Mińsk: kandydaci zostaną w aresztach
Rozpoczęło się stawianie zarzutów białoruskim politykom opozycyjnym podejrzanym o doprowadzenia do nielegalnej demonstracji 19 grudnia po wyborach prezydenckich.
2010-12-30, 11:20
Posłuchaj
Rozgłośnia Euroradio poinformowała, że 7 byłych kandydatów na prezydenta już usłyszało zarzuty podjęcia działań, które doprowadziły do masowych niepokojów.
Natomiast Radio Swaboda informuje, że na razie zarzuty postawiono czterem byłym kandydatom na prezydenta - Uładzimirowi Niaklajuewowi, Andrejowi Sannikowowi, Witalowi Rymaszeuskiemu i Mikole Statkiewiczowi. Podobne zarzuty wysunięto wobec dwóch innych polityków opozycyjnych - Pawła Siawiaryńca i Aleksandra Atroszczenkauwa oraz wobec dziennikarki Iriny Chalip. Wszystkim oskarżonym przedłużono do 2 miesięcy pobyt w areszcie KGB.
Ryhor Kastusiau były kandydat na prezydenta z partii BNF, który jest na wolności, powiedział Polskiemu Radiu, że nie postawiono mu jeszcze oficjalnie zarzutów. "Na razie zarzutów nie ma, ale mogą to zrobić w każdym momencie" - mówi Kastusiau .
Kara 15 lat więzienia za zorganizowanie nielegalnej demonstracji może grozić nawet 26 opozycyjnym politykom.
Z białoruskich aresztów wypuszczono już co najmniej 100 demonstrantów, którzy przebywali tam od 19-tego grudnia za udział w opozycyjnej demonstracji po wyborach prezydenckich.
REKLAMA
Łukaszenka kompletuje rząd
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka kontynuował w środę obsadzanie stanowisk rządowych po dymisji rządu związanej z wyborami prezydenckimi. We wtorek Łukaszenka mianował nowego premiera. Michaił Miasnikowicz, dotychczasowy prezes Białoruskiej Akademii Nauk zastąpił Siarhieja Sidorskiego.
Poza tym swoje stanowiska zachowali wszyscy ludzie mający najważniejsze stanowiska w poprzednim rządzie.
Pierwszym wicepremierem odpowiedzialnym za sektor energetyczny pozostał Uładzimir Siamaszka. Swoje stanowiska zachowali szefowie MSZ, MSW, KGB i minister obrony. Na stanowisku ministra kultury pozostał Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce. Również szefem administracji prezydenta pozostał wpływowy Uładzimir Makiej. Tym samym nie spełniły się wcześniejsze zapowiedzi niektórych urzędników, ze zmiany sięgna 90 procent składu władzy.
rr
REKLAMA
REKLAMA