Orfeusz w Metropolitan Opera. Polski śpiewak zadebiutował na scenie w Nowym Jorku

- Uważam dzieło Matthew Aucoina za genialnie, wychodzące poza wszelkie schematy - powiedział Jakub Józef Orliński, który zadebiutował w nowojorskiej Metropolitan Opera w roli alter ego Orfeusza w "Eurydyce". Artysta  uznał to za przeskoczenie swoich marzeń. W Polsce będzie można obejrzeć utwór amerykańskiego kompozytora 4 grudnia w cyklu Met: Live in HD!

2021-11-29, 11:00

Orfeusz w Metropolitan Opera. Polski śpiewak zadebiutował na scenie w Nowym Jorku
Debiut polskiego śpiewaka Jakuba Józefa Orlińskiego w Metropolitan Opera. Foto: Shutterstock/4kclips

Twórcy spektaklu, którego premiera odbyła się we wtorek, nawiązują do funkcjonującego w różnych wersjach starożytnego mitu Orfeusza udającego się do zaświatów, by wyrwać stamtąd zmarłą żonę Eurydykę. Udaje mu się to dzięki poruszającemu śpiewowi, którym zniewala bogów i strażników królestwa śmierci. 

Ponieważ jednak nie może oprzeć się pokusie, by nie spojrzeć i nie odezwać się do ukochanej, dopóki nie opuszczą Podziemia, co jest warunkiem umowy, traci ją na zawsze.

W nowojorskiej inscenizacji mit, który inspirował od wieków wielu artystów, w tym także operowych, przeniesiony jest do dzisiejszej rzeczywistości. Autorka libretta do "Eurydyki" Sarah Ruhl oparła je na podstawie swojej sztuki pod tym samym tytułem. Snuje opowieść z punktu widzenia bohaterki, którą kreuje sopran Erin Morley.

Dramatopisarka wyjaśniała w jednym z wywiadów m.in., że skoro Eurydyka jest w Podziemiu, może tam spotkać swojego przodka. Ponieważ straciła po śmierci pamięć, ojciec (bas–baryton Nathan Berg) pomaga jej na nowo odnaleźć tożsamość i odzyskać życiowe doświadczenia.

REKLAMA

Świetlisty, jedwabisty, wysublimowany

W inscenizacji Mary Zimmerman w roli Orfeusza występuje baryton Joshua Hopkins. Orliński jest jego alter ego. Krytycy "New York Timesa" i "Washington Post" nazywali jego głos świetlistym, jedwabistym i wysublimowanym.

- Gram rolę Orpheus's Double, ale tak naprawdę już pierwszego dnia dostałem pseudonim "Muzyk". Jestem pierwiastkiem boskości Orfeusza, kiedy myśli o muzyce, kiedy ma wykonać niesamowite zadanie, np. otworzyć wrota Hadesu. Wtedy pojawiam się ja, jego niezwykłość czy, jak ktoś określił, super moc – tłumaczył w rozmowie z PAP Orliński.

Zaznaczył, że we współczesnej operze występuje dopiero po raz drugi. Za najtrudniejsze wyzwanie w "Eurydyce" uznał to, że kiedy jest na scenie z Hopkinsem, muszą śpiewać każdy początek wyrazu i jego koniec dosłownie w tym samym momencie.

- Uważam, że dzieło Matthew Aucoina za genialnie, wychodzące poza wszelkie schematy. Jest tam tyle inspiracji, symboli i elementów łączących z sobą postacie muzycznie. Są to jego narzędzia, jego język.

Na papierze wygląda tak, że jest to strasznie trudne, trudne dla wykonawcy. Kiedy się jednak to śpiewa i tego słucha, brzmienie jest bardzo naturalne i organiczne. To płynie, ma swój nurt – ocenił.

REKLAMA

Rewelacyjny zespół

Bardzo chwalił libretto Ruhl. Określił nowojorski spektakl jako dzieło dramatyczne, ale też komediowe. Pokreślił, że jest to jego ulubiona forma. Zdaniem polskiego kontratenora cały zespół w "Eurydyce" w Met jest rewelacyjny. Mówił, że są to przemili ludzie i nie miał żadnych problemów w procesie przygotowania produkcji.

- Mary Zimmerman reżyserowała to już dwa lata temu w Los Angeles i praca miała szybki przebieg. Inscenizacja nie była na nowo odgrzana. Występowało wielu innych śpiewaków, były zmiany w scenografii, która jest świetna i wizualnie bardzo atrakcyjna. Także kostiumy są rewelacyjne. Dyrygent Yannick Nézet-Ségui to ogromnie miły człowiek. Robi wszystko, aby każdy odniósł sukces, żeby wszystko było jak najlepiej, co dodaje skrzydeł – przekonywał Orliński. Jak dodał, premiera była naprawdę bardzo dobrze przyjęta.

Czytaj także:

- Sam nie wiedziałem czego się spodziewać, bo nie wiem, jak odbiera publiczność Met opery współczesne. Byłem ciekaw jak ludzie będą reagować na elementy komediowe. Nie nastawiałem się na nic, ale przyjęcie było bardzo, bardzo dobre, z żywym odzewem na wszystko, co się działo na scenie - zauważył.

Występ w Metropolitan Opera, która mieści prawie 4 tys. ludzi, charakteryzował jako zupełnie inne doświadczenie niż w mniejszych salach. Zwrócił uwagę, że trzeba się do tego odpowiednio zaadaptować. Nie śpiewa na scenie Met w ten sam sposób jak w małej sali. Wymaga to innego przygotowania.

REKLAMA

Sanktuarium muzyki

- Jeszcze mój debiut trawię. Nawet sobie nigdy nie wymarzyłem, aby zajść tak daleko w mojej karierze wokalno-operowej. Przeskoczyłem wszystkie swoje marzenia i jest to dla mnie niesamowita przygoda. Występ w Met to tak jak koncert w Carnegie Hall, które jest sanktuarium muzyki. Metropolitan jest swoistym sanktuarium dla śpiewaków muzyki operowej. Jest legendarną sceną, gdzie trafiają najwięksi na świecie i jest bardzo miło znaleźć się wśród takich śpiewaków i w takiej sali – przyznał Orliński.

W Polsce transmisję "Eurydyki", która trwa 183 minut, można zobaczyć w sobotę 4 grudnia cyklu Met: Live in HD! Początek o godz. 18.55. 

es

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej