Joop Zoetemelk skończył 75 lat

- Byłem stolarzem. Mój ojciec był hodowcą świń, a później zajął się handlem ziemniakami - wspominał Joop Zoetemelk. 3 grudnia, 75 lat temu, urodził się holenderski kolarz, złoty medalista olimpijski, mistrz świata oraz zwycięzca Tour de France.

2021-12-03, 05:00

 Joop Zoetemelk skończył 75 lat
Kolarstwo. Foto: shutterstock

Zoetemelk, były pracownik budowlany, który dojeżdżał na plac budowy rowerem, postanowił spróbować swoich sił w wyścigu wieloetapowym. Ku zaskoczeniu wszystkich obserwatorów zajął drugie miejsce, w klasyfikacji generalnej, wyścigu dookoła Wielkiej Brytanii, Scottish Milk Race. W tym samym czasie, znalazło się jeszcze kilku młodych dwudziestoletnich reprezentantów Holandii, którzy upodobali sobie ściganie na rowerze. Miejscowy związek kolarski postanowił zaryzykować i wysłać młokosów na XIX igrzyska, do dalekiego Meksyku. Cztery lata wcześniej Holendrzy wywalczyli złoty medal olimpijski w jeździe drużynowej na czas. Ale w zespole który wyleciał do Ameryki Łacińskiej nie było żadnego zawodnika z tamtego temu. Juniorzy z Beneluksu, pokazali wszystkim, gdzie jest ich miejsce w szeregu. Wygrali bezapelacyjnie, pokonując druga Szwecję o ponad 1,5 minuty. Jechali w składzie Fedor den Hertog, Jan Krekels, Rene Pijnen i oczywiście Joop. Wywalczyli medal z najcenniejszego kruszcu. Do domu wracali jako bohaterowie narodowi.

- Jako 21-latek wygrał olimpijską drużynową jazdę na czas na 100 km, po której najstarszy syn z siedmioosobowej rodziny z Rijpwetering odbył świąteczną przejażdżkę po rodzinnym mieście - opisała powrót do domu Zoetemelka, lokalna prasa.

Do dwudziestego roku życia nawet przez myśl mu nie przeszło, że będzie się ścigać

3 grudnia, 1946 roku w Hadze, holenderskim mieście leżącym na wybrzeżu Morza Północnego, przyszedł na świat, późniejszy zdobywca najważniejszego lauru olimpijskiego. Jako dziecko nie zajmował się sportem, pomagał tacie na roli i w prowadzeniu hodowli. Sam wykształcił się na cieśle. Później zajął się pracą na różnego rodzaju budowach. Ani przez myśl mu nie przeszło, że zostanie jednym z najlepszych kolarzy w dziejach.

- Wsiadłem na rower przez przypadek. Nie miało tak być - wspominał Zoetemelk - Byłem stolarzem. Mój ojciec był hodowcą świń, a później zajął się handlem ziemniakami (…) Pracowałem w budownictwie do 21 roku życia. Jeździłem rowerem do pracy, z pracy, a wieczorem rowerem do szkoły wieczorowej. To były moje treningi. Przez przypadek trafiłem na kolarstwo, nie było to moim zamiarem -.

REKLAMA

Po sukcesie na igrzyskach przeszedł na zawodowstwo

Już w wieku 24 lat zadebiutował w największym światowym wyścigu profesjonalistów, Tour de France. W tamtym czasie największą gwiazdą, dwóch kółek, był cyklista z Belgii.

- Dzieliła mnie duża różnica w stosunku do Eddyego Merckxa (…) Zaczynałem, kiedy Eddy był już na szczycie. Wygrał wszystkie klasyki, osiem etapów w jednym Tourze. Byłem znacznie poniżej niego. Byłem kompletny, ale brakowało mi wszystkiego. Tak w jeździe na czas, jak i w górach. Mogłem przeprowadzić dobrą wspinaczkę, ale nie wyjątkową - opisywał Zoetemelk, swoje miejsce w szeregu.

Jednak w debiutanckim wyścigu Dookoła Francji, mimo, że nie wygrał żadnego z 23 etapów, zajął drugie miejsce. Zanotował stratę 12 minut i 41 sekund do Merckxa. To utwierdziło wszystkich w przekonaniu, że Holender wyrósł na jedną z największych gwiazd kolarstwa.

Przez kolejne lata święcił sukcesy na Wielkiej Pętli i innych zawodach

Rok później, w 1971 r. znowu zajął drugie miejsce. Ale tym razem, mógł się poszczycić, założeniem na 11 etapie, żółtej koszulki lidera. Co prawda od razu ja stracił, ale w końcowej klasyfikacji ponownie uległ tylko Belgowi. Miał stratę 9 minut i 51 sekund. Drugi stopień podium prześladował Zoetemelka jeszcze czterokrotnie. W latach 1976 - 79 oraz ostatni raz w 1982 roku. Jednak pomiędzy tymi wyścigami udało mu raz w dziejach, zakończyć zawody na pierwszej pozycji. Miało to miejsce w czasie 67 edycji zmagań. Tour wystartował z Frankfurtu w Niemczech. Liczył sobie 23 etapy. Joop zaatakował na 13 odcinku. 200 kilometrowa trasa wiodła przez góry z Pau do Bagneres de Luchon. Holender zainicjował ucieczkę. Udała się. Co prawda zwycięzcą etapu został reprezentant trójkolorowych, Raymond Martin, ale przewaga Holendra nad dotychczasowym liderem, wielka sławą francuskiego kolarstwa, Bernardem Hinault, był tak duża, że zawodnik z Beneluksu został liderem. Przez kolejne osiem etapów, aż do mety na Polach Elizejskich w Paryżu, jechał w koszulce lidera.

REKLAMA

- Pod względem mentalnym ekipa był świetnie przygotowana (…) u nas każdy miał szansę wygrać. Nie chodziło o to, że jeden kolarz był napędzany, a reszta musiała się poświęcić - stwierdził Zoetemelk po zakończeniu Wielkiej Pętli.

Podsumowując jego osiągnięcia w Tour de France, udało mu się raz wygrać, sześć razy był drugi, co jest absolutnym rekordem tego wyścigu. 22 dni jechał odziany w żółtą koszulkę lidera i we wszystkich swoich startach 10 razy wygrał etap.

Do tych sukcesów dołożył jeszcze zwycięstwo w 1979 r. na Vuelta a Espana. Wygrywał kilkakrotnie jednodniowe klasyki: Paryż - Nicea, Paryż - Tours czy Amstel Gold Race. W wieku 38 lat wystartował w 58 mistrzostwach świata w kolarstwie szosowym. Odbyły się one we Włoszech, w miejscowości Giavera del Montello, w 1985 r. Ku zaskoczeniu wszystkich obserwatorów, Holender wygrał wyścig zawodowców ze startu wspólnego. Wyprzedził na mecie o 3 sekundy, młodszego o 15 lat, amerykańskiego mistrza, Grega LeMonda. Tak zakończył swoją przygodę z profesjonalnym ściganiem.

Nie rozstaje się z rowerem

Mimo zakończenia kariery cały czas udziela się na rozlicznych amatorskich wyścigach. Jednak nie jest już tak rozpoznawalny jak w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Przydarzyła mu się zabawna historia na jednych zawodach we Francji, gdzie teraz mieszka. Tour wygrał młodziutki kolarz z Holandii. Spiker zapytał się go czy wie, kto mu wręcza Puchar? Młody człowiek, całkiem spokojnie odpowiedzią, że nie ma pojęcia.

REKLAMA

- Lubię takie sytuacje. Następnego dnia przyszedł i sprawdził moje dane. Chłopcy w wieku 20 lat nie muszą mnie znać - przyznał ze śmiechem, złoty medalista olimpijski.

W 2000 roku uległ bardzo groźnemu wypadkowi. W czasie rekreacyjnej jazdy rowerem potrącił go samochód.

- Joop, w niedzielę, miał operowaną rękę i nogę. W każdym razie nie ma uszkodzenia narządów wewnętrznych, ani urazu głowy. Stracił krew, ale na szczęście jego życie nie jest zagrożone - wspominał kolega z kolarskich tras, Francuz Bernard Thevenet.

Na szczęście, Holender, bardzo szybko wrócił do zdrowia. Teraz już raczej nie jeździ, ale nadal utrzymuje kontakt ze swoimi kibicami z całego świata.

REKLAMA

- Ciągle dostaję pocztę od fanów (…) Znaczek do zwrotu jest zwykle w korespondencji, a kopertę z adresem. Wtedy czuję się zobowiązany do odesłania czegoś z powrotem. Ciągle przychodzą dwa lub trzy w tygodniu. Niewiele otrzymuje od Holendrów, raczej z całego świata. Niemcy, Belgowie, Amerykanie, czasem także z Australii. Wczoraj odesłałem jeszcze dwa – opisał, Joop Zoetemelk, swoje życie na sportowej emeryturze.

 AK

Źródła: afp.com, telegraph.co.uk, nos.nl, ad.nl,

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej