5 lat temu zmarł Adam Wójcik

5 lat temu zmarł na białaczkę Adam Wójcik wybitny polski koszykarz.

2022-08-26, 05:00

5 lat temu zmarł Adam Wójcik
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Niedoszły futbolista

Dolny Śląsk jest kopalnią sportowych talentów. Po zakończeniu drugiej wojny światowej jak grzyby po deszczu powstawały organizacje gromadzące w swoich szeregach uzdolnioną młodzież. Pod tym względem wyróżniał się Wrocław. Tutaj znalazły swoją siedzibę dwa bardzo silne resortowe wielosekcyjne kluby. Reprezentująca milicję Gwardia oraz reprezentujący wojsko Śląsk. Dzięki rywalizacji pomiędzy nimi poziom sportowy był coraz wyższy. Ściągali oni do swoich sekcji najbardziej uzdolnionych młodych zawodników z okolicznych miejscowości. Jednym z nich był Adam Wójcik. Urodził się 20 kwietnia 1970 roku w leżącej nieopodal dolnośląskiej stolicy Oławie. Jak większość jego rówieśników pierwsze kroki stawiał w piłce nożnej. Szło mu nawet całkiem nieźle, ale ciągle rósł. A to w futbolu trudno nazwać atutem. Na szczęście zwrócił na niego uwagę nauczyciel wychowania fizycznego w szkole, do której uczęszczał. Zaproponował mu koszykówkę. Trafił w dziesiątkę. Okazało się, że w Adamie drzemie wielki talent.

National Basketball Association NBA

Krzysztof Walonis był ówczesnym szkoleniowcem Gwardii. Zainteresował się młodym Oławianinem. I właśnie w tym klubie, nazwanym przez kibiców „Pały”, mając 17 lat zadebiutował Wójcik. Początki nie były zbyt obiecujące. Jednak konsekwencja i upór trenera dały efekty. Wpuszczany nieco na wyrost młokos zaczął coraz lepiej grać. W niedługim czasie stał się podstawowym środkowym, który także wspaniale sobie radził na pozycji skrzydłowego. W 1989 r. został mistrzem Polski juniorów. Później trzykrotnie stawał na drugim stopniu podium w seniorskiej rywalizacji ligowej. To wszystko spowodowało, że zrobiło się o nim bardzo głośno. Zauważono go nawet za oceanem. Na testy zaprosili go z Los Angeles Clippers. Miał wtedy 23 lata.

- Nie było łatwo, bo ze względu na różnicę czasu czułem się, jakby ktoś mi kazał grać w środku nocy. Gdy po czterech dniach się przestawiłem, mój american dream dobiegał końca i trzeba było wracać do Polski. Na ostatnim treningu podaliśmy dane osobowe i kontaktowe, a oni powiedzieli, że zadzwonią. Może zadzwonili, ale wtedy nie miałem jeszcze telefonu - wspominał z rozbawieniem Wójcik.

Poszedł w świat

Dwa lata po tej przygodzie przeszedł z Gwardii do Mazowszanki Pruszków. W jej barwach zdobył swój pierwszy z 8 tytułów mistrza Polski. Następnie postanowił szukać nowych wyzwań poza granicami naszego kraju. Wyemigrował do Belgii gdzie wywalczył czempionat tego kraju reprezentując Spirou Charleroi. Po dwóch latach wrócił do Polski. Zszokował brać kibicowską ponieważ zasilił barwy odwiecznego rywala „Pał”. Trafił do Śląska. I tutaj spędził najlepsze lata swojej kariery. Wywalczone cztery tytułu najlepszego klubu w rozgrywkach ligowych najlepiej o tym świadczą. Ostatnie trzy mistrzostwa naszego kraju odniósł w barwach Prokomu Trefl Sopot, do którego przeprowadził się z Wrocławia. Jednak na koniec swojej sportowej drogi wrócił do wojskowych. Grał w nich aż do zawieszenia butów na kołku w 2012 roku. W ciągu 32 lat występów w juniorskiej i seniorskiej rywalizacji dorobił się wyjątkowego przydomku. Kibice nazywali go „Profesor”. Był jednym z najlepszych koszykarzy w całej naszej historii. W latach 1989 do 2009 roku reprezentował biało czerwonych. Większych sukcesów nie udało mu się odnieść, ale aż 149 razy przywdziewał koszulkę z orłem na piersi.

REKLAMA

- Gram w basket, a ponieważ gram jak gram, to jestem tam gdzie jestem, czy to w klubie, czy to w reprezentacji - zauważył Wójcik.

Jest drugim po Eugeniuszu Kijewskim zawodnikiem, który przekroczył w polskiej lidze magiczną liczbę 10 000 punktów. Do tej pory nikomu nie udało się dołączyć do tych dwóch wybitnych koszykarzy.

Śmiertelna choroba

Niedługo po zakończeniu kariery u Adama Wójcika zdiagnozowano białaczkę. Po nierównej walce z leukemią odszedł od nas 26 sierpnia 2017 roku. Żałobą okryła się cała sportowa Polska. Wybitny koszykarz został pochowany na cmentarzu Grabiszyńskim.

- Cały czas nie potrafię o nim mówić w czasie przeszłym. Nigdy nie powiedział czegoś złego o drugiej osobie, nie trzymał też w sercu urazy. Nawet tego najsłabszego zawodnika na parkiecie zawsze usprawiedliwiał. Niepoprawny optymista z wiecznym uśmiechem na twarzy - wspominała żona Krystyna Wójcik.

REKLAMA

Zawodnik pośmiertnie został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Orderem Odrodzenia Polski.

Dwaj synowie „Profesora”, bliźniacy Jan i Szymon grają w koszykówkę w Stanach Zjednoczonych. Łączą sport ze studiami za oceanem.

- Jesteśmy wdzięczni za to, co przekazał nam Tata, ale chcemy pisać swoją własną historię. Wolimy, żeby ludzie mówili, że jestem Janem czy Szymonem Wójcikiem, a nie synem Adama Wójcika. To ostatnie też jest ważne, ale chcemy spełnić ostatnie marzenie Taty i być lepszymi koszykarzami od niego - stwierdzili.

Na wspaniały pomysł wpadły władze Wrocławia. Imieniem wybitnego sportowca nazwano tramwaj numer 10. Z takim numerem występował Oławianin na krajowych parkietach. Nie przypadkowo także wybrano linie. Łączy ona najważniejsze miejsce z jakimi związana jest historia legendarnego zawodnika.

REKLAMA

- Ten tramwaj będzie się przemieszczał trasą nr 10, którą kiedyś jeździł mój mąż. "Hala Ludowa", gdzie trenował, grał i odnosił piękne sukcesy sportowe, "Kazimierza Wielkiego", stąd dwa kroki do hali Gwardii, czy "Kwiska", gdzie przez chwilę mieszkał - to przystanki, które przez wiele lat były stałymi punktami Jego podróży. Na trasie jest też przystanek "Kliniki" przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie, gdzie był leczony - napisała w liście do władz stolicy Dolnego Śląska przebywająca w USA żona Adama Wójcika, Krystyna.

Źródła: sport.tvp.pl, gazetawroclawska.pl, sportowy24.pl, polskieradio24.pl, sportowefakty.pl, wks-slask.eu,

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej