Jerzy Radziwiłowicz. "Aktor jest tak dobry jak to, co gra teraz, a nie 20 lat temu"
Jest aktorem wszechstronnym - występuje w teatrze, na dużym ekranie, a także w Teatrze Polskiego Radia. Największą sławę przyniosły mu role w filmach Andrzeja Wajdy "Człowiek z marmuru" i "Człowiek z żelaza".
2024-09-08, 05:40
Jerzy Radziwiłowicz urodził się 8 września 1950 roku.
Pierwsze kroki na scenie
Radziwiłowicz - jak sam przyznał w rozmowie z Anną Retmaniak podczas audycji z cyklu "Spotkanie z mistrzem" - nie wiązał swojej przyszłości z aktorstwem.
- Za młodu zajmowałem się szperaniem w różnych księgach dotyczących języków wymarłych, bo akurat takie coś mnie interesowało – wspominał na antenie Polskiego Radia.
Posłuchaj
Po ukończeniu szkoły średniej zdecydował się jednak podjąć naukę na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej imienia Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Dyplom uzyskał w 1972 roku i niedługo później otrzymał swój pierwszy angaż.
REKLAMA
- Trafiłem do Starego Teatru imienia Heleny Modrzejewskiej w Krakowie dzięki Jerzemu Jarockiemu. Lepiej nie mogłem trafić, bo akurat wtedy teatr ten był w niezwykłym rozpędzie. Był to czas, gdy reżyserzy i dyrektor czuli się za ludzi przez siebie angażowanych jakoś odpowiedzialni i dawali każdemu szansę, żeby się wykazał – wspominał Jerzy Radziwiłowicz w audycji Anny Retmaniak.
Swoją pierwszą poważną rolę aktor zagrał w 5 listopada 1972 roku – wcielił się wówczas w postać Zagorskiego w "Bolszewikach" Michała Szatrowa w reżyserii Andrzeja Przybylskiego. Od tego momentu zaczął regularnie występować na deskach Starego Teatru, z którym był związany do 1996 roku.
Z tamtego okresu pochodzą jedne z najważniejszych kreacji aktora – mowa tu o roli Maski w "Wyzwoleniu" (1974) Stanisława Wyspiańskiego w reż. Konrada Swinarskiego, Henryka ze "Ślubu" (1991) Witolda Gombrowicza w reż. Jerzego Jarockiego i Fausta w pierwszej polskiej inscenizacji słynnego dramatu Johanna Wolfganga von Goethego w interpretacji Jerzego Jarockiego (1997).
Nie należy zapominać również o współpracy aktora z Andrzejem Wajdą, która zaowocowała kilkoma wspólnymi przedstawieniami teatralnymi – między innymi "Nastazją Filipowną" według "Idioty" Fiodora Dostojewskiego (1977) i "Zbrodnią i karą" tego samego autora (1984).
REKLAMA
- "Zbrodnię i karę" zresztą wspominam jako jedno z najpiękniejszych i najlepszych przedstawień, w jakich w życiu grałem - mówił aktor w audycji Anny Lisieckiej z cyklu "Zapiski ze współczesności".
Posłuchaj
W 1998 roku Radziwiłowicz przeniósł się do Warszawy. Tam rozpoczął pracę w Teatrze Narodowym, gdzie występuje do tej pory. Na tamtejszych deskach niejednokrotnie pojawiał się w przedstawieniach reżysera Jerzego Grzegorzewskiego – zagrał chociażby Pankracego w "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego (2002) i Kalibana w inscenizacji poematu Wystana H. Audena "Morze i zwierciadło" (2002).
"Człowiek z marmuru", "Człowiek z żelaza" i Teatr Polskiego Radia
Radziwiłowicz jest związany nie tylko z teatrem, lecz także z filmem. Na dużym ekranie po raz pierwszy pojawił się w 1973 roku jako Henryk w "Drzwiach w murze" Stanisława Różewicza. Od tego momentu właściwie nie było roku, w którym nie można go było zobaczyć w filmie – do 2019 roku wystąpił blisko pięćdziesięciu produkcjach. Do grona jego ról należy postać mecenasa Antoniego Żyro w obrazie "Bez końca" (1984) Krzysztofa Kieślowskiego, Jerzego w "Pasji" (1982) Jean-Luca Godarda i proboszcza w "Pokłosiu" (2012) Władysława Pasikowskiego. Widzom najbardziej zapadł jednak w pamięć jego występ w "Człowieku z marmuru" (1976) i "Człowieku z żelaza" (1981) Andrzeja Wajdy.
Fabuła starszej produkcji kręci się wokół śledztwa studentki Agnieszki (Krystyna Janda), która postanawia odnaleźć i nakręcić film o przodowniku pracy Mateuszu Birkucie (Jerzy Radziwiłowicz). Mężczyzna w latach 50. XX wieku zyskał sławę rekordzisty w układaniu cegieł na budowie, jednak jego kariera nagle zakończyła się, a on sam jakby zapadł się pod ziemię.
REKLAMA
"Człowiek z żelaza" przedstawia natomiast losy Maćka Tomczyka (Jerzy Radziwiłowicz) - syna przodownika, który jest robotnikiem w stoczni gdańskiej i aktywnym działaczem tamtejszego komitetu strajkowego. Z tego też powodu mężczyzna jest niewygodny dla władzy komunistycznej, która postanawia zlecić dziennikarzowi Winkelowi (Marian Opania) zrealizowanie reportażu mającego skompromitować działacza.
- Pracy z ludźmi o takiej pozycji i dorobku jak Wajda towarzyszy zaufanie, że się jest w dobrych rękach i że bierze się udział w rzeczy prawdopodobnie pięknej, a może i ważnej. Najczęściej jednak i takiej i takiej - wspominał Jerzy Radziwiłowicz w audycji Anny Lisieckiej "Zapiski ze współczesności".
Od połowy lat 70. głos aktora można również regularnie usłyszeć w sztukach Teatru Polskiego Radia, między innymi w "Niezwyciężonym" Stanisława Lema w reżyserii Józefa Grotowskiego, "Czarnym Generale" Wacława Gąsiorowskiego w reżyserii Romana Bobrowskiego, "Szablach i rapierach" Stanisława Marii Jankowskiego w reżyserii Aleksandra Bednarza i "Wodnikowym Wzgórzu" Richarda Adamsa w reż. Romana Bobrowskiego.
Podróże i flamenco
Radziwiłowicz związany jest z branżą artystyczną od prawie pięćdziesięciu lat, a jego dorobek obejmuje ponad sto pięćdziesiąt ról w filmach i przedstawieniach teatralnych. I mimo iż jego praca wymaga wielu poświęceń i stałego wysiłku, szlifowania umiejętności, wciąż czerpie z niej przyjemność.
REKLAMA
- Aktor jest tak dobry jak to, co gra teraz, a nie 20 lat temu - mówił Radziwiłowicz w audycji Magdaleny Juszczyk z cyklu "W Dwójce raźniej". - To jest taki zawód i na tym polega jego kłopotliwość, że trzeba ciągle coś udowadniać. Pokazywać, że jest się godnym oglądania i obsadzania. Bywają momenty, że staje się to nużące. Ale to znużenie przychodzi, a następnie odchodzi - dodaje.
Posłuchaj
Wytchnienie znajduje w podróżach. Pasjonuje się również muzyką - szczególnie fado i flamenco.
- To stare flamenco, ten stary sposób śpiewania i ta gitara bardzo mnie zajmują i robi na mnie niezwykłe wrażenie. W tych głosach jest jakaś taka straszna przeszłość. Mało tego, wykonawcy flamenco opowiadają jakieś historie, które są dla nich tak strasznie dotkliwe, że, nawet gdy nie wiem, o czym śpiewają, to czuję się poruszony - mówił aktor na antenie Polskiego Radia.
Posłuchaj
jb
REKLAMA
REKLAMA