Scheuring-Wielgus z zarzutami. Może trafić przed sąd za obrazę uczuć religijnych
Do dwóch lat więzienia grozi Joannie Scheuring-Wielgus za obrazę uczuć religijnych - taki zarzut przedstawiła jej toruńska prokuratura. Poseł Lewicy zarzucono także złośliwe przeszkadzanie we mszy świętej. Parlamentarzystka nie przyznała się do winy.
2022-11-29, 18:12
W ocenie śledczych, 25 października 2020 r. w kościele pod wezwaniem św. Jakuba w Toruniu, Joanna Scheuring-Wielgus złośliwe przeszkadzała w wykonywaniu aktu religijnego Kościoła katolickiego, "znieważając jednocześnie miejsce przeznaczone do wykonywania obrzędów religijnych i obrażając uczucia religijne innych osób".
Posłanka pojawiła się wraz z mężem podczas mszy w tym kościele. Oboje stanęli przed ołtarzem, trzymając transparenty: "Kobieto możesz sama decydować" oraz "Kobiety powinny mieć prawo decydowania, czy urodzić, czy nie".
W związku z tą sprawą, na wniosek prokuratury, na początku listopada Sejm uchylił immunitet poseł Lewicy. We wtorek Scheuring-Wielgus usłyszała w toruńskiej prokuraturze zarzuty.
Wyjaśnienia poseł Lewicy
- Nie przyznałam się do winy. Złożyłam krótkie wyjaśnienia. Powiedziałam, że 25 października 2020 roku wspólnie z mężem weszliśmy do kościoła - w ciszy. Każdy z nas trzymał w ręku hasła. Byliśmy w kościele ok. 60 sekund. Był to protest w ramach akcji »Słowo na niedzielę« ogólnopolskiej akcji. Był to protest przeciwko wtrącaniu się Kościoła w życie intymne kobiet. Była to akcja sprzeciwem wobec haniebnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego (ws. dopuszczalności aborcji - red.) - powiedziała po wyjściu z budynku prokuratury poseł Lewicy.
REKLAMA
Podkreśliła, że nie rozumie dalszego uporu prokuratury w tej sprawie w obliczu prawomocnego umorzenia postępowania wobec jej męża przez sąd. - Pan prokurator Marcin Licznerski uporczywie chce skazać moją rodzinę - mnie i mojego męża. (...) Być może pan prokurator nie wie, ale może teraz się dowie, że takie działania bardziej mnie mobilizują, niż miałabym się jeszcze bardziej bać - podkreśliła Joanna Scheuring-Wielgus.
Mecenas Artur Nowak, reprezentujący Joannę Scheuring-Wielgus, mówił, że sądy rozpatrując de facto tę samą sprawę w przypadku męża posłanki "w przedbiegach odmówiły jej procedowania, gdyż nie dopatrzyły się znamion czynu zabronionego w takim milczącym proteście".
Indywidualna odpowiedzialność przed sądem
Pytana przez PAP, czy jeszcze raz zdecydowałaby się na taką formę protestu, przyznała, że doskonale wiedziała, co robiła. - Doskonale wiedziałam, po co to robię, dlaczego to robię i jakie będą konsekwencje. Absolutnie tego nie żałuję. Gdybym miała to powtórzyć - powtórzyłabym - podkreśliła parlamentarzystka.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu Andrzej Kukawski powiedział, że posłanka odmówiła odpowiedzi na pytania prokuratury.
- Joanna S. nie przyznała się do zarzucanego jej czynu. Wskazała na uczestnictwo w ogólnopolskiej akcji i odmówiła dalszych wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania przesłuchującego ją prokuratora - powiedział Kukawski.
REKLAMA
Prokurator Kukawski powiedział, pytany o orzeczenia sądu wobec męża posłanki, wskazał, że każdy przed wymiarem sprawiedliwości odpowiada indywidualnie.
Czytaj także:
- "Zakłócała obrzęd religijny w sposób absolutnie bezczelny". Czarnek o Scheuring-Wielgus
- Jazda po alkoholu, obraza uczuć, znieważenie. Przypominamy, którzy politycy zasłaniali się immunitetem
PAP, IAR/ mbl
REKLAMA