55 lat temu urodził się Ryszard Sobczak
Ryszard Sobczak, srebrny i brązowy medalista olimpijski we florecie.
2022-11-02, 05:00
Nasi muszkieterowie
Polska zawsze szermierzami stała. Pierwszy medal olimpijski, brąz, wywalczyliśmy na IX igrzyskach rozegranych w 1928 roku w holenderskim Amsterdamie. Zdobyła go drużyna naszych szablistów. Na przełomie lat 60-tych i 70 tych dwudziestego wieku przyszły krążki z najcenniejszego kruszcu. Aż trzy z nich zgarnęli floreciści. Jeden trafił do szablisty. W latach dziewięćdziesiątych także mieliśmy się czym pochwalić. Nasi muszkieterowie dzielnie stawali na planszach kolejnych olimpiad zdobywając medale najważniejszej sportowej imprezy świata. Jednym z naszych szermierzy był Ryszard Sobczak. Członek zespołu florecistów. Wspólnie z kolegami wystąpił na zawodach XXV igrzysk w hiszpańskiej Barcelonie. Wraz z Marianem Sypniewskim, Piotrem Kiełpikowskim, Adamem Krzesińskim oraz Cezarym Siessem wystartowali w zmaganiach pierwszej rundy eliminacji. Na nasze szczęście z każdej z grup do dalszych walk awansowały dwa teamy. Po przegranej z Włochami i zwycięstwie z Chinami udało się nam uplasować na drugim miejscu. To spowodowało, że w pojedynku o wejście do strefy medalowej natknęliśmy się na zespół byłych republik radzieckich. Po bardzo nerwowej potyczce udało nam się wygrać większą ilością trafień, przy remisie 8:8. W boju o finał czekali na nas Kubańczycy. Niestety polegliśmy 7:9. Rozjuszeni tą porażką w bitwie o brąz dosłownie roznieśliśmy Węgrów 9:4.
- Czy trenuje się sport taki czy inny, trzeba ciągle pracować nad sobą. Ważne jest, żeby widzieć postęp i wiedzieć po co się pracuje - wspominał swoje pierwsze olimpijskie doświadczenia debiutujący na igrzyskach Sobczak.
Tym sposobem wywalczył pierwszy w swojej kolekcji medal olimpijski.
Szczęście było tak blisko
Na XXVI igrzyska do amerykańskiej Atlanty lecieliśmy w czteroosobowym składzie. Do Sobczaka, Kiełpikowskiego i Krzesińskiego dołączył Jarosław Radziewicz. Wystartowaliśmy z wysokiego C. Odprawiliśmy Wenezuelę 45:27. W ćwierćfinale nie było już tak łatwo. Jednym punktem 45:44 pokonaliśmy Niemców. W boju o wejście do walki o złoto zdeklasowaliśmy Austrię 45:38. W finale czekali na nas Sowieci. Do krążka z najcenniejszego kruszcu zabrakło nam 5 oczek. Polegliśmy 40:45.
REKLAMA
- Igrzyska Olimpijskie, na których poczułem dojrzałość sportową, to Atlanta w 1996 roku. Tam byliśmy faworytem i medal zdobyliśmy - zauważył Sobczak.
Nasz zespół żądny rewanżu udał się w 2000 r. na zawody do dalekiego Sydney. Niestety zajęliśmy na nich najgorsze miejsce z możliwych. W potyczce o brąz ulegliśmy Włochom 38:45. Tym samym pan Ryszard nie powiększył swojego dorobku. Ale i tak jest jednym z najbardziej utytułowanych szermierzy w naszym kraju.
Warszawski Gdańszczanin
Zgorzelec to miasto leżące na granicy Polski i Niemiec. W nim 2 listopada 1967 roku przyszedł na świat Ryszard Tadeusz Sobczak. Zaraz po tym fakcie wraz z rodziną przeprowadził się do stolicy. Tam spędził całe swoje dzieciństwo. Losy pokierowały go do jednej z podstawówek zajmujących się fechtunkiem.
- Zacząłem trenować w 1977 roku. Do pierwszego medalu olimpijskiego musiałem ćwiczyć około 15 lat. Chodziłem do szkoły sportowej o profilu szermierczym w Warszawie. Treningi rozpocząłem w wieku dziesięciu lat - stwierdził Sobczak.
REKLAMA
Na tyle spodobała mu się ta dyscyplina, że postanowił się z nią związać na całe życie. Zajął się floretem. Został zawodnikiem klubu AZS AWF Warszawa. Jednak po pewnym czasie postanowił zmienić uczelnię. Podłoże tej decyzji miało emocjonalny wydźwięk.
- Jestem warszawiakiem, który sprowadził się do Gdańska (…) Zrobiłem to zarówno z powodów sportowych, jak i osobistych. Z Gdańska pochodzi moja żona. Decyzja o sprowadzeniu się do Gdańska była drugą najlepszą, po wyborze żony, jaką podjąłem w życiu - stwierdził urodzony w Zgorzelcu szermierz.
I to przyniosło natychmiastowe efekty. W latach od 1993 do 1995 został indywidualnym mistrzem Polski w barwach AZS AWFiS Gdańsk. Przez 8 sezonów wygrywał zespołowy czempionat kraju. Sukcesy te spowodowały, że został włączony do reprezentacji biało czerwonych. W 1990 roku we francuskim Lyonie wywalczył drużynowy srebrny medal mistrzostw świata. Trzy oraz pięć lat później stawał wraz z kolegami na najniższym szczeblu podium. Największy tryumf przyszedł w 1998 r kiedy to po pokonaniu Francji w finale nasz zespół został czempionem globu.
Teraz sprawdza się na innym polu
Po zakończeniu kariery nie rozstał się z ukochaną dyscypliną. Zajął się zarządzaniem szermierką. Zatrudniony został w gdańskim klubie. Okazało się, że jest wyjątkowo sprawnym organizatorem. To skłoniło go do spróbowania swoich sił w Polskim Związku Szermierczym. W 2017 roku wygrał konkurs na Dyrektora Sportowego tej organizacji.
REKLAMA
- Nie ulega wątpliwości, że mamy zdolną młodzież, co nie przekłada się na wyniki seniorskie. Jednym z problemów jest fakt, że wielu utalentowanych zawodników, z medalistami mistrzostw świata czy Europy kadetów bądź juniorów, szybko kończy kariery. Wątpliwości, czy warto je kontynuować pojawiają się nieraz jeszcze przed maturą czy na studiach. Jako środowisko musimy połączyć siły i bacznie przyglądać się każdemu nazwisku oraz robić wszystko, by ci najlepiej rokujący związali swoją przyszłość z szermierką - zauważył zaraz po przejęciu stanowiska Sobczak.
Ostatni medal olimpijskich padł naszym łupem w 2008 roku. Srebrny medalista igrzyska w Atlancie robi wszystko aby lata świetności powróciły.
Źródła: olimpijski.pl, sportowefakty.wp.pl, dziennikbaltycki.pl, expresskaszubski.pl, przegladsportowy.onet.pl, azsawfis.pl,
AK
REKLAMA
REKLAMA