Puchar Polski: Legia wygrywała, Lubański strzelał, a Fryzjer... kupował

W poniedziałek o 16:00 finał Pucharu Polski, w którym zmierzą się Lech Poznań i Raków Częstochowa. Od sezonu 2013/2014 decydujący mecz rozgrywany jest na Stadionie Narodowym w Warszawie. To próba podniesienia prestiżu rozgrywek, które nad Wisłą nie zawsze cieszyły się należnym poważaniem. Mimo tego przyniosły wiele niezapomnianych spotkań i zaskakujących triumfatorów.

2022-05-02, 11:08

Puchar Polski: Legia wygrywała, Lubański strzelał, a Fryzjer... kupował
  • Raków Częstochowa i Lech Poznań zmierzą się w finale Pucharu Polski
  • Początek meczu na Stadionie Narodowym w poniedziałek o 16:00
  • Najwięcej triumfów w historii ma Legia Warszawa, najwięcej goli w meczach finałowych - Włodzimierz Lubański
  • Decydujące batalie to niezapomniane spotkania, ale też skandale, o których wolelibyśmy zapomnieć
  • W tym roku finał Pucharu Polski nie ma wyraźnego faworyta, a obaj uczestnicy prowadzą też w lidze

Ćwierć wieku bez Pucharu Polski

Decydującej batalii o Puchar Polski daleko oczywiście do renomy, jaką ma np. angielski FA Cup. Te najstarsze piłkarskie rozgrywki na świecie zainaugurowano w sezonie 1871/1872. U nas bardzo długo wystarczała liga.

W 1925 roku PZPN podjął próbę wprowadzenia urozmaicenia w postaci rywalizacji pucharowej. Pierwszym triumfatorem została Wisła Kraków, pokonując w finale Spartę Lwów. Nowa formuła nie spotkała się jednak z zainteresowaniem kibiców, a zwłaszcza klubów. Puchar Polski na ćwierć wieku zniknął z kart historii po rozegraniu zaledwie jednej edycji.

Do pomysłu powrócono już po II Wojnie Światowej. W 1951 roku zorganizowany na wzór sowiecki turniej wygrał Ruch Chorzów. Wiąże się z tym bardzo nietypowa historia – Chorzowianie zostali decyzją krajowej federacji nagrodzeni tytułem mistrza Polski, a zwycięska w lidze Wisła Kraków musiała obejść się smakiem. To jedyny taki przypadek w dziejach polskiej piłki.

REKLAMA

Krakowianie złożyli protest, choć dopiero po upadku komuny. PZPN utrzymał jednak postanowienie swoich poprzedników w mocy, argumentując, że regulamin był znany jeszcze przed startem rozgrywek.

Domena Legii

W lidze przez lata rządziły zespoły ze Śląska – 14 tytułów Górnika Zabrze i tyle samo Ruchu Chorzów jeszcze do niedawna było krajowym rekordem. Puchar Polski stał się zaś domeną Legii Warszawa. „Wojskowi” zdobywali go aż 19-krotnie, w finale grali 24 razy, a raz na ten etap doszły nawet ich rezerwy.

Siłą rzeczy to z Legią wiąże się najwięcej niezapomnianych meczów finałowych. Za te stojące na najwyższym poziomie uznaje się rok 1989 i Legia – Jagiellonia 5:2 oraz 1972 – Górnik – Legia 5:2. W tym drugim przypadku do przerwy prowadzili jeszcze piłkarze ze stolicy. Były to jednak zupełnie inne czasy naszego futbolu. Wystarczy wspomnieć, że dwa lata wcześniej w tym samym sezonie Zabrzanie grali w finale Pucharu Zdobywców Pucharów, a Legia w półfinale Pucharu Mistrzów.

Mniej chwalebną kartą z udziałem „Wojskowych” jest rok 1980. Na boisku nie było wówczas dyskusji kto jest lepszy – CWKS rozbił Lecha Poznań 5:0. Dramat rozegrał się jednak na ulicach Częstochowy, będącej gospodarzem decydującej gry. Doszło tam do regularnej bitwy między kibicami obu zespołów, byli ranni, a nawet ofiary śmiertelne.

REKLAMA

„Fryzjer” kupił Puchar Polski dla Amici

A skoro już jesteśmy przy Legii i wydarzeniach o nieco pozasportowym wydźwięku. W 2004 roku finał Pucharu Polski rozgrywano systemem mecz i rewanż. W pierwszym w Poznaniu Lech wygrał 2:0. Legii na nic się zdało skromne zwycięstwo u siebie. W szatniach stadionu przy Łazienkowskiej piłkarze „Kolejorza” rozpoczęli świętowanie. Śpiewali niecenzuralne piosenki dotyczące Warszawian, a w tym wokalnym popisie wziął udział Paweł Kaczorowski. Pech chciał, że wkrótce trafił on do Legii, gdzie kibice zgotowali mu prawdziwie piekło. „Chórzysto nigdy nie będziesz Legionistą” – to hasło reprezentant Polski zapamięta na całe życie. Pod presją fanów ugiął się nawet klub szybko pozbywając się kłopotliwego zawodnika.

Ta historia brzmi jednak jak anegdota przy finale Pucharu Polski z 1998 roku. Pisaliśmy o nim szerzej w kontekście afery „Fryzjera” i i związków z nim selekcjonera reprezentacji Polski – Czesława Michniewicza.

Lata 90-te to w polskiej piłce szalony czas. Meczami handlowali wszyscy, lub niemal wszyscy, a nadzór nad tym procederem trzymał Ryszard F., zwany właśnie "Fryzjerem". Zanim na dobre się rozkręcił był związany z Amicą – klubem z Wronek, w którym to mieście wcześniej pracował w zakładzie karnym. Jego zespół w 1998 roku dotarł do finałowej batalii, gdzie miał się zmierzyć z II-ligowym Aluminium Konin. Amica, jako grająca szczebel wyżej była faworytem. Jednak to Koninianie od początku dominowali na boisku. Na to nie mógł się zgodzić „Fryzjer”.

„Coś długą przerwę zarządził sędzia” – ironizowali komentatorzy Canal+, gdy zaczynała się druga połowa. W rzeczywistości w przerwie trwały targi z sędziami, a wygrana klubu z Wronek miała go ostatecznie kosztować 150 tys. złotych. Co ciekawe z pozaboiskowych rozstrzygnięć niezadowoleni byli sami piłkarze Amici, którzy chcieli wygrać uczciwie. Nie mieli jednak wiele do powiedzenia, takie to były czasy.  

REKLAMA

Posłuchaj

Pomocnik Jakub Kamiński, który po sezonie opuści Lecha i zasili VFB Wolfsburg ma nadzieję na efektowne pożegnanie i zwycięstwo w rozgrywkach o Puchar Polski (IAR) 0:22
+
Dodaj do playlisty

Finał bez faworyta

Rok temu w Pucharze Polski triumfował Raków Częstochowa. Dziś będzie miał zatem okazję obronić trofeum. Dla Częstochowian to zaledwie trzeci finał tych rozgrywek – po raz pierwszy znaleźli się w nim w latach 60-tych ulegając po dogrywce Wiśle Kraków. Jeśli zwyciężą nadal daleko im będzie do osiągnięcia Górnika Zabrze, który w latach 1968-1972 dokonał tego pięć razy z rzędu.

Najlepszym strzelcem w historii finałów jest Włodzimierz Lubański z dziewięcioma trafieniami zdobytymi właśnie w tych latach. Na drugim miejscu inna zabrzańska legenda – Ernest Pohl, który strzelił w finałowych meczach o Puchar Polski sześć goli.

Stawką tegorocznego finału wyjątkowo nie będzie miejsce w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Zarówno Lech Poznań, jak i Raków Częstochowa zapewniły to sobie dobrą postawą w lidze. Tam na trzy kolejki przed końcem mają tyle samo punktów, zajmując dwie czołowe pozycje. To sprawia, że ciężko o wskazanie faworyta w dzisiejszym meczu. Bukmacherzy dość odważnie stawiają jednak na Lecha, ale zdecydowanie bardziej podzielone są zdania kibiców.

Posłuchaj

Obrońca Rakowa Czech Tomáš Petrášek rok temu w Lublinie z trybun oglądał zwycięstwo kolegów nad Arką Gdynia 2:1 (IAR) 0:20
+
Dodaj do playlisty

Sędzia meczu finałowego będzie Szymon Marciniak.

REKLAMA

 

Czytaj także:

 

MK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej