Dera: nikt ze strony polskiej nie rozmawiał z Łukaszenką. Nie chcemy go uwiarygadniać
- Aleksander Łukaszenka nie jest uznawany przez świat demokratyczny jako prezydent Białorusi - powiedział prezydencki minister Andrzej Dera, tłumacząc, że nikt ze strony polskiej nie podjął rozmów z dyktatorem.
2021-11-21, 14:27
Andrzej Dera, który był jednym z gości w programie "Kawa na ławę" w TVN24, został zapytany, na ile Polska i polska dyplomacja dziękuje dzisiaj kanclerz Niemiec Angeli Merkel za rozmowę z Aleksandrem Łukaszenką, a na ile ma do niej pretensje.
Prezydencki minister odparł, że problemem wynikającym z tej rozmowy "jest uwiarygodnienie Łukaszenki, który jest dyktatorem".
"Nikt ze strony polskiej nie rozmawiał z Łukaszenką"
Według niego Polska odniosła wielki sukces na arenie międzynarodowej, "ponieważ cała demokratyczna Europa, (...) cały demokratyczny świat w tej sprawie mówi jednym głosem". - Komisja Europejska mówi jednym głosem, Rada Europejska mówi jednym głosem, NATO mówi jednym głosem, Zgromadzenie Ogólne ONZ mówi jednym głosem - wymienił polityk.
- Wszyscy potępiają to, co dzieje się na tej granicy i to, w jaki sposób ludzie są wykorzystywani przez Łukaszenkę. Zgadzają się, że jest to element wojny hybrydowej i działania Polski są w tym momencie akceptowane - powiedział Dera. W jego ocenie "strona niemiecka w pełni akceptuje i popiera nasze działania na granicy".
Prezydencki minister zwrócił też uwagę, że "nikt ze strony polskiej nie rozmawiał z Łukaszenką, żeby go nie uwiarygadniać". - Nie jest on uznawany przez świat demokratyczny jako prezydent - podkreślił Dera.
"Happeningi" opozycji
Powiedział też, że bardzo się cieszy, że w tej sprawie zmieniła się narracja wewnętrzna w naszym kraju.
- Pierwsze ruchy, takie idiotyczne, głupie, które robiła opozycja. Patrzę na Platformę Obywatelską, patrzę na niektórych polityków Lewicy, którzy robili sobie happeningi na granicy, kiedy sytuacja była poważna. To było coś dramatycznego, coś, co nie może i nigdy nie powinno być akceptowane - zaznaczył prezydencki minister.
Rozwój sytuacji na granicy
Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 34 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego ponad 6 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.
- Migranci na granicy. Formela: Łukaszenka jest zaskoczony skutecznością polskich służb
- Merkel na linii z Łukaszenką. "Łukaszenka używa tej rozmowy, żeby uprawiać propagandę"
Sytuacja zaostrzyła się przed tygodniem, kiedy niedaleko przejścia granicznego Kuźnica - Bruzgi po białoruskiej stronie granicy zgromadziła się duża grupa cudzoziemców, która podjęła siłową próbę sforsowania granicy. Grupa przeszła ostatecznie na samo przejście graniczne, gdzie w ostatni wtorek doszło do szturmu na granicę. W stronę polskich służb rzucane były m.in. kamienie i kłody drewna. Niektórzy funkcjonariusze zostali ranni.
Obozowisko stworzone przy przejściu ostatecznie opustoszało, a migranci skierowani zostali przez służby białoruskie do centrum logistycznego.
W związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej ruch graniczny na przejściu drogowym w Kuźnicy został zawieszony od 9 listopada br. do odwołania.
Zobacz także: Paweł Łatuszka w "Salonie politycznym Trójki"
kp
REKLAMA