70 lat temu urodził się Bogusław Zych
- Bogusława Zych miał wielkie serce do walki. Nigdy się nie poddawał – wspominał Piotr Kiełpikowski, szermierz. Mija siedemdziesiąta rocznica urodzin, florecisty Bogusława Zycha. Brązowego medalisty olimpijskiego z Moskwy.
2021-12-10, 05:00
Bogusław Zych urodził się 10 grudnia 1951 roku w Warszawie. Szybko zainteresował się sportem, wróżono mu karierę piłkarza. Zupełnie przypadkowo trafił na salę szermierczą. Tak się zauroczył, że rzucił futbol. Jako 15-latek zapisał się do Legii Warszawa. I tam pozostał, aż do zakończenia swojej kariery zawodniczej w 1992 roku. W tym czasie został podoficerem Wojska Polskiego.
Na starcie nie zachwycił. - Zbyt silny fizycznie, o złej sylwetce - oceniali Bogdana Zycha trenerzy.
Życie pokazało, że się mylili.
Zaczął z wysokiego C
Zych zadebiutował w narodowych barwach w 1978 r. Jego weryfikacją miał być występ na mistrzostwach świata. A tam nasza reprezentacja, w składzie: Leszek Martewicz, Marian Sypniewski, Arkadiusz Godel, Adam Robak oraz Zych, wywalczyła czempionat globu. W finale pokonali Francuzów. Tak rozpoczęła się międzynarodowa kariera florecisty Legii Warszawa.
REKLAMA
- To był bardzo dobry zawodnik. Miał wielkie serce do walki. Nigdy się nie poddawał. Nawet w sytuacji, kiedy wyraźnie przegrywał. Tym imponował wielu zawodnikom. Do tego był bardzo dobrze wyszkolony technicznie. Umiał to potem przekazać jako trener - opisał mistrza świata, jego późniejszy podopieczny, Piotr Kiełpikowski.
Po tak wielkim sukcesie pojechał na igrzyska do Moskwy. W reprezentacji znaleźli się też: Sypniewski, Robak oraz Lech Koziejowski. W grupie bez żadnego problemu rozprawili się z Niemiecką Republiką Demokratyczną 9:5 i egzotycznym Kuwejtem 15:1. W ćwierćfinale trafili na Węgrów, którzy zostali odprawieni 9:7. Niestety w półfinale natknęli się na Sowietów. Pojedynek był bardzo zacięty. Potwierdziło się przysłowie, że gospodarzom pomagają nawet ściany. Rosjanie wygrali decydujące starcie i cała potyczkę, 7:9. Polacy nadal mieli szansę na olimpijski medal. Zmierzyli się ponownie z NRD. Bez żadnych problemów wywalczyli brąz.
Osiem lat później Zych próbował swoich sił na igrzyskach w Seulu. Tam drużyna zakończyła rywalizację na piątym miejscu. Do wysokiej formy Zych powrócił trzy lata później. Na czempionacie Starego Kontynentu wywalczył indywidualnie oraz drużynowo brązowe medale. Miał wtedy 41 lat. Karierę zakończył rok po tych zawodach.
*
REKLAMA
W 1982 roku doszło do tragicznego wypadku. Niemiecki zawodnik Matthias Behremu złamał floret i uszkodzoną bronią przebił maskę przeciwnika i śmiertelnie go zranił. Zdecydowano, ze należy wprowadzić zmiany w sprzęcie. To nastąpiło, ale dopiero w 1986 r. Rok wcześniej na mistrzostwach świata w Barcelonie doszło do kolejnego wypadku.
- Bogusław Zych przebił na wylot Francuza. Wtedy już obsługa była gotowa na to, że takie rzeczy mogą się wydarzyć. Francuz zdjął kamizelkę, a tam - byliśmy ubrani na biało - widać było, jak rośnie kwiat krwi. Straszny widok! Przerwaliśmy walkę, nie skończyliśmy meczu - wspominał Sypniewski, przyjaciel Zycha z drużyny narodowej.
Na szczęście francuzowi nic poważnego się nie stało. Mimo, że floret dotarł w okolice nerki, nie uszkodził żadnych organów wewnętrznych. Po pół roku zawodnik znów trenował.
Nie mógł żyć bez swojej ukochanej dyscypliny
Po zakończeniu kariery został trenerem. Został zaproszony do współpracy z reprezentacją.
REKLAMA
- To był zawodnik, który bardzo długo trenował. Dosyć szybko, niemal z dnia na dzień, został trenerem. Widać było, że czuł ten zawód. Miał duży autorytet. Jako zawodnik mało mówił, a dużo robił. To był dobry człowiek. Był ostatnim aktem floretu w Legii. Był takim trenerem, wokół którego można było zbudować mocną grupę - stwierdził Ryszard Sobczak, jeden z jego podopiecznych.
Tragiczny powrót z zawodów
3 kwietnia 1995 roku reprezentacja, po zawodach Pucharu Świata, wracała mikrobusem do kraju. Już na terenie Polsk, niedaleko Rabki, doszło do wypadku. Auto prowadzone przez trenera Ryszarda Bresia zderzyło się czołowo z ciężarówką. W wyniku zderzenia śmierć poniósł Bogusław Zych. Pozostałych sześciu pasażerów odniosło rany, ale żadne z nich nie zagrażały ich życiu.
- W historii polskiej szermierki nie było tak okropnego wypadku - mówił Adam Lisewski, ówczesny prezes Polskiego Związku Szermierczego.
Brązowy medalista olimpijski został pochowany na Wojskowych Powązkach. Został odznaczony złotym i srebrnym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe oraz wyróżniony nagrodą Fair Play PKOl.
REKLAMA
AK
Źródła: olimpijski.pl, kierunektokio.pl, legioniści.com, sport.onet.pl, gdymilknaoklaski.pl,
REKLAMA