"Jeśli chodzi o sondaże, chylę czoła przed Jarosławem Kaczyńskim"
Ten człowiek, nie mając nic do powiedzenia o Polsce, oprócz tego, że Tusk musi odejść, w ciągu ostatniego pół roku zdominował życie polityczne - twierdzi były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
2011-02-04, 08:55
- To on wyznacza tematy, to on ogniskuje życie polityczne. Zepchnął na skraje polityki i PO, i SLD, o PSL nie wspominając. Zrobił to sam jeden. I nieprawdopodobne, że do tego celu wykorzystał katastrofę smoleńską, czyli groby i śmierć swojego brata - mówi Marcinkiewicz w wywiadzie dla dziennika "Polska The Times".
W jego opinii, Leszek Balcerowicz jest natomiast - jak pisze zagraniczna prasa - głównym opozycjonistą rządu, ale nie tylko eksperckim, lecz również politycznym.
- Jeśli jest prawdą, jak się mówi - że chciał być kandydatem PO w wyborach prezydenckich, a PO go nie chciała, więc przeszedł do opozycji - to tym bardziej widać tu polityczną funkcję. Z drugiej strony, cieszę się, że Balcerowicz wyświetla ważne dla polski sprawy. Rząd nie do końca jest uczciwy.
"Bardzo się cieszę, że w PO dochodzi do sporów"
- Bardzo się cieszę, że w PO dochodzi do sporów programowych. Różnica zdań na temat tego, jak wybierać szefów państwowych spółek czy jak reagować na raport MAK, to są rzeczy bardzo istotne - mówi były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Wg niego, inna sprawa, że skoro Donald Tusk ogłosił, iż za cztery lata odchodzi z polityki, to w partii toczą się ruchy różnych środowisk, nakierowane na to, by przejąć władzę. - Grzegorz Schetyna, nawet jeśli dziś jeszcze o tym nie myśli, czy Cezary Grabarczyk, czy każdy inny lider, zbiera swoje wojska i szykuje się.
Marcinkiewicz uważa jednocześnie za korzystny fakt, iż Palikota nie ma już w PO. - Miałem nadzieję, że Janusz Palikot zmieni polskie prawo dotyczące życia gospodarczego. Miał na to czas - trzy lata, miał na to instrument - komisję, której był szefem. Nie zrobił nic. Jest wielkim zawodem polskiego biznesu - ocenia b. premier.
kk
REKLAMA