Niespokojny Sylwester w Holandii
Dwie osoby zabite, setki rannych, w tym pobici policjanci, liczne aresztowania - policja przesyła z holenderskich miast coraz bardziej niepokojące dane.
2011-01-01, 02:30
Posłuchaj
Sylwester nie był w Holandii tak spokojny jak zapewniają władze. W Harderwijk zginął 13-letni chłopiec, który przyglądał się odpalaniu petard. Jedna z nich uderzyła go śmiertelnie w twarz. Drugą ofiarą ogni sztucznych jest 17-latek spod Groningen, któremu petarda wybuchła w rękach.
W Amsterdamie aresztowano 117 osób, a strażacy musieli 200 razy wyjeżdżać do pożarów kontenerów ze śmieciami. O 200 razy częściej niż w ubiegłym roku. Ale władze Amsterdamu zapewniają, że Sylwester w mieście przebiegł spokojnie.
W Arnhem arsztowano kilkanaście osób, a policja wyjeżdżała gasić pożary, które wybuchły w kilku domach. Płonęły samochody.
Podobnie było w Drenthe, w Tilburgu, Groningen i w Haarlem. W Rotterdamie do aresztu trafiło 103 osoby, ale burmistrz Ahmed Aboutaleb mówi, że policja panowała nad sytuacją. Najgorzej było w Hadze, gdzie podpalono niemal 40 samochodów, o połowę więcej, niż rok temu. W starciu z wandalami rannych zostało cieżko dwóch policjantów. Aresztowano ponad 70 osób, - No cóż, to głupota, nie ma na to innego słowa - mówi burmistrz Hagi Jozias van Aartsen. I zapewnia, że mimo to, wszystko było pod kontrolą.
Dane policji są wciąż niepełne. W ubiegłym roku dziesiątki samochodów podpalono, ponad 400 osób aresztowano. Zakłócanie porządku publicznego, przemoc i wandalizm wydaje się być w Holandii od kilku lat niechlubną częścią tradycji witania Nowego Roku.
REKLAMA
rr
REKLAMA