięki staraniom Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach, powrócono do pięknych dzieł artysty. Zorganizowano szereg głośnych wystaw, a w Istebnej na Andziołówce powstało Muzeum Biograficzne Jana Wałacha.

Blisko 95 letnie życie Wałacha bogate było w znaczące wydarzenia artystyczne. Dość powiedzieć, że w wiek XX wkroczył jako szesnastolatek, przeżył przemiany polityczne i gospodarcze, I wojnę światową, odzyskanie przez Polskę tak upragnionej niepodległości, II wojnę światową i okres stalinizmu. Jako twórca, silnie osadzony w kulturze folkloru i tradycji chrześcijańskiej, zasłynął pięknymi drzeworytami, płaskorzeźbami i rzeźbami. Nie stronił od grafik i obrazów, głównie olejnych. Prawdziwie artystycznie wykształcony, szczególnie w dwudziestoleciu międzywojennym tworzył i wystawiał w największych miastach Polski, a także w Paryżu, Londynie, Amsterdamie, Chicago i Hamburgu.

Wykształcenie artystyczne Wałacha pełne jest wybitnych nazwisk. Wlatach 1904-1908 studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jego profesorami byli Józef Mehoffer, Julian Fałat, Ferdynand Ruszczyc i Jan Stanisławski. Dzięki ich rekomendacjom kontynuował studia w Paryżu, w słynnej Szkole Sztuk Pięknych École des beaux-arts u Fernanda Cormona. Wałach pierwszą swoją wystawę miał jeszcze z początkiem studiów, w 1904 roku i z każdym rokiem, wyłączając czasy I wojny światowej, powiększał swoje osiągnięcia osiągając prawdziwe sukcesy w drugiej połowie lat 30. XX wieku.

REKLAMA

"Artysta spod Złotego Gronia"

Malował, rzeźbił i wykonywał drzeworyty, w których osiągnął niespotykany kunszt. Niektórzy zarzucali mu koncentrowanie się na elementach "sztuki naiwnej", akademizm i "pejzarzowanie" ponad miarę. "Zwrot.cz" przytacza wykład dr Michała Kawuloka dotyczący twórczości artysty. Czytamy w nim: "Sztuka Jana Wałacha znalazła swoich zwolenników, ale i wrogów. Zarzucano mu, że nie ma w jego sztuce żadnych poszukiwań artystycznych, żadnej awangardy. Niemniej było o artyście głośno, to miał zamówienia – mówił prelegent, wyjaśniając, że artysta tworzył cały czas – i podczas obu wojen światowych, i w okresie międzywojennym, i już po II Wojnie Światowej".

W drzeworytach często pojawiały się postaci góralskie, architektura rodzinnych stron i pełna religijnego przeżycia tematyka sakralna. Metropolita Katowicki, arcybiskup Damian Zimoń, w biografii Jana Wałacha prezentującej jego prace, takimi słowami dokonuje znaczącego wprowadzenia: "Jan Wałach — "artysta spod Złotego Gronia", podczas swojej najgłośniejszej wystawy w Kamienicy Baryczków w Warszawie, przedstawiony został w roku 1934 jako "artysta ukryty". Współcześnie wielu przechodniów mija Krucyfiks, który wykonał ów "ukryty artysta" dla katedry Chrystusa Króla w Katowicach. Mało kto pamięta o autorze. Wielu natomiast zatrzymuje się przed wizerunkiem Umęczonego Zbawiciela zawieszonym w przedsionku katowickiej katedry. Przyciąga w tym wizerunku szczerość wypowiedzi twórcy i realizm ludzkiego bólu".

Sztuka kontemplacji

Ta analiza natchnienia artystycznego prawdziwie opowiadała o latach powojennych (po II wojnie), kiedy samotnie i pełen wspomnień spędzał swój czas na tworzeniu w ukochanej, niewielkiej pracowni w Istebnej. Arcybiskup Zimoń tak się do twórczości Wałacha odnosi: "W sposób mniej lub bardziej zamierzony, realizując ten Krucyfiks, Jan Wałach osiągnął to, co jest celem sztuki jako medium kontemplacji, czyli wewnętrznego skupienia. Wizerunek powstał ze skupienia artysty i do skupienia nakłania".

W zakończeniu dodaje jeszcze swoiste epitafium artysty: "Twórczość Jana Wałacha porusza uniwersalizmem artystycznego przesłania. Nie należy zamykać sztuki tego artysty w regionalnych granicach. Wałach z ujmującą szczerością i prostotą przedstawiał sprawy ludzkie. Sprowadzał je do osób i zdarzeń sobie bliskich. Nie odkształcał człowieka stylizacją, lecz starał się być w zgodzie z prawdą o nim samym".

REKLAMA

Odszukajmy w sieci reprodukcje pięknych dzieł artysty... lub w tym okresie wakacyjnych podróży odwiedźmy urokliwą Istebnę, a w niej muzeum Jana Wałacha.

PP


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej