Izuagbe Ugonoh skończył 35 lat

- Nie miał sobie równych. Niewielu jest w Polsce zawodników, którzy osiągnęli takie wyniki - wspominał Dobrosław Bielecki wieloletni trener Izuagbe Ugonoha. 2 listopada, 35 lat temu, urodził się, kick boxer, pięściarz i zawodnik MMA.

2021-11-02, 05:00

Izuagbe Ugonoh skończył 35 lat
Izu Ugonoh podczas jednej ze swoich walk . Foto: print screen/Facebook/@iugonoh

Rodzice Izuagbe Ugonoha urodzili się i wychowali w Nigerii. Do Polski przyjechali na studia. Tutaj postanowili pozostać. 2 listopada 1986 roku w Szczecinie przyszedł na świat ich jedyny syn (z pięciorga dzieci). Niedługo potem rodzina przeniosła się do Gdańska. Tam Ugonoh dorastał. Nie było mu łatwo. Bardzo często musiał bronić, swoich racji używając pieści.

- Była to chyba najbardziej potrzebna umiejętność, jaką chciałem mieć jako dziecko - wspominał ciemnoskóry Polak w jednym z wywiadów.

Sport jest bardzo dobrym narzędziem integrującym ludzi

Izu zaczął grać w piłkę. Był naprawdę dobry. Na boisku znalazł wielu przyjaciół. 

Robił olbrzymie postępy. Wyjechał nawet na testy do drugiej ligi hiszpańskiej. Izu wciąż jednak rósł, przybywało mu także kilogramów, co zaczęło przeszkadzać w futbolowej karierze. Los zetknął go z  bardzo dobrym trenerem Kick Boxingu.

REKLAMA

- Jest indywidualistą i nie za bardzo nadawał się do sportów zespołowych. Ja przez wiele lat trenowałem sporty walki i w pewnym momencie, podczas naszej rozmowy, zdecydowaliśmy, że pójdziemy razem na salę. Jak tam poszedł, tak został - opowiadał Dobrosław Bielecki w wywiadzie dla na portalu natemat.pl.

W wieku 23 lat Izu wywalczył złoty medal mistrzostw świata w kategorii do 91 kilogramów. Rok później potwierdził swoją supremację na czempionacie Starego Kontynentu.

- Był tam najlepszy. Nie miał sobie równych. Niewielu jest w Polsce zawodników, którzy osiągnęli takie wyniki - wspominał trener Ugonoha na łamach natemat.pl.

Jednak już wtedy ciągnęło go do boksu.

REKLAMA

Bardzo intensywna, ale krótka przygoda z pięściarstwem

Izu wyrósł na prawdziwego wojownika. Mierzy 196 centymetrów wzrostu i waży ponad 100 kilogramów. Pierwszą walkę stoczył 16 października 2010 roku. Przez nokaut pokonał Igorisa Papunię z Litwy. Przez następnych siedem lat kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa. Wyjechał na Antypody, aby tam walczyć na zawodowych ringach. Dopiero po powrocie do Europy przegrał pierwszy pojedynek w karierze. W Birmingham przegrał z Amerykaninem Dominicem Breazeale. Próbował się jeszcze odbudować - wygrał z Kameruńczykiem Fredem Kassim. Jednak 6 lipca 2019 roku w walce o tytuł mistrza Polskie w wadze ciężkiej Izu przegrał z Łukaszem Różańskim. W czwartej rundziie Izu osunął się na kolana, a przeciwnik zadał mu cios, który okazał się nokautem.  Po tej walce Izu ogłosił zakończenie bokserskiej kariery.

- Nie chodziło o ciosy Łukasza. Od dłuższego czasu coś we mnie siedziało. Nie byłem w stanie tego zlokalizować. Ta walka uświadomiła mi jedno: ja już nie chcę dłużej boksować. I dobrze, że przegrałem. Gdybym wygrał, dalej bym w to brnął. Karmił swoją ambicję. I się męczył. W głębi serca nie czułem już pasji. Ta walka mnie wyzwoliła - stwierdził, a potem dodał. 

- Powiem szczerze, że gdy czasami usłyszę, że w boksie pojawił się młody i perspektywiczny zawodnik, to wiesz, co mi się robi? Żal. Zanim taki zawodnik na dobre wystartuje, to kontraktami promotorskimi zarzuci mu się na plecy worek pełen kamieni i z takim balastem każe mu się walczyć.

Nie mógł długo wytrzymać bez rywalizacji

Po roku postanowił spróbować swoich sił w MMA (Mieszane Sztuki Walki). Zadebiutował w 2020 roku, pokonał Francuza Quentina Domingosa przez techniczny nokaut. W tym samym roku miał się zmierzyć z Norwegiem Thomasem Narmo. Do starcia nie doszło, przeszkodziła kontuzja Skandynawa. Ostatecznie do walki przeciwko Ugonohowi stanął Marek Samociuk. Izu przegrał pojedynek przez TKO w drugiej rundzie.

REKLAMA

- Popełniłem kilka błędów i zapłaciłem za to ogromną cenę. Przegrałem walkę i zawiodłem tym sporo osób. To dla mnie bardzo bolesna, ale jednocześnie cenna lekcja, bo teraz widzę wyraźniej gdzie leżą problemy do rozwiązania - powiedział polski siłacz w rozmowie z polsatsport.pl.

Uważa, że jego kariera mogła potoczyć się zupełnie inaczej

Izu uznał, że nie zawsze na swojej drodze spotykał ludzi, którym zależało na tym, aby prowadzić jego karierę zgodnie z profesjonalnymi zasadami. Brakowało mu człowieka, który mógłby nim pokierować tak, aby osiągnął zdecydowanie lepsze rezultaty. 

- Proszę zobaczyć, jakie oczekiwania były wobec mnie w Polsce. Ogromne. A to, co ludzie wkładali, żeby mi pomóc, było zupełnie nieadekwatne do wymagań. Najpierw zawodnika trzeba traktować jak człowieka - podsumował Izuagbe Ugonoh.

AK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej