Sejm: kilkudziesięciu posłów obejrzało "Mgłę". "Film jest mocny"
Film opowiada o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 r. O zorganizowanie takiej projekcji zwrócił się do marszałka Sejmu klub Prawa i Sprawiedliwości.
2011-01-20, 08:40
Film "Mgła" został zrealizowany przez Joannę Lichocką i Marię Dłużewską, a jego producentem jest "Gazeta Polska". Posłowie obejrzeli film w jednej z sal sejmowych.
Na projekcję przybyli m.in. b. minister spraw zagranicznych i szefowa Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Anna Fotyga i urzędnik jego kancelarii Jacek Sasin. Obecni byli także m.in. szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, Jarosław Zieliński (PiS), Jolanta Szczypińska (PiS) oraz Eugeniusz Kłopotek (PSL). W projekcji wzięła także udział Joanna Lichocka.
"Opinia publiczna powinna poznać film"
Dokument opowiada o wydarzeniach z 10 kwietnia ubiegłego roku z perspektywy byłych urzędników Kancelarii Prezydenta. W filmie występują Andrzej Duda, Adam Kwiatkowski, Jakub Opara, Jacek Sasin, Marcin Wierzchowski i Paweł Zołoteńki. Opowiadają m.in. o atmosferze wokół lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na uroczystości do Katynia, o tym, w jaki sposób dowiedzieli się o katastrofie, co czuli obserwując tłumy żegnające ofiary przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, o wydarzeniach, które miały miejsce podczas pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu.
- Film był przejmujący. Stanowi świadectwo tych osób, które były w Smoleńsku, które były najbliższymi współpracownikami ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego - powiedział po projekcji Błaszczak. Według niego, "Mgła" pokazuje także, w jaki sposób na katastrofę zareagował ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski oraz premier Donald Tusk. - Szczególnie ten film jest przejmujący w kontekście tego, (...) że nie było stanowczej odpowiedzi ze strony władz Polski na kłamstwo smoleńskie, jakie zostało przez Rosjan przekazane - powiedział Błaszczak.
Ważne jest - mówił szef klubu PiS - by opinia publiczna mogła poznać ten film.
Dlatego Błaszczak jest przekonany, że powinna go wyemitować telewizja publiczna.
REKLAMA
- Dziwię się, że chyba jedyny film dokumentalny na temat katastrofy smoleńskiej, który powstał, nie został pokazany przez telewizję publiczną, a pokazywane były filmy rosyjskie - dodał.
Z kolei Jacek Sasin powiedział, że parlament "jest najbardziej godnym miejscem, w jakim można było sobie wyobrazić wyświetlenie tego filmu". - Nie wyobrażałem sobie, by mnie na tym wydarzeniu nie było. Dobrze, że powstał taki film, który pokazuje nasze reakcje, nasze - jako pewnego środowiska, osób które współpracowały z prezydentem, pracowały w Kancelarii Prezydenta, żyły tymi wydarzeniami - mówił Sasin.
"Film jest mocny"
Eugeniusz Kłopotek pytany, dlaczego zdecydował się wziąć udział w projekcji, powiedział: Ponieważ ja wewnętrznie się nie mogę pogodzić z tym, co się stało 10 kwietnia, to mnie po prostu męczy codziennie (...). Wszystko, co jest tylko możliwe, co się wiąże z tym, co się stało 10 kwietnia, to chcę to łykać - tłumaczył.
Poseł PSL ocenił film jako "mocny". "Oczywiście, biorę pod uwagę, że on jest troszeczkę jednostronny, dlatego że tam są przede wszystkim relacje pracowników Kancelarii Prezydenta ś.p. Lecha Kaczyńskiego. One niewątpliwie są bardzo mocno podszyte emocjami - dodał. - Ale jednak coś ten film też mówi o tych relacjach wzajemnych, tu w kraju. (...)Pierwsza taka myśl, która mi przyszła po tym filmie jest taka, że niektórzy politycy powinni w ramach pokuty zobaczyć ten film. Tyle tylko i aż tyle. Nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie, których polityków ma na myśli.
REKLAMA
to
REKLAMA