Jakie są koszty polityki klimatycznej UE dla polskich firm i rodzin? Znamy wyliczenia PIE
Redukcja emisji dwutlenku węgla w krajach unijnych, dzięki częściowemu zniesieniu darmowych uprawnień i wprowadzeniu tzw. "granicznego podatku węglowego", wyniesie 14 proc. do 2030 r. Ale w innych częściach świata zmniejszy ją zaledwie o 0,3 proc. - stwierdzili analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE). Tak drastyczne ograniczenie emisji Co2 z pakietu "Fitfor55", to także ogromne wyzwanie dla gospodarki i finansów rodzin.
2021-07-24, 12:00
PIE odniosło się do przedstawionego w połowie lipca przez KE pakietu "Fitfor55", w ramach którego zaproponowano ochronę europejskich producentów przed konkurencją z zagranicy, głównie z Azji. Chodzi m.in. o nałożenie opłaty na importowane produkty, czyli tzw. "granicznego podatku węglowego", którego oficjalna nazwa to Mechanizm dostosowawczy ceny dwutlenku węgla na granicy (ang.Carbon Border Adjustment Mechanism – CBAM).
Jak zwraca uwagę PIE, Komisja Europejska przedstawiła kilka wariantów wprowadzenia tego typu opłat od 2026 r. – od formy podatku akcyzowego do konieczności kupowania certyfikatów.
Konieczność zakupu certyfikatów ?
"Preferowanym przez KE wariantem jest jednak stopniowe wprowadzenie konieczności zakupu certyfikatów przez importerów. Liczba certyfikatów byłaby uzależniona od zbadanej emisyjności produkcji danego dobra, a cena zależna od cen pozwoleń na emisję sprzedawanych w ramach europejskiego systemu handlu emisjami (ETS)" - wyjaśniają analitycy w najnowszym wydaniu "Tygodnika Gospodarczego PIE".
Od 2026 r. o 10 proc. rocznie ma rosnąć udział importu objętego tym obowiązkiem, osiągając 100 proc. w 2035 r.
REKLAMA
Eksporterzy z państw, w których są nakładane obciążenia za emisje, uzyskiwaliby rabat lub pełne zwolnienie z systemu CBAM. Według PIE ta opłata była zgodna z prawem WTO (Światowej Organizacji Handlu), konieczne jest jednak wycofanie darmowych uprawnień do emisji przyznawanych dotychczas unijnym producentom. W wariancie preferowanym przez UE, pełne wycofanie darmowych uprawnień nastąpiłoby w 2035 r.
Powiązany Artykuł
Michał Kurtyka: Krajowy Plan Odbudowy przyspieszy zieloną transformację polskiej gospodarki
Jaki jest import stali i aluminium do UE ?
Jak przypominają eksperci PIE, łączna wartość importu produktów z tych sektorów do UE wyniosła w 2019 r. 61 mld euro, z czego tylko 6 proc. to import do Polski z krajów spoza UE. Najbardziej wartościową grupą produktów importowaną do UE z sektorów objętych CBAM jest nadal stal i żelazo, których import oszacowano na 36 mld euro, na drugim miejscu było aluminium (17 mld euro).
Powiązany Artykuł
Wysokie ceny emisji CO2 to efekt spekulacji? Sytuacja grozi dalszym wzrostem cen energii
PIE zauważył, że są to też główne grupy importowe (stal i aluminium) w przypadku Polski (odpowiednio 2,3 mld euro i 2,2 mld euro). Analitycy zaznaczyli, że z perspektywy UE największym importerem wszystkich produktów, pod względem wartości, są Włochy – import wyniósł 11 mld euro. Na drugim miejscu są Niemcy, a na trzecim Holandia (po 7 mld euro). Polska jest na szóstej pozycji, a import stanowi 5 proc. naszego importu spoza UE.
Polska dopiero na 10 miejscu
Pod względem eksportu z sektorów CBAM, przodują Niemcy (14 mld euro w 2019 r.), następnie Włosi (7 mld euro) i Francja (5 mld euro). Polska jest 10. unijnym eksporterem z wartością sięgającą 1,7 mld euro, co stanowi niecałe 3 proc. polskiego eksportu do krajów spoza UE.
Według PIE Rosja, Turcja, Ukraina i Chiny, będą najbardziej narażone na wprowadzenie opłat wyrównawczych na granicy w ramach CBAM.
REKLAMA
Głównym dostawcą towarów z tych sektorów jest wciąż Rosja, będąca największym eksporterem do UE stali, aluminium (po Norwegii, która uczestniczy w systemie ETS) i nawozów. Z kolei największym dostawcą cementu jest Turcja, która sprzedaje do UE także stal, żelazo oraz aluminium.
Drugim najważniejszym eksporterem cementu oraz stali i żelaza na rynki unijne jest dziś Ukraina. Dopiero na czwartej pozycji zarówno w imporcie do UE stali, żelaza i aluminium są Chiny.
Jaki spadek importu i eksportu z UE ?
W ocenie analityków spadek importu z powodu wprowadzenia granicznego podatku węglowego może sięgnąć 12 proc., w zależności od wariantu wprowadzenia CBAM, w porównaniu do scenariusza bazowego w 2030 r.
"Podobnie zmniejszyć się może również eksport z krajów UE – zakładany spadek może sięgnąć 11 proc. w porównaniu do scenariusza bazowego" - napisano w analizie PIE. Zmiany w eksporcie, są związane z zakładaną utratą darmowych uprawnień do emisji dwutelnku węgla przez europejskich producentów.
"W badaniach KE ryzyko zwiększonego importu produktów przetworzonych, które nie byłyby uwzględnione w CBAM, jest niewielkie i sięga maksymalnie 2 proc. zwiększonego importu, w porównaniu do scenariusza bazowego w przypadku innych produktów transportowych" - uważają eksperci PIE.
REKLAMA
Czy to jest opłacalne ?
Jak zauważyli analitycy PIE, prognozowane przychody z samego CBAM będą i tak niższe niż zakładane w ramach przygotowań unijnego pakietu budżetowego tzw. NextGenerationEU. Jeszcze w 2020 r. Komisja Europejska przewidywała, że wprowadzenie CBAM przyniesie od 5 mld euro do 14 mld euro rocznie dodatkowych pieniędzy.
Obecne prognozy przychodów, przedstawiają mniejsze kwoty budżetowe pobierane na granicy. W zależności od wariantu będą one wynosić od 1,5 mld euro do 3,1 mld euro w 2030 r.
"Znacznie większe przychody KE oszacowała z tytułu wycofania darmowych uprawnień w sektorach CBAM, które mają przynieść od 7 mld euro do 13,4 mld euro" - czytamy. Ale te przychody trafią do budżetów krajowych, a nie całej UE.
PIE szacuje, że konieczność korzystania z aukcji EU ETS dla całego wolumenu emisji w sektorach CBAM, z wyjątkiem sektora energetyki, to ogromny koszt dla polskiego przemysłu szacowany na ok. 1128 mln euro w 2030 r.
"Stanowi to ok. 11 proc. średniej kwoty przychodów z tytułu aukcji szacowanej przez KE" - wskazano w analizie PIE.
REKLAMA
Polskie firmy będą coraz drożej kupować certyfikaty CO2
Analitycy PIE zwrócili uwagę, że Polska jest znaczącym producentem stali i nawozów w UE i dużym emitentem dwutlenku węgla. W obliczeniach założono, że że nasz przemysł będzie musiał kupić 100 proc. uprawnień do emisji w 2030 r., po cenie podanej przez KE w scenariuszu bazowym, czyli za 47,9 euro za 1 tonę Co2.
Eksperci zaznaczyli, że obecnie tylko część przedsiębiorców kupuje uprawnienia na aukcjach. "Wyższa cena prognozowana przykładowo przez CAKE/KOBIZEt o 82 euro/t Co2 w 2030 r. A to przełożyłoby się na koszty rzędu 1931 mln euro" - wyliczył PIE.
Jak zauważono w analizie PIE, w funkcjonowaniu ETS Komisja Europejska przewidziała pewne mechanizmy pomocowe chroniące przemysł unijny dla 13 krajów członkowskich i Norwegii.
Niższe PKB Polski zmusi UE do pomocy ?
"Polska, ze względu na niskie PKB na mieszkańca, już korzysta z formy pomocy w zakresie darmowych uprawnień dla sektora energetyki" - twierdzą eksperci PIE. Choć zdaniem analityków dla naszego przemysłu wsparciem może być także rekompensata wzrostu kosztów pośrednich, wynikających m.in. z wyższych cen energii elektrycznej, objętej koniecznością opłacenia uprawnień do emisji.
REKLAMA
PIE zaznaczyło, że redukcja emisji w całej UE dzięki częściowemu zniesieniu darmowych uprawnień i wprowadzeniu CBAM, sięgnie 14 proc. w 2030 r., a w reszcie świata symboliczne 0,3 proc. Dodano też, że oprócz zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych KE zakłada spadek PKB w całej UE o 0,22 - 0,23 proc. w 2030 r.
Polskie rodziny poniosą największe koszty
"W przypadku Polski odnotowano także największy, negatywny wpływ każdego wariantu CBAM, na skorygowany dochód rozporządzalny dla gospodarstw domowych z pierwszego decyla dochodowego (10 proc. najuboższych)" - zauważyli analitycy PIE. Dla tej grupy najuboższych gospodarstw oznacza to wzrost narażenia na skutki ubóstwa energetycznego - podsumowali eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
PR24/PAP/sw
REKLAMA