Andreas Widhoelzl skończył 45 lat
- Moim marzeniem było stać się dobrym i znanym skoczkiem narciarskim - wspominał Andreas Widhoelzl. 14 października, 45 lat temu, urodził się austriacki skoczek narciarski. Mistrz olimpijski z Turynu, dwukrotny brązowy medalista z Nagano.
2021-10-14, 05:00
St. Johann in Tirol, niewielka miejscowość w zachodniej Austrii jest jednym z wielu ośrodków sportów zimowych w Austrii. Właśnie tam, 14 października 1976 roku na świat przyszedł Andreas Widhoelzl.
Gdy przyszedł czas na wybór dyscypliny, którą miał trenować, zdecydował, że będą to skoki narciarskie. Jako dziesięciolatek zasilił szeregi klubu S.C. Fieberbrunn. W nim spędził wszystkie lata swojej zawodniczej kariery. Mając szesnaście lat zadebiutował w zawodach Pucharu Świata. Miało to miejsce 3 stycznia 1993 w konkursie w Innsbrucku. Pierwsze punkty w PŚ zdobył po dwóch latach. Podczas konkursu w Planicy zajął 24. miejsce.
- To było pozytywne uczucie. Rozpocząłem swoją karierę w sezonie 1994/1995, byłem tylko małym dzieciakiem, a moim marzeniem było stać się znanym, dobrym skoczkiem narciarskim. To był dla mnie dobry czas, ponieważ zacząłem realizować swoje plany dotyczące występów w Pucharze Świata - wspominał Andreas Widhoelzl.
Przełomowy rok 1998
Pierwsze zwycięstwo w zawodach PŚ wywalczył w Fińskim Lahti. W całym sezonie 97/98 siedmiokrotnie stawał na podium. Odniósł cztery zwycięstwa. Zajął trzecie miejsce, za Słoweńcem Primożem Peterką i Japończykiem Kazuyoshim Funaki w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
REKLAMA
Swoją wyjątkową formę potwierdził na igrzyskach w Nagano. W rywalizacji na normalnej skoczni do srebra zabrakło mu tylko jednego punktu. Na dużej skoczni walką o brąz przegrał o … 0,1 punktu. Tę porażkę powetował sobie w konkursie drużynowym. Tam wraz z Reinhardem Schwarzenbergerem, Martinem Hollwarthem oraz Stefanem Horngacherem wywalczył brąz/
Prestiżowy Turniej Czterech Skoczni
Pod koniec 1999 rozpoczęła się 48. edycja TCS. Austriak nie był faworytem. W Oberstdorfie zajął trzecie miejsce, przegrywając z jedną z największych gwiazd skoków, Niemcem Martinem Schmittem oraz kolegą z reprezentacji Andreasem Goldbergerem. Jednak następne trzy konkursy zakończyły się jego zdecydowanymi zwycięstwami. W klasyfikacji generalnej wywalczył ponad 24 punktową przewagę nad drugim w zawodach Finem Janne Ahonenem.
-To bardzo prestiżowy turniej, którym szczególnie interesują się media. Wcześniej zawsze byłem na trzecim, czwartym miejscu. W świątecznym prezencie dostałem nowe narty, na których czułem się znacznie lepiej, niż na poprzednich. Nie czułem na sobie presji, byłem raczej outsiderem (…) W Austrii zwyciężałem przed własną publicznością i myślę, że to był jeden z najprzyjemniejszych momentów mojej kariery - stwierdził Widhoelzl.
Tragiczny wypadek
4 lutego 2001 roku drużyna narodowa austriackich skoczków wracała z zawodów w niemieckim Willingen. Samochód prowadził Martin Hollwarth, jeden z zawodników. Obok niego siedział trener drużyny narodowej Alois Lipburger, a na tylnym siedzeniu jechał Widhoelzl. Podczas trasy doszło do tragicznego wypadku, w wyniku którego śmierć poniósł szkoleniowiec reprezentacji.
REKLAMA
- Po tym wypadku był bardzo trudny okres. Przez długi czas miałem problemy z powrotem do codziennej pracy - mówił skoczek który wrócił do dawnej formy dopiero kilka lat później.
Igrzyska w Turynie
Zawody indywidulane nie najlepiej mu poszły. Na skoczni normalnej uplasował się na 17. miejscu. Na dużym obiekcie było jeszcze gorzej. Zajął dopiero 21. miejsce. Niepowodzenia odbił sobie w konkursie drużynowym. Tam wraz z Morgensternem, Andreasem Koflerem i Martinem Kochem wywalczył złoty medal. To było jego ostatnie, a zarazem największe osiągniecie w karierze.
Dwa lata po zawodach w Turynie zakończył karierę
15 marca 2008 roku, podczas konkursu w Planicy skoczył po raz ostatni. Potem postanowił szkolić młodzież. Został trenerem w szkole sportowej. Później zaproponowano mu objęcie drugiej reprezentacji Austrii. Rok temu został trenerem pierwszego zespołu.
- Jestem zaszczycony powierzonym mi nowym zadaniem (…) Chcę kontynuować pozytywny rozwój i nadać drużynie nowy impuls. Skoncentrujemy się na naszych mocnych stronach, a potencjalne słabości będę traktował jako proces rozwoju. Na szczęście mamy olbrzymi potencjał dzięki naszym najlepszym skoczkom, a młodzież również prze do przodu - stwierdził Widhoelzl w rozmowie z portalem skokipolska.pl.
REKLAMA
AK
REKLAMA