Eksperci: pracownicy mogą w kolejnych miesiącach liczyć na podwyżki I łatwość w znalezieniu nowej pracy
Rynek pracy tak bardzo potrzebuje ludzi, że pracodawcy są skazani na podwyżki, a pracownicy mogą spodziewać się, że znajdą inne, lepiej płatne zatrudnienia - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich i Adam Ruciński, prezes firmy doradczej BTFG.
2021-12-14, 10:00
Goście "Rządów Pieniądza" analizowali sytuację na rynku pracy w kraju poprzez pryzmat najnowszych badan w tym zakresie. I tak z konferencji podsumowującej badanie Randstad pt. "Plany Pracodawców na 2022 r." wynika, że będzie to rok rekordowych podwyżek i znacznego wzrostu liczby wolnych miejsc pracy. Należy się też spodziewać istotnego ograniczenia zatrudnienia na podstawie płacy minimalnej i powrotu do pracy stacjonarnej.
Z kolei badanie "Migracje Zarobkowe Polaków" wskazuje, że Polacy znów coraz częściej myślą o pracy za granicą. Już 16,1 proc. pracujących ją rozważa w ciągu najbliższego roku, czyli dwa razy więcej niż przed pandemią. Motywy są głównie zarobkowe i dotyczą ¾ ankietowanych. Drugi czynnik to chęć poprawy standardu życia (50 proc. badanych). Potencjalni migranci to zarówno osoby z najniższymi zarobkami, jak i zarabiający najwięcej. Deklarują wyjazdy dłuższe w miejsce dotychczas preferowanych krótkotrwałych.
- Rynek pracy jest zróżnicowany. Trzeba pamiętać, że jesteśmy w pandemii, ale mamy też niezłe wyniki ekonomiczne. Oczywiście wiele zainwestowaliśmy w gospodarkę poprzez programy pomocowe z PFR czy BGK. Elementem niepewności jest jednak inflacja i ceny energii. Przedsiębiorcy nie wiedzą, co będzie w przyszłości a widzą rosnącą presję płacową. Pracownicy chcą rekompensaty z tytułu utraconych na wskutek inflacji zarobków - mówił Adam Ruciński.
Dodał też, że jeśli pracownicy nie otrzymają żądanych podwyżek to zacznie się u nich myślenie o zmianę pracodawcy. To będzie trwało tak długo, jak długo docierają do nas pozytywne informacje z gospodarki. Tylko negatywne czynniki i strach mogłyby taki proces powstrzymać.
REKLAMA
- Warunki na rynku pracy się zmieniły, a pandemia nie zachwiała tendencjami korzystnymi dla pracowników, choć ich sytuacja jest zróżnicowana. W Wielkopolsce bezrobocie nieznacznie przekracza 3 proc., a na Warmii i Mazurach to 8,5 proc.. Choć różnie się to rozkłada branżowo - powiedział Łukasz Kozłowski.
Jego zdaniem optymizmu nie zobaczymy wśród pracowników branży turystycznej czy gastronomii, ale w IT czy transporcie i logistyce brakuje tysięcy ludzi. Za oczywiste uznał też to, że część pracowników będzie szukała lepszych płac i warunków do życia za granicą.
- To normalna konsekwencja swobodnego przemieszczania się w ramach Unii od 17 lat. Z drugiej strony są tysiące powracających do kraju – zaznaczył Łukasz Kozłowski.
Goście "Rządów Pieniądza" odnieśli się również do projektu NSZZ Solidarność, w myśl którego Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) miałaby zyskać uprawnienie do przekwalifikowywania umów cywilnoprawnych na etaty, gdy nie przewidują równości prawnej obu stron (pracownika i pracodawcy). Chodzi poprawę rynku pracy, na którym według GUS na podstawie zlecenia lub umowy o dzieło zatrudnionych jest 1,2 mln osób, a kolejne 1,3 mln to samozatrudnieni. W ubiegłym roku PIP stwierdziła, że w 2,2 tys. przypadków były zawartych w warunkach wskazujących na stosunek pracy.
REKLAMA
W opinii Łukasza Kozłowskiego należy przede wszystkim zlikwidować zachęty do przechodzenia na kontrakty, np. te związane ze składkami na NFZ czy ZUS.
Zdaniem Adama Rucińskiego żeby przekształcić umowę w etat, trzeba procesu dowodowego, czy umowa jest niekorzystna dla pracownika, co wymaga zgody obu stron, aby sprawa umowy o pracę trafiła do sądu.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA