Wybuch bomby na igrzyskach w Atlancie
- Media i FBI niemal zniszczyły życie moje i mojej matki - stwierdził Richard Jewell, człowiek, dzięki któremu skutki zamachu z 27 lipca 1996 roku były zdecydowanie mniejsze. 25 lat temu na igrzyskach olimpijskich w Atlancie wybuchła bomba.
2021-07-27, 05:00
Igrzyska to ogromne przedsięwzięcia. Nie wszyscy traktują je jako święto sportu
Olimpiady stanowią cel dla różnej maści terrorystów. Dzięki atakom mogą próbować zwrócić oczy całego świata na siebie. Wiedzą o tym także organizatorzy igrzysk. Dlatego starają się zrobić wszystko, aby zapobiec tego typu sytuacjom. Nie zawsze się to udaje. Najtragiczniejsze wydarzenia miały miejsce w czasie olimpiady zorganizowanej w Niemczech, w 1972 roku. Palestyńska organizacja terrorystyczna Czarny Wrzesień zamordowała 11 osób, członków reprezentacji Izraela. Od tamtego czasu na kolejnych imprezach panował spokój. Niestety, po 24 latach znowu nastąpił atak.
27 lipca, 25 lat temu, dokonano zamachu bombowego na ternie parku olimpijskiego
XXVI Igrzyska Olimpijskie zostały zorganizowane w amerykańskiej Atlancie. Uroczyste otwarcie odbyło się 19 lipca 1996 roku. Wszystko toczyło się normalnym trybem. Nic nie zapowiadało tragedii. Niedługo po północy 27 lipca do jednego z posterunków policji zadzwonił telefon. Męski głos zakomunikował:
- W parku olimpijskim jest bomba. Macie 30 minut.
Mniej więcej w tym samym czasie jeden z ochroniarzy, obsługujący wydarzenia towarzyszące igrzyskom, Richard Jewell, przechodził przez skwer. Za kilka chwil, w amfiteatrze usytuowanym pomiędzy drzewami, miał się odbyć koncert zespołu Jack Mack and the Heart Attack. Pracownik zajmujący się porządkiem podszedł do siedzącej nieopodal sceny grupy rozwydrzonych młodzieńców. Zwrócił im uwagę na zachowanie. Został jednak całkowicie zlekceważony. Poprosił o wsparcie agenta FBI Toma Davisa. Rozrabiający młodzieńcy postanowili przenieść się w inne miejsce. Wtedy Jewell zobaczył zielony plecak zostawiony pod ławką. Poprosił kolegę, aby ten sprawdził, co zawiera pakunek.
REKLAMA
- Pomyślałem sobie, że na pewno zostawił go ktoś z siedzących obok. Kiedy Davis wrócił i powiedział, że tak nie jest, włosy na karku stanęły mi dęba. Pomyślałem sobie: „Ojej… nie jest dobrze” - wspominał ochroniarz (czytamy na stronie sport.pl).
W tym czasie wszczęto już alarm po informacji telefonicznej. Jewell oraz agent FBI przystąpili do natychmiastowego działania. Zaczęli wypraszać zgromadzonych ludzi i kazali im jak najszybciej opuścić teren parku. Niestety nie wszystkich udało się im poinformować.
Wybuch nastąpił o 1:25 w nocy
Terrorysta, który podłożył ładunek, miał na celu spowodowanie jak największej liczby ofiar. Do materiału wybuchowego dołączył różne drobne elementy metalowe, jak śrubki czy gwoździe. To miało zdecydowanie zwiększyć liczbę poszkodowanych. W konsekwencji eksplozji rannych zostało 111 osób. Jedna z nich, amerykańska turystka poniosła śmierć. Drugą śmiertelną ofiarą był turecki operator kamery, który biegnąc na miejsce tragedii, zmarł na atak serca.
- Udzielaliśmy wywiadu, było ze mną około 20 przyjaciół. Wszyscy zaczęliśmy uciekać jak najdalej. Wybiegliśmy z parku trzymając się za ręce, jak dzieci w przedszkolu. Widok ludzi na ziemi uświadomił mi, jakie szczęście miałam. Gdyby bomba była umieszczona po drugiej stronie wieży telewizyjnej, która znajdowała się tuż obok, prawdopodobnie coś by mnie trafiło. Nigdy nie zapomnę dźwięku wybuchu - relacjonowała moment ataku amerykańska pływaczka, czterokrotna złota medalistka olimpijska Janet Evans (za kierunektokio.pl).
REKLAMA
Natychmiast zostały podjęte działania mające na celu ujęcie sprawców
FBI rozpoczęła poszukiwania zamachowcy. Jak się później okazało w sposób niemający nic wspólnego z profesjonalizmem.
Prezydent USA Bill Clinton wydał oświadczenia mające zmobilizować do ujęcia przestępcy:
- Proszę, aby nie szczędzić wydatków, by jak najszybciej znaleźć i ukarać sprawców zamachu.
Na wszystkich arenach sportowych zdecydowanie zaostrzono środki ostrożności.
REKLAMA
Chwilowym bohaterem został Jewell. Na łamach „The New York Times” stwierdzono, że gdyby nie jego reakcja, ofiar mogło być znacznie więcej.
- Żałuję tylko tego, że nie mogliśmy wyciągnąć z tego obszaru więcej osób - stwierdził następnego dnia pracownik ochrony, w rozmowie ze stacją telewizyjną CNN.
Śledztwo zostało skierowane w bardzo złą stronę
Organa ścigania zajęły się wszystkimi informacji, jakie zaczęły spływać. Wśród nich znalazły się doniesienia dotyczące Jewella. O jego nadgorliwości, o tym, że za wszelką cenę chciał zostać policjantem. Uznano go za człowieka o chwiejnej osobowości. Stwierdzono, że mógł sam przygotować zamach, aby dzięki akcji ratunkowej stać się bohaterem. Zaczęto go przesłuchiwać. Jedna z gazet dowiedziała się o działaniach policji. Opublikowała oskarżenia dotyczące Amerykanina. To zwróciło na Richarda uwagę całej krajowej opinii publicznej. Media wydały na niego wyrok. Po trzech miesiącach okazało się... że jest niewinny.
- Media i FBI niemal zniszczyły życie moje i mojej matki. Dziękuję mamo, że cały czas ze mną byłaś i we mnie wierzyłaś. Tej nocy 27 lipca nie chciałem być bohaterem. Chciałem być tylko osobą, która dobrze wykonuje swoją pracę. Stałem się mężczyzną, który przez każdą minutę, przez 88 dni musiał żyć z niepewnością, czy nie zostanie aresztowany za okrutną zbrodnię, której nie popełnił. To było 88 dni koszmaru - tak Richard Jewell opisywał swoją sytuację dziennikarzom, którzy kilkadziesiąt dni wcześniej chcieli go skazać (za sport.pl).
REKLAMA
Zamachowca schwytano po dziewięciu latach
Po niemal roku służbom udało się ustalić, kim był jego sprawca. Jednak ujęto go dopiero po kolejnych ośmiu latach. Okazał się nim Amerykanin Eric Rudolph. Miał on już na swoim koncie inne zamachy, m.in. w nocnym klubie gejowskim oraz w klinice aborcyjnej.
- Plan był taki, by oczyścić park. Bomba miała wybuchnąć już po tym. Chciałem wywołać stan niepokoju, niestabilności w Atlancie. Być może przerwać igrzyska, a przynajmniej obniżyć zyski, które miały przynieść. Chciałem użyć bomby jako ostrzeżenia, nikogo nie raniąc - w tak nielogiczny sposób, biorąc pod uwagę umieszczenie w ładunku elementów metalowych, tłumaczył się na procesie terrorysta (czytamy na portalu kierunketokio.pl).
Za to, co zrobił, otrzymał karę potrójnego dożywocia.
Bohater wydarzeń z 27 lipca nie dożył ogłoszenia wyroku. Pracownik ochrony zmarł z powodu powikłań związanych z cukrzycą, która zdecydowanie nasiliła się po stresie związanym z rzucanymi na niego oskarżeniami. Na podstawie tamtych wydarzeń amerykański aktor oraz reżyser Clint Eastwood nakręcił film „Richard Jewell”. Napiętnował w nim amerykańskie media i oskarżył je o brak zasad moralnych przy zdobywaniu i publikowaniu niesprawdzonych informacji.
REKLAMA
AK
REKLAMA