"Polacy muszą wiedzieć co się dzieje". Kamil Basaj o białoruskiej propagandzie
Po tym jak do sieci trafiły zdjęcia rannych zwierząt, rozpowszechniane przez białoruski reżim, przyszedł czas na zdjęcia dzieci. Jak zaznacza w rozmowie z portalem TVP.info prezes Fundacji Info OPS Kamil Basaj, "opinia publiczna powinna być informowana o że te emocje są w nich wywoływane przez konkretne państwa".
2021-10-05, 10:14
Jak podkreślił Basaj, za kreowaniem fałszywego obrazu sytuacji na granicy stoi wyspecjalizowany, białoruski personel. – Wykorzystuje się do tego pozorację przemocy stosowanej przez stronę polską w stosunku do cudzoziemców. Mistyfikuje się o samoistnym napływie cudzoziemców na polską granicę, co w rzeczywistości jest inspirowane przez Mińsk – dodaje.
Zdjęcia małych dzieci w sieci
Zdaniem prezesa Fundacji, "przeciwnik" opiera swoje działania na empatii, która jest pierwotną i bardzo silną cechą człowieka. Jednocześnie dodaje, że informacjom zmianipulowanym, selektywnie dobranym, które wywołują określone emocje, nie jest się łatwo przeciwstawić.
Powiązany Artykuł
Straż Graniczna: udaremniono 590 prób nielegalnego przedostania się z Białorusi do Polski
– To, co możemy robić i robimy, to opieranie się na rzetelnych informacjach pokazujących prawdziwe zdarzenia i rzeczywisty obraz. Ważne jest również wskazywanie prawdziwych intencji strony białoruskiej – wyjaśnia.
Przyjemne przekraczanie granicy
Co więcej, oprócz zdjęć dzieci, które mają "cierpieć na granicy z Polska", Internet zalewa fala filmików, które sugerują, że przekroczenie granicy jest bardzo łatwe i przyjemne. Ma to być swego rodzaju zachęta dla kolejnych nielegalnych imigrantów, którzy chcą przedostać się do Niemiec. Wpierw jednak muszą pokonać Polskę.
REKLAMA
Nagrania skomentował także prezes Fundacji. – Rozpowszechniane filmy z imigrantami realizują dwa cele. Po pierwsze są pewną formą reklamy i wabienia kolejnych cudzoziemców. (...) Zaczyna się on od dyslokacji, a potem mamy osadzenie w białoruskim hotelu, transport na granicę, aż wreszcie zmuszanie przez białoruskich pograniczników pod presją fizyczną do wchodzenia na teren Rzeczpospolitej – podkreśla Basaj.
Dodaje, że drugim celem udostępniania tych nagrań jest odwracanie uwagi od tego, że to reżim Łukaszenki stoi za całym procederem.
– Uwaga opinii publicznej skupia się chwilowo na firmach, organizacjach czy grupach, które zajmują się zachęcaniem do migracji i pomocą w przekraczaniu granicy. Oczywiście, że taki biznes komercyjny ma miejsce, ale nie dzieje się on przecież bez wsparcia, zgody i nadzoru białoruskich służb – zaznacza.
as
REKLAMA