65 lat temu urodził się Wojciech Żabiałowicz
Wojciech Żabiałowicz, żużlowy mistrz polski z 1986 roku.
2022-10-16, 05:00
Żaba na dwóch kółkach
Od 1962 roku w Toruniu funkcjonuje zespół żużlowy Apator. Dzięki niemu miasto Kopernika jest jednym z kilku w Polsce gdzie młodzież może próbować swoich sił w czarnym sporcie. Jednym z młodych ludzi, który podążył tą drogą jest Wojciech Żabiałowicz. Przyszedł na świat 16 października 1957 roku. Od dziecka interesował się motoryzacją. Widząc pasje swojego syna ojciec sprezentował mu motorowej polskiej produkcji.
- Rzeczywiście zacząłem od Komarka, potem miałem WFM-kę, WSK-ę i powoli, powoli piąłem się w tej hierarchii. Po drodze był cross w Elanie. Tam starsi koledzy mieli czeskie Cezetki. To były przystosowane crossówki. Nie takie jak współczesne Hondy, czy Yamahy, ale mój sprzęt biły o głowę - wspominał Żabiałowicz.
Pewnego dnia kolega zaprosił go aby obejrzał jego żużlowy trening. Od tego momentu 18 letni Wojciech zauroczył się czarnym sportem. Jednak aby zostać zawodnikiem Apatora musiał mieć zgodę rodziców. A oni nie byli zachwyceni pomysłem syna. W związku z tym podrobił ich podpisy.
- Zapisałem się, ale żeby dostać pierwszy motocykl między nogi trzeba było najpierw odpracować swoje godziny w warsztacie. To też stanowiło rodzaj testu. Po tym zostało nas z naboru trzydziestu, najwyżej czterdziestu. Czarny tor jaki wtedy był w Toruniu nie był łaskawy dla początkujących. Dziury, wyrwy, rwał się strasznie - zauważył Żabiałowicz.
REKLAMA
Dzięki olbrzymiej ambicji i wyjątkowej wytrzymałości utrzymał się w klubie. Tak zaczęła się jego przygoda z żużlem. Jego koledzy z zespołu nadali mu przydomek „Żaba” wywodzący się od jego nazwiska.
Ikona Apatora
Całą swoją karierę zawodniczą spędził w Toruniu. W dzisiejszych czasach to rzadko spotykana postawa. W 1978 roku rozpoczął stary w czempionatach kraju. Na początku były to mistrzostwa młodzieżowe. Finał rozegrano w Lesznie. Żabiałowicz zajął w nim 10 pozycję zdobywając 6 punktów. Dwa lata później wywalczył swój debiutancki medal. Stanął na trzecim stopniu podium. Udało mu się uzbierać 12 oczek. Przegrał z Mirosławem Berlińskim oraz Grzegorzem Sterną. Od tego momentu rywalizował w gronie seniorów. W 1985 r. osiągnął swój pierwszy krajowy tryumf. Wygrał zawody o „Złoty Kask”. W trzy rundowym turnieju zgromadził 28 punktów. W następnym roku wraz z kolegami z zespołu uzyskał pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski. Urodzony w mieście Kopernika sportowiec osiągnął w tamtym sezonie najwyższą średnią biegową w lidze. Wyniosła ona 2,774 punktu na start. W tym samym sezonie został czempionem kraju par wspólnie z Grzegorzem Śniegowskim. I w końcu dokonał tego czego żadnemu z jego kolegów z Apatora nie udało się przed nim wywalczyć. Stanął na najwyższym stopniu podium indywidualnych mistrzostw naszego kraju.
- Byłem wtedy w życiowej formie. Finał u mnie w Toruniu na Broniewskiego. Pomyślałem, że jak go nie wygram będzie draka. Byłem pewny swoich umiejętności (…) Tak się stało, że zrobiłem 29 punktów, przegrywając jedynie bieg z Zenkiem Kasprzakiem - wspominał Żabiałowicz.
Od tego momentu stał się najbardziej utytułowanym żużlowcem w mieście Kopernika. Został idolem miejscowych fanów czarnego sportu. Jego styl charakteryzował się wyśmienitą techniką i finezją jazdy. Ścigał się bezpiecznie co pozwoliło mu na uniknięcie poważniejszych kontuzji.
REKLAMA
Jedyne czego mu brakowało to występów na międzynarodowych zawodach. Jednak do nich nie miał szczęścia. Jedynie raz w 1987 roku wziął udział w mistrzostwach świata par gdzie uplasował się na 9 miejscu. Mając 33 lata po raz drugi wygrał ligę.
W 1991 roku postanowił zakończyć zawodniczą karierę.
Szkoleniowiec
Po zaprzestaniu startów przez dwa lata szukał dla siebie zajęcia. W 1993 r. zaproponowano mu objęcie pozycji trenera w jego klubie. Nie wahał się ani chwili. Jednak jego kariera nie trwała zbyt długo. W następnym sezonie w pojedynku z Motorem Lublin, spotkanie które powinno zakończyć się bezapelacyjnym zwycięstwem zostało całkowicie zawalone przez żużlowców Apatora. Żabiałowicz słynny z ciętego języka i z tego, że zawsze mówi to co myśli ocenił zaistniałą sytuację.
- Toruń przegrał i wiadomo dlaczego. Niektórzy zawodnicy, którzy byli świetnie dysponowani przez cały sezon i część tego meczu, nagle prawie o własne koło się poprzewracali (…) Dla mnie było to widać gołym okiem, że mecz był sprzedany. Nie będę się tego wypierał i nie wyprę do końca życia - grzmiał szkoleniowiec.
REKLAMA
Niestety wypowiedź ta nie została dobrze przyjęta przez zarząd klubu. Postanowiono rozwiązać kontrakt z ikoną Apatora. Po dwuletnim odpoczynku od żużla postanowił zająć się zespołem GTM Grudziądz. Jednak i tym razem nie trwało to zbyt długo. Tak zakończył swoją trenerską przygodę.
Do dnia dzisiejszego uprawia drugą swoją wielką pasję
Ze sportem się nie rozstał. Dokonał jednak drastycznej zmiany. Czarny żużlowy tor zamienił na wodę.
- Windsurfing to znakomita zabawa. Byliśmy niedawno z grupką chłopaków na Sardynii, Wspaniałe
warunki do żeglowania. Cudownie było. Można powiedzieć raj dla surferów. Oczywiście mówimy o desce z żaglem (…) Staramy się co roku gdzieś wyjechać i korzystać z dobrodziejstw natury. Żeby nie usiąść w fotelu i zgnuśnieć - zauważył Żabiałowicz.
REKLAMA
Były żużlowiec nadal jest pełen energii, która musi gdzieś znaleźć swoje ujście.
Zawsze walczy o swoje przekonania
Ikona Apatora, jak tylko zaczęła się napaść Sowietów na Ukrainę postanowiła działać. Jest pomysłodawcą listu otwartego do władz Polskiego Związku Motorowego dotyczącego udziału obywateli Rosji w krajowych rozgrywkach ligowych.
- Mówię to, co widzę i czuję. Niektórzy chowają głowę w piasek i udają, że nic się nie dzieje w stosunku do Ukrainy. Kacap był zawsze kacapem, Rosjanin będzie zawsze Rosjaninem i nieważne, czy będzie on miał obywatelstwo dwa, trzy czy pięć lat. Co z tego? Na Ukrainie giną dzieci, kobiety, dochodzi do gwałtów. Rosjanie robią z ludzi rzeź i to wszystko w XXI wieku. Ręce opadają. Mnie to bardzo mierzi i to nie tylko mnie, bo moich znajomych też. Nie można być biernym w stosunku do tego, co dzieje się na Ukrainie - stwierdził Wojciech Żabiałowicz.
Zawsze walczy o to co uważa za słuszne i tak już pozostanie.
REKLAMA
Źródła: „O żużlu i wokół żużla… rozmowy z Wojciechem Żabiałowiczem” Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, autorstwaspeedway.hg.pl, sport.pl, po-bandzie.pl, przegladsportowy.onet.pl.
AK
REKLAMA