Pasaż Simonsa. Dom handlowy z tragiczną historią
Budynek powstał na początku XX wieku i szybko stał się jedną z najświetniejszych miejsc na mapie handlowej stolicy. Resztki wypalonych murów pasażu Simonsa stały jeszcze przez kilka lat po zakończeniu II wojny światowej niczym ponury pomnik. Jeszcze w 1947 spod jego gruzów ekshumowano 99 ciał.
2024-08-31, 05:46
Zobacz serwis specjalny poświęcony powstaniu warszawskiemu:
31 sierpnia 1944 roku, w czasie walk powstania warszawskiego, całkowitemu zniszczeniu uległ pasaż Simonsa.
Budowa pasażu Simonsa, anonsowanego jeszcze w warszawskiej prasie jako "bazar", rozpoczęła się w 1900 roku. Pomysłodawcą miejsca, które miałoby w sobie skupiać drobnotowarowy handel był pochodzący z Niemiec Albert Simons, który wcześniej prowadził fabrykę galanterii metalowej oraz wytwórnię kamieni szmerglowych i szlifierskich. Postanowił jednak zmienić specjalizację i czerpać zyski z wynajmu powierzchni handlowej.
Handel kwitł pełną parą
Dom handlowy zostały otwarty w 1903 roku. Pasaż składał się z czterech pięciopiętrowych skrzydeł biegnących wzdłuż Długiej i Nalewek. Front budowli wyróżniał się szerokimi otworami okiennymi i licznymi szyldami. Zrezygnowano z większego zdobienia fasady, co w porównaniu z gęstym oszkleniem zbliżało go nieco stylem do modernizmu, dopiero co kiełkującego w architekturze.
REKLAMA
Budynek był nowoczesny nie tylko z zewnątrz, ale również i w środku. Był wyposażony w prąd elektryczny, siedem wind i ognioodporne żelbetonowe stropy. Na wyższych piętrach znajdowały się składy towarów, z kolei na niższych odbywał się handel.
Pasaż Simonsa był ważnym miejscem dla żydowskich mieszkańców Warszawy. Znajdował się w nim teatr miniatur, który odtwarzał żydowski folklor. Siedzibę w budynku miał także warszawski klub funkcjonującego na całym świecie syjonistycznego ruchu sportowego Makabi. Z kolei amatorzy kuchni żydowskiej mogli udać się do wykwintnej restauracji Herszfinkla, która serwowała wyborne specjały. Dużą popularnością cieszyła się także sprzedaż kapeluszy, tanich dodatków krawieckich, wyrobów pasmanteryjnych, odzieży i tkanin.
Tragiczne chwile w powstaniu warszawskim
Pasaż Simonsa został brutalnie dotknięty przez II wojnę światową. Już we wrześniu 1939 roku spadły na niego niemieckie bomby. Najgorsze nadeszło wraz z wybuchem Powstania Warszawskiego, kiedy został obsadzony przez żołnierzy ze batalionu "Chrobry". Niemcy nie byli w stanie go zdobyć.
– Były to codzienne walki z wrogiem. Niemcy atakowali, wdzierali się na piętra pasażu Simonsa, mieli przewagę ogniową zwykle. Myśmy w nocy starali się ich stamtąd wykurzać, zresztą z różnym skutkiem. Ale w zasadzie mimo tej ciężkiej nawały ogniowej udało nam się pasaż do końca sierpnia utrzymać – wspominał powstaniec Jerzy Peltz.
REKLAMA
Posłuchaj
Po dniach ciężkich walk Niemcy postanowili zlikwidować polski opór za pomocą ciężkiego bombardowania, które przeprowadzono nad ranem 31 sierpnia 1944 roku. Powstańcy w tym czasie odpoczywali po całonocnej straży na pryczach w piwnicach pasażu.
– My byliśmy pogrążeni w głębokim śnie. Bombardowanie obudziło nas, ja pamiętam, że zeskoczyłem z pryczy, było ciemno i usiłowałem sięgnąć po zapałki. W tym czasie nastąpiła nowa eksplozja i straciłem przytomność. Kiedy się ocknąłem nie było już piwnicy i prycz, leżałem po prostu w głębokim leju – opowiadał Jerzy Peltz.
Cudem ocalony powstaniec ujrzał niemal księżycowy krajobraz. – Wszystko było zawalone, olbrzymie kawały żelazobetonowych słupów sterczały ze wszystkich stron i nikłe światełko dochodziło z góry. Miałem przysypane ręce i nogi. Dzięki natychmiastowej pomocy, już po pół godzinie szczęśliwie się wydostałem. Miałem wyjątkowe szczęście, dlatego że z plutonu "Śmiałka" liczącego czterdzieści osób nie ocalał właściwie nikt – powiedział Jerzy Peltz w audycji Polskiego Radia z 1983 roku.
Resztki wypalonych murów pasażu Simonsa stały przez kilka lat po zakończeniu wojny niczym ponury pomnik. Jeszcze w 1947 spod jego gruzów ekshumowano 99 ciał. W 2017 roku prywatny inwestor planował zbudować na jego miejscu apartamentowiec. Przeciwko temu zaprotestował Związek Powstańców Warszawskich, który spodziewał się, że pod ziemią spoczywa reszta powstańców. W trakcie przeprowadzonej tamtego roku ekshumacji nie odnaleziono jednak ludzkich szczątków.
REKLAMA
sa
REKLAMA