Atak na rosyjską bazę na Krymie. Gen. Polko: Ukraina pokazała, że jest zdolna do działań odwetowych

- Ukraina udowodniła, że może atakować cele, których wcześniej nie była w stanie. To może być moment przełomowy - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl były dowódca jednostki GROM gen. Roman Polko, komentując eksplozje w rosyjskiej bazie lotniczej na anektowanym Krymie.

2022-08-11, 11:50

Atak na rosyjską bazę na Krymie. Gen. Polko: Ukraina pokazała, że jest zdolna do działań odwetowych
Zdjęcia z Krymu. Foto: STRINGER / Reuters / Forum

Do szeregu eksplozji w rosyjskiej bazie lotniczej Saki w Nowofedoriwce na Krymie doszło we wtorek. Jak podają w czwartek stacja BBC i dziennik "New York Times" uszkodzonych zostało co najmniej 8 samolotów oraz liczne budynki. Rzecznik ukraińskich sił powietrznych informował o 9 zniszczonych samolotach.

Na zdjęciach wykonanych przez amerykańską firmę Planet Labs dostrzec można dwie połacie spalonej ziemi. Główne pasy startowe nie są uszkodzone, ale widać co najmniej osiem zniszczonych samolotów i kilka kraterów. Większość zniszczeń znajduje się w tej części bazy, gdzie samoloty stały poza hangarami.

"NYT" podkreśla, że zniszczenia widoczne na fotografiach przeczą komunikatom Kremla, że nie ucierpiał żaden samolot, i sugerują, że atak był poważnym i kosztownym ciosem dla rosyjskiego wojska. Każda ze zniszczonych maszyn typu Su-24 i Su-30 mogła być warta dziesiątki milionów dolarów - ocenia gazeta. Od przejęcia kontroli nad Krymem w 2014 roku Rosja zmilitaryzowała półwysep i wykorzystuje go do prowadzenia operacji przeciwko Ukrainie w czasie inwazji rozpoczętej w lutym.

"NYT" podkreśla, że zniszczenia widoczne na fotografiach satelitarnych przeczą komunikatom Kremla, że nie ucierpiał żaden samolot "NYT" podkreśla, że zniszczenia widoczne na fotografiach satelitarnych przeczą komunikatom Kremla, że nie ucierpiał żaden samolot

Kto stoi za atakiem?

Wciąż nie jest jasne, w jaki sposób baza została uszkodzona - podkreśla BBC. Rosja twierdzi, że z powodu naruszenia zasad bezpieczeństwa doszło do wybuchu amunicji. Ukraina nie wzięła na siebie odpowiedzialności, ale ukraińscy urzędnicy mówili anonimowo mediom, że za atakiem stały ukraińskie siły specjalne lub partyzanci. Eksperci wskazują, że Ukraina oficjalnie nie posiada rakiet tak dalekiego zasięgu.

REKLAMA

- To dobra taktyka. Niech Rosjanie sami się głowią, czy zostali zaatakowani rakietami czy poprzez działania jednostek specjalnych - powiedział gen. Roman Polko. Zdaniem byłego dowódcy GROM wydarzenia na Krymie mogą dodatkowo wzmocnić morale ukraińskich żołnierzy. - W tej chwili Ukraina pokazała, że nie jest bezradna, że Rosjanie muszą się ewakuować i boją się stacjonować na Krymie. Ukraina udowodniła, że może atakować cele, których wcześniej nie była w stanie dosięgnąć - podkreślił.

>>> INWAZJA ROSJI NA UKRAINĘ - zobacz serwis specjalny <<<

Gen. Polko uważa, że atak na rosyjską bazę na Krymie to "rzeczywiście może być moment przełomowy", ale "klucz do sukcesu Ukrainy jest w rękach Zachodu". - To Zachód musi dostarczać więcej sprzętu, który pozwalałby atakować miejsca dalej oddalone od linii frontu - uważa wojskowy. Zdaniem gen. Polko, nie można dopuścić do "zamrożenia" tej wojny, bo dałoby to jedynie czas Rosji, aby "zregenerować swoje siły i zaatakować Ukrainę za kilka lat". - USA, Wielka Brytania i Polska doskonale to rozumieją - stwierdził były dowódca GROM. - W działaniach konwencjonalnych Ukraina ma szansę wyprzeć Rosjan z terytoriów wcześniej przez nich zajętych, ale konieczna jest też zmiana postawy Niemiec i Francji, które pełnią rolę konia trojańskiego, najpierw obiecując broń, a potem jej nie dostarczając - powiedział gen. Polko. Podkreślił, że bardzo ważne jest wsparcie Ukrainy w zakresie lotnictwa. - Rosja straciła zdolność do prowadzenia działań ofensywnych, ale nie zrezygnowała ze swoich zdobyczy terytorialnych - zwrócił uwagę wojskowy.

Zapytany o groźbę użycia broni atomowej przez Rosję gen. Polko stwierdził, że "Putin jest tchórzem i nie jest zdolny do samobójstwa zbiorowego, a broni jądrowej używa tylko jako straszaka".

REKLAMA

Czytaj także:

Łukasz Kozłowski/PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej