We Frankfurcie boją się Baranowa. Felieton Miłosza Manasterskiego
Na naszych oczach upowszechniony w Niemczech negatywny stereotyp "polskiej gospodarki" ("polnische Wirtschaft") odchodzi do lamusa. Nasi zachodni sąsiedzi obawiają się wręcz szybkiego rozwoju Polski jako hubu komunikacyjnego będącego konkurencją dla lotnisk we wschodnich landach, w tym nowego lotniska w Berlinie.
2021-11-03, 13:55
Kiedy piszę te słowa rozpoczął się w Warszawie I Kongres ESP "Polska Moc Biznesu", media przekazały informacje, że PGNiG znalazł w swojej koncesji w szelfie norweskim znaczne pokłady ropy, a Narodowy Bank Polski planuje powiększyć rezerwy złota. Polska moc biznesu naprawdę rośnie, ale jej sąsiedzi wcale się z tego nie cieszą.
Powiązany Artykuł
Elity wybrały: obcy lepszy niż Polak. Felieton Miłosza Manasterskiego
Wspólnota europejska połączyła państwa o bardzo bliskiej kulturze i wartościach, wśród których na pierwszym miejscu stawiana jest współpraca. Wydawałoby się, że im lepiej radzą sobie gospodarczo członkowskie Unii Europejskiej, tym lepiej dla całej organizacji. Niemcy obawiali się kiedyś polskiej biedy i bezrobocia, które współtworzyłaby przestępczość po zachodniej stronie Odry. Te obawy były niegdyś bardzo silne, a każdy kto próbował posługiwać się językiem polskim w Niemczech nie raz mógł poczuć na sobie czujne spojrzenia policjanta, strażnika albo sprzedawcy. Dzisiaj Polska jest dobry sąsiadem, który chroni swoją wschodnią granicę przed "turystami Łukaszenki", którzy pragną osiedlić się na stałe w Berlinie i Hamburgu. Sąsiadem solidarnym, który potrafi pomóc w trudnej sytuacji (powódź, pożar, pandemia). Polacy w Niemczech ciężko pracują, a przestępczość jest przede wszystkim domeną imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Niemieckie firmy działające w Polsce przynoszą stałe i wysokie zyski swoim właścicielom.
"Żaden człowiek nie jest na tyle bogaty, aby nie potrzebował sąsiada" - mówi przysłowie węgierskie. Niemieccy ekonomiści twierdzą, że nasz wzrost gospodarczy zahamował koronakryzys w Niemczech. Polska jest na 1. miejscu w Unii Europejskiej i 2. na świecie pod względem skali odbudowy rynku pracy w czasie COVID-19 - wynika z najnowszego raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP). Według danych MOP, w wyniku pandemii w 2020 r. liczba przepracowanych godzin pracy spadła na całym świecie o 8,9 proc. rok do roku. W skali świata bilans kryzys COVID-19 może oznaczać nawet 125 milionów utraconych miejsc pracy w przeliczeniu na pełne etaty! Tymczasem Polska znalazła się na pierwszym miejscu w UE i drugim na świecie w prognozach Międzynarodowej Organizacji Pracy, pod względem skali odbudowy rynku pracy w okresie kryzysu COVID-19. W 2020 roku spadek liczby przepracowanych godzin wyniósł w naszym kraju 2,1 proc. i był najniższy w całej UE i trzeci najniższy w skali globu. Natomiast według prognoz MOP, na koniec tego roku w Polsce liczba przepracowanych godzin pracy ma zwiększyć się o 2,4 proc, co jest najlepszym wynikiem w UE.
Bardzo optymistycznie na Polską gospodarkę patrzą także analitycy Banku Światowego. Trend ożywienia gospodarczego w Polsce w 2021 r. utrzyma się w latach 2022-2023, a wzrost pozostanie na poziomie około 4,5-4,7 proc. w ciągu najbliższych kilku lat - poinformowała dyrektor Banku Światowego na Unię Europejską Gallina Vincelette. Tylko się cieszyć, mając takiego sąsiada - prawda? Czy my w Polsce nie chcielibyśmy, żeby z każdej strony otaczały nas demokratyczne, zamożne i współpracujące ze sobą państwa?
REKLAMA
Okazuje się, że jednak za Odrą nie za bardzo cieszą się z Polski bezpiecznej i szybko rozwijającej się gospodarczo. Niedawno dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wyraził obawy o los niemieckich portów lotniczych w związku z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jeszcze niedawno krytycy CPK z Platformy Obywatelskiej mówili o megalomanii PiS, a Rafał Trzaskowski kwestionował budowę, ponieważ powstaje duże lotnisko w Berlinie. Dzisiaj to za naszą zachodnią granicą martwią się o lotnisko w Berlinie, kiedy Polska zakończy inwestycję nowego "europejskiego węzła komunikacyjnego" w Baranowie.
Te obawy to dla nas komplement, którego nasi sąsiedzi nie potrafią wyrazić w bardziej przyjazny sposób. Dla Niemców pojęcie "polnische Wirtschaft" (polska gospodarka) oznaczało skrajną niegospodarność, brak planowania i manier oraz brud. To pojęcie stworzone przez pruską propagandę, która szukała uzasadnienia dla rozbiorów Polski. Pojęcie "polnische Wirtschaft" utrwalali m.in. Karol Marks, Fryderyk Engels, Otto von Bismarck i Carl von Clausewitz. Powstały nawet dwie operetki pod tym tytułem, pierwsza wystawiona w Hamburgu w 1889 r., druga w Berlinie w 1910 r. Berliński spektakl cieszył się niemałym powodzeniem, bo wystawiono go 2315 razy w sezonie 1911-1912.
Teraz naszym sąsiadom wcale nie jest do śmiechu z powodu "polskiej gospodarki" a negatywny stereotyp odchodzi do lamusa. CPK nie martwiłoby naszych sąsiadów, gdyby byli przekonani, że nie uda nam się go wybudować. A nawet gdyby, to panujący u nas "polnische Wirtschaft" skutecznie powinien odstraszyć pasażerów i spedytorów. Jednak w Niemczech nikt już tak nie myśli! W pewnym sensie nasi sąsiedzi bardziej wierzą w polskie możliwości niż wielu z naszych rodaków, chętnie krytykujących każdy ambitny projekt i podważający jego sens. Jeśli "FAZ" zastanawia się: "Czy już wkrótce znacznie więcej ruchu lotniczego będzie kierowane przez Polskę?" i jakie będą tego skutki dla niemieckiego transportu, to znaczy, że skuteczność rządu Prawa i Sprawiedliwości ma na Zachodzie dobrą markę. A także, że budowa CPK ma głęboki, ekonomiczny sens.
Powiązany Artykuł
Niemiecki Opal nie przynosi szczęścia. Felieton Miłosza Manasterskiego
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważył konkurencyjność Centralnego Portu Komunikacyjnego dla portów lotniczych we wschodnich Niemczech także ze względu na idącą w parze z budową modernizację i rozbudowę sieci kolejowej. "Zgodnie z planem na nowe lotnisko można będzie z Berlina szybciej dojechać pociągiem niż na lotnisko we Frankfurcie nad Menem" - pisze niemiecki dziennik. Program Kolejowy CPK zakłada budowę w całej Polsce łącznie prawie 1,8 tys. km nowych linii. Złoży się na nie 12 tras kolejowych, w tym 10 "szprych" prowadzących z różnych regionów Polski do Warszawy i Centralnego Portu Komunikacyjnego. Według wiceministra infrastruktury, pełnomocnika rządu ds. CPK Marcina Horały "do 2035 roku zbudujemy docelowy system transportowy najwyższej światowej jakości".
REKLAMA
Centralny Port Komunikacyjny to przedsięwzięcie ambitne, ale realne, a postęp prac jest bacznie obserwowany przez konkurencję. Niemcy dostrzegają dobre wyniki polskiej gospodarki i pamiętają również plan zakupu przez PLL LOT linii lotniczych Condor. Do transakcji nie doszło ze względu na pandemię, która uderzyła w transport lotniczy wyjątkowo dotkliwie. Gdyby jednak nie koronawirus, scenariusz przepływu szerokiego strumienia niemieckich pasażerów przez polskie lotniska już by się realizował. Obawy na przyszłość są uzasadnione - polscy przewoźnicy lotniczy i kolejowi mogą być groźną konkurencją, której głównym atutem będzie wielki port komunikacyjny między Łodzią a Warszawą. Baranów ma szansę stać się naszą nową Gdynią, oknem na świat nie tylko dla Polski i Polaków. To, że nie podoba się to naszym sąsiadom, jest w tym przypadku najlepszym dowodem, że to godny realizacji projekt.
Miłosz Manasterski
REKLAMA