30 lat temu urodził się Sam Kendricks

Sam Kendricks, amerykański tyczkarz, brązowy medalista olimpijski z Rio de Janeiro.

2022-09-07, 05:00

30 lat temu urodził się Sam Kendricks
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Walczył jak zawodowy żołnierz

W 2016 roku odbyły się 16 halowe lekkoatletyczne mistrzostwa świata. Wystąpił na nich 24 letni wówczas amerykański skoczek o tyczce Sam Kendricks. Udało mu się wywalczyć srebrny medal wynikiem 5,80 m. Przegrał jedynie z Francuzem Renaudem Lavillenie, który poszybował na 6,02 metra. Trzeci w zawodach był nasz reprezentant Piotr Lisek. Dla młodego sportowca ze Stanów Zjednoczonych to był bardzo dobry prognostyk przed zbliżającymi się XXXI igrzyskami, które miały odbyć się w brazylijskim Rio de Janeiro. Zawody przeprowadzono 16 sierpnia 2016 roku. Były porywającym widowiskiem. Walka o medale rozpoczęła się od wysokości 5,85 m. Z pewnymi problemami doszedł do niej zawodnik z USA. Ale jeszcze dwóch tyczkarzy także się z nią uporało. Byli to reprezentant gospodarzy Thiago Braz da Silva oraz Lavillenie. Rozpoczęło się podejście do 5,93. Wtedy nastąpiła dosyć zaskakująca sytuacja. W trakcie jednego ze skoków Amerykanin przerwał próbę. Usłyszał „The Star-Spangled Banner” (hymn USA przyp. red.). Sam zatrzymał się i stanął na baczność. Okazało się, że Kendricks jest żołnierzem sił zbrojnych USA i nie mógł zachować się inaczej słysząc najważniejszą pieśń swojego kraju.

- Chcę rywalizować dla armii Stanów Zjednoczonych w jakimkolwiek charakterze - stwierdził podporucznik wojsk kraju z Ameryki Północnej.

Jednak nie bardzo mu to pomogło. Nie pokonał następnej wysokości i musiał zakończyć zmagania na najniższym stopniu podium. Francuz zatrzymał się na 5,98 a Brazylijczyk zdobył złoto osiągając 6,03 m.

- Wiem, że igrzyska olimpijskie są jak przypływ. Podnoszą wszystkie łodzie. Wydobywają z nas wszystkich to, co najlepsze. Byłem bardzo szczęśliwy, widząc, jak mój przyjaciel Thiago ustanowił swój rekord życiowy w swoim ojczystym kraju, przed swoją rodzimą publicznością - stwierdził zaraz po rywalizacji brązowy medalista.

REKLAMA

Z wielką nadzieją leciał na następne igrzyska. W związku z ogólnoświatową pandemią odbyły się one dopiero w 2021 roku.

- Bardzo się cieszę, że pojadę do Tokio - zadeklarował Kendricks.

Niestety nie było mu dane wystąpić na zawodach. W czasie badania po przyjeździe do Japonii okazało się, że ma pozytywny wynik Covidu-19. Musiał zostać w wiosce olimpijskiej.

- Ten sam autotest, który wykonałem, gdy znalazłem się w izolacji – 10 dni w izolacji – również był negatywny. Ale przez wzgląd na protokoły Japończycy powiedzieli, że odpadam. Nie mam innego wyjścia, jak siedzieć w izolacji i oglądać igrzyska olimpijskie w TV - stwierdził całkowicie rozbity psychicznie Amerykanin.

REKLAMA

Oxfordczyk

Missisipi to stan USA znajdujący się na środkowym południu tego kraju. Na północnym jego krańcu leży niewielka miejscowość o dobrze znanej nazwie Oxford. Nie jest to jednak siedziba jednego z najlepszych światowych uniwersytetów. Ten znajduje się w mieście o tej samej nazwie, ale w Wielkiej Brytanii. Niemniej właśnie w amerykańskim Oxfordzie przyszedł na świat 7 września 1992 roku Sam Kendricks. Miał dwie pasje, sport oraz zajęcia wojskowe. Udało mu się połączyć je obie. Na szczęście jego przełożeni w armii pozwolili mu na trenowanie skoku o tyczce. Dzięki takiemu podejściu zwierzchników mógł swój wolny czas poświęcić na ukochany sport. Sam, gdy miał 17 lat, ustanowił rekord stanu wynikiem 5,18 m. Niedługo po tym zwyciężył na akademickich mistrzostwach USA. W 2015 roku udało mu się pokonać poprzeczkę zawieszoną na wysokości  5,86 m. Dzięki temu pojechał na swoje pierwsze mistrzostwa świata, które dobyły się w Pekinie. Debiutant nie wypadł najlepiej. Zajął dopiero 9 miejsce. Ale zebrał bardzo cenne doświadczenia, które zaprocentowały w następnych latach.

Ciągle uciekał przed Liskiem

W połowie 2017 roku Sam przełamał w końcu barierę marzeń. Na mistrzostwach Stanów Zjednoczonych w Sacramento pokonał 600 centymetrów.

 „Fajną rzeczą w uzyskaniu amerykańskiego rekordu w sobotni wieczór było to, że na swój własny sposób przyczyniłem się do popularyzacji naszej dyscypliny - powiedział Kendricks.

Dzięki temu sukcesowi pojechał na czempionat globu. 16 mistrzostwa świata królowej sportu odbyły się w tym samym roku w Londynie. Amerykanin był faworytem do złota. Chrapkę na najwyższy stopień podium miał także Lavillenie. Ale w stawce najlepszych tyczkarzy był też nasz reprezentant Lisek. Rywalizacja była wyjątkowo ciekawa. Na początku Polak miał problem z 5,65. Musiał aż trzy razy próbować aby pokonać tę wysokość. Później natomiast radził sobie znakomicie. Francuz także miał kryzys, ale na 5,89. A za ich plecami nie zwracając na siebie uwagi skakał Kendricks. Pokonywał wszystkie wysokości za pierwszym podejściem. I tak cała trójka doszła do 5,95 m. I tylko zawodnik z USA, w trzeciej próbie ją pokonał. Jego rywalom ta szuka się nie udała. Tak Sam został po raz pierwszy czempionem globu. Drugi był nasz reprezentant, który wyprzedził Francuza. Dwa lata później czołówka tyczkarzy udała się do stolicy Kataru Doha. Zawody te zupełnie nie wyszły Lavillenie. Odpadł na samym początku. Lisek chciał za wszelką cenę zrewanżować się  Amerykaninowi za porażkę z poprzednich mistrzostw. Wyszedł na prowadzenie gdy poprzeczka była zawieszona na 5,87. Jednak to była ostatnia wysokość jaką pokonał w konkursie. Zajął trecie miejsce i mógł cieszyć się z brązowego medalu. A do walki włączył się Szwed Armand Duplantis. Obaj z reprezentantem Stanów Zjednoczonych przeskoczyli jeszcze tylko 5,97. Dzięki temu, że Sam miał zaliczone 5,92 w pierwszej próbie okazał się lepszy od Skandynawa i po raz drugi został czempionem świata.

REKLAMA

- Naprawdę najlepsze zawody, w jakich kiedykolwiek brałem udział. To była najbardziej wyrównana konkurencja. Dzielenie się medalami ze mną,  Mondo Duplantisem i Piotrem Liskiem było jak świąteczny sen. Potrzeba prawdziwych konkurentów, aby zawody były warte zapamiętania - zauważył zaraz po zmaganiach Kendricks.

Popularyzator

W 2019 roku na zawodach w Des Moines w swojej ojczyźnie zdobywca brązowego medalu olimpijskiego uzyskał najlepszy rezultat w swojej bogatej karierze. Pokonał poprzeczkę zawieszoną na wysokości 6.06 metra. Do dnia dzisiejszego nikt w USA się do niego nawet nie zbliżył.

Niestety rekordzista kraju nie mógł wystąpić na kolejnym czempionacie globu.

- Amerykanin Sam Kendricks nie będzie bronić tytułu mistrza świata w skoku o tyczce z powodu przedłużającej się rekonwalescencji - poinformował w środę jego agent Paul Doyle.

REKLAMA

Podporucznik armii USA wierzy, że niedługo wróci do rywalizacji i nadal będzie popularyzował swoją ukochaną dyscyplinę.

- Nie mogę wymyślić lepszego sposobu, aby ludzie bardziej zainteresowali się naszym sportem niż pokazanie im tego, co w nim najlepsze - stwierdził Sam Kendricks.

Źródła: wsj.com, ravermag.com, worldathletics.org, teamusa.org, olympics.nbcsports.com, dziennik.pl,

AK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej