Leszek Kołakowski: "samo słowo »wolność« stało się podejrzane"
21 października 1966 roku profesor Leszek Kołakowski wygłosił przemówienie, w którym ostro skrytykował działania władz komunistycznych z ostatniego dziesięciolecia. Wystąpienie doprowadziło do wydalenia filozofa z partii i objęcia jego twórczości częściową cenzurą.
2023-10-21, 05:45
"Władze PRL niemal rewolucji się spodziewały"
Jesienią 1966 roku profesor Leszek Kołakowski został zaproszony na otwarte zebranie Związku Młodzieży Socjalistycznej i poproszony o wygłoszenie przemówienia. Wydarzenie zorganizowano w jednej z sal budynku obecnego Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego z okazji dziesiątej rocznicy odwilży październikowej.
Powiązany Artykuł
Poznań 1956 - zobacz serwis specjalny
"Zebranie to nie było wprawdzie reklamowane na Uniwersytecie, ale zjawiło się bardzo wielu ludzi, studentów i pracowników uczelni. Władze PRL niemal rewolucji się spodziewały: na sąsiednich ulicach czekały milicyjne Nysy, a po ulicy chodzili (jak mi później powiedziano) dwaj członkowie Biura Politycznego PZPR nadzorujący operację. Było to groteskowe, żadnej rewolucji nie było ani być nie miało" – wspominał po latach Leszek Kołakowski w tekście cytowanym w artykule Zbigniewa Romka "Droga Leszka Kołakowskiego ku antykomunistycznej opozycji. Od ortodoksyjnej ideologii ku wolności myślenia".
Przemówienie
Filozof - do połowy lat 50. gorliwy marksista - od dłuższego czasu krytycznym okiem patrzył na działania partii komunistycznej, czemu dał wyraz w swojej improwizowanej mowie. Kołakowski przedstawił polskie władze w bardzo negatywnym świetle, zwracając uwagę słuchaczy, że nadzieje Polaków sprzed dziesięciu lat na wprowadzenie odpowiedzialności władzy przed społeczeństwem, przywrócenie Rzeczpospolitej suwerenności i wolności słowa, a co za tym idzie również swobody krytyki, naprawę ekonomii oraz zniesienie "niszczycielskich treści doktrynerskich w twórczości kulturalnej", zostały zawiedzione.
"Samo słowo »wolność« stało się podejrzane. Prawda, że w okresie stalinowskim słowo to było niesłychanie modne, dość powszechnie używane, a oznaczało mniej więcej tyle, co brak wolności... Stąd może obecna sytuacja jest prostsza... W ustawie o szkołach wyższych z okresu stalinowskiego są słowa o wolności nauki. W ustawie wydanej po 1956 roku już nie ma tego zwrotu" - mówił Kołakowski w październiku 1966 roku.
REKLAMA
Filozof przypomniał także o naglącej potrzebie zreformowania systemu prawa, które – dzierżone przez władzę wykonawczą – może być wykorzystywane jako narzędzie terroru. Wspomniał także o braku wolnych wyborów i możliwości jakiegokolwiek kontrolowania działań partii rządzącej. Według niego wszystkie te elementy psuły polską kulturę i naukę, hamując jej rozwój.
Posłuchaj
"Na sali siedział jakiś ubek z mikrofonem"
Po wystąpieniu przemawiał kolejny prelegent - historyk Krzysztof Pomian. Następnie głos zabrali studenci – w tym Adam Michnik, który zresztą był jednym z organizatorów spotkania - oraz inni pracownicy uczelni. Każdy kolejny punkt programu był skrzętnie rejestrowany przez funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa.
"Na sali siedział gdzieś, jak można było się domyślać, jakiś ubek z magnetofonem. Magnetofon jednakowoż był zapewne marnej jakości, a do tego ubek musiał go przykryć, by się nie demaskować. W rezultacie zapis tego przemówienia był fatalny" – pisał profesor Leszek Kołakowski.
Przemowa przyczyniła się do wydalenia filozofa z PZPR, a niektóre jego książki zostały objęte cenzurą. Podobny los spotkał również Krzysztofa Pomiana. Aktywni studenci natomiast – łącznie było ich sześciu – zostali zawieszeni w prawach studenta, a przeciwko nim wytoczono postępowania dyscyplinarne, które jednak ostatecznie umorzono.
REKLAMA
W obronie Kołakowskiego stanęło dwudziestu dwóch partyjnych literatów, którzy domagali się przywrócenia go na łono PZPR. Ich protest nie spotkał się z pozytywnym odzewem władzy, a w jego wyniku z partii wydalono kolejne osoby.
Posłuchaj
Zmuszony do emigracji
Filozof od października 1966 roku niemal stale znajdował się pod obserwacją komunistów. Nie zważając na to, Kołakowski wciąż publicznie dawał wyraz swojemu niezadowoleniu z sytuacji panującej w kraju. W lutym 1968 roku na przykład wygłosił przemówienie podczas zebrania Związku Literatów Polskich, w którym przedstawił negatywną rolę cenzury na kulturę. Gwoździem do trumny profesora były jednak wydarzenia z marca 1968 roku, po których filozof – uznany za jednego z inicjatorów wystąpień studenckich – został usunięty z pracy, a jego twórczość objęto całkowitą cenzurą.
Posłuchaj
- Byłem wtedy dziekanem Wydziału Filozoficznego na Uniwersytecie Warszawskim. O obyczajach ówczesnych władz świadczy może najlepiej fakt, że kiedy usunięto z mojego wydziału pięciu profesorów, to się o tym dowiedziałem z gazet – mówił filozof profesor Klemens Szaniawski w audycji Zygmunta Morskiego. - Represjonowanym, w szczególności Leszkowi Kołakowskiemu, zarzucano jednocześnie rewizjonizm w stosunku do marksizmu i udział w praktykach okresu stalinowskiego. Zarzuty te wysuwali ludzie, których kwalifikacje moralne i intelektualne były żadne w porównaniu z obiektami ataku - dodał.
Posłuchaj
Pod koniec 1968 roku Kołakowski zdecydował się wyjechać z kraju. Początkowo mieszkał w Stanach Zjednoczonych, gdzie był wykładowcą na Uniwersytecie w Berkeley, jednak ostatecznie osiadł w Wielkiej Brytanii. Stale utrzymywał kontakty z opozycją demokratyczną, a jego esej "Tezy o nadziei i beznadziejności" przyczynił się nawet do powstania w 1976 roku Komitetu Obrony Robotników. Sam zresztą został oficjalnym zagranicznym przedstawicielem ruchu.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Komitet Obrony Robotników - zobacz serwis historyczny
Filozof mieszkał za granicą aż do swojej śmierci w 2009 roku.
jb
Podczas pracy korzystałam z artykułu Zbigniewa Romka "Droga Leszka Kołakowskiego ku antykomunistycznej opozycji. Od ortodoksyjnej ideologii ku wolności myślenia" ("Dzieje najnowsze" XXXI, 4/1999), w którym znalazł się transkrypt przemówienia filozofa z 1966 roku i jego komentarz do tych wydarzeń z 1999 roku.
REKLAMA