Otwarcie Baltic Pipe. Ekspert: możemy w stu procentach osiągnąć bezpieczeństwo energetyczne

- Dla bezpieczeństwa gazowego Polski kluczowe są trzy źródła: własne wydobycie, gaz skroplony dostarczany do terminala w Świnoujściu oraz gaz przesyłany przez Baltic Pipe. Obecnie jesteśmy na dobrej drodze, by w miarę szybko zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne w stu procentach - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Teresa Wójcik z portalu BiznesAlert.pl i "Tygodnika Solidarność". Ekspert wskazuje także, jakie warunki muszą zostać spełnione, by wspomniane sto procent zostało osiągnięte.

2022-09-26, 08:00

Otwarcie Baltic Pipe. Ekspert: możemy w stu procentach osiągnąć bezpieczeństwo energetyczne
Baltic Pipe to polsko-duński projekt. Składa się z czterech tłoczni gazu, systemów przesyłowych na terenie Polski i Danii, a także dwóch podmorskich gazociągów ułożonych na dnie Morza Północnego oraz Morza Bałtyckiego.Foto: Gaz-System. Mat. prasowe

PolskieRadio24.pl: Stawiając sprawę zero-jedynkowo, czy wraz z otwarciem Baltic Pipe Polska ma zagwarantowane bezpieczeństwo gazowe?

Teresa Wójcik (BiznesAlert.pl, "Tygodnik Solidarność"): To otwiera perspektywę na bezpieczeństwo. Z techniki gazociągów wynika, że przez pierwsze miesiące zdolność przesyłowa, czyli przepustowość gazociągu, będzie wynosiła mniej niż pełna handlowa przepustowość. Na ogół zawsze tak jest. W skali rocznej - gdyby to tak przeliczać - jest to więc nie 10 mld m sześciennych, tylko 3 mld. Licząc dalej, na trzy miesiące wypada, że Baltic Pipe dostarczy do Polski około 900 mln m sześciennych gazu, być może 1 mld, trudno to w tej chwili dokładnie przewidzieć. To spory wolumen i myślę, że można powiedzieć, że do końca roku nie będziemy mieli problemu z gazem na polskim rynku.

Czy uda się zakontraktować gaz, by całkowicie wypełnić przepustowość Baltic Pipe?

Trzeba pamiętać, że nie chodzi o kontrakty na 10 mld m sześciennych gazu, tylko na nieco ponad 8 mld. Naszym partnerem w Baltic Pipe jest Dania, która zarezerwowała dla siebie trochę mniej niż 2 mld. Jeżeli chodzi o kontrakty zapełniające przepustowość do 900 mln m sześciennych, jeden kontrakt na pewno mamy podpisany - z największą międzynarodową duńską firmą energetyczną Oersted. Mamy też kontrakt - choć są to na razie nieoficjalne informacje - z francuskim Totalem. Spodziewam się, że może nawet w przyszłym tygodniu będą podpisane kolejne kontrakty. Podstawową kwestią przy negocjacjach jest chwiejna, bardzo wysoką i wciąż rosnąca cena gazu. Być może te ceny spadną za miesiąc, trudno to przewidzieć. Dlatego jest trudne w tej chwili zawieranie kontraktów.

Czytaj także:

Panika części mediów, że gazociąg będzie stał pusty, jest uzasadniona?

REKLAMA

Rozumiem dziennikarską pogoń za sensacją i to, że problemy gospodarcze stają się instrumentem w sporze politycznym. Myślę, że sporo tej paniki wynika z tego, żeby "dołożyć" partii rządzącej. Pomija się fakt, że pośpiech przy tych kontraktach może się źle skończyć, bo możemy wynegocjować fatalne ceny. Nie warto moim zdaniem wpadać w popłoch, bo zwykle jest on napędzany względami zupełnie innymi niż troska o bezpieczeństwo energetyczne kraju.

Otwarcie Baltic Pipe, wcześniej uruchomienie interkonektorów gazowych łączących Polskę z krajami sąsiednimi, ponadto planowana rozbudowa gazoportu w Świnoujściu, a w niedalekiej przyszłości pływający terminal w Zatoce Gdańskiej. Gdzie byliśmy, a gdzie jesteśmy obecnie, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne kraju? 

Najważniejsze jest to, że będziemy mieli kilka źródeł zaopatrzenia w gaz, a dostawców - jeszcze więcej. Do gazoportu mamy dostarczycieli z Kataru i z USA. Szczególnie z kierunku amerykańskiego tego gazu będzie coraz więcej. Zapotrzebowanie na gaz będzie rosło - to trzeba od razu wkalkulować w nasze rachunki. Jeżeli chodzi o interkonektory - bardzo cenna rzecz. Doraźnie, w razie awarii, mogą być bardzo potrzebne, gdy np. w Czechach, Słowacji czy w Niemczech będzie jakaś nadwyżka gazu, którą można będzie kupić. Z drugiej strony, jeżeli rynek europejski będzie wyglądał tak jak obecnie, to interkonektory mogą mieć niewiele możliwości. W końcu ani Słowacja, ani Niemcy własnych zasobów nie mają, mogą nam najwyżej sprzedać to, co kupią od innych. Dla bezpieczeństwa gazowego Polski kluczowe są trzy źródła: własne wydobycie gazu na Podkarpaciu i w zachodniej części kraju; gaz dostarczany do gazoportu w Świnoujściu oraz gaz przesyłany przez Baltic Pipe. Obecnie jesteśmy na dobrej drodze, by zapewnić sobie w miarę szybko bezpieczeństwo energetyczne w stu procentach.

Jakie warunki muszą zostać spełnione, by osiągnąć to 100 procent?

Po pierwsze, pełne wykorzystanie przepustowości Baltic Pipe. Po drugie, zwiększenie przepustowości terminala w Świnoujściu. W przypadku tych dwóch warunków jest pewne, że zostaną one spełnione. Po trzecie, budowa pływającego gazoportu w Zatoce Gdańskiej. To powinniśmy zrobić jak najszybciej. Tu warto wziąć przykład z Niemiec, które - podejmując decyzję o budowie dwóch gazoportów pływających - zawiesiły wszystkie procedury wymagane przed rozpoczęciem budowy, np. konsultacje społeczne. Była po prostu decyzja rządu: "budujemy" i rozpoczęto budowę. Warto się na tym wzorować. Polski terminal pływający powinien być budowany na warunkach wyjątkowych.

REKLAMA

Rozmawiała Katarzyna Pyssa

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej