"Tylko dla orłów" - czołowy film gatunku kina szpiegowskiego
54 lata temu, 4 grudnia 1968 roku, miała miejsce premiera filmu "Tylko dla orłów" w reżyserii Briana G. Huttona. Była to jednak tylko zapowiedź wielkiej iście królewskiej premiery, która odbyła się w kinie Empire Empire, przy Leicester Square, 22 stycznia 1969 roku. Na premierze obecna była członkini brytyjskiej rodziny królewskiej Księżniczka Aleksandra, oficjalnie pierwsza kuzynka królowej Elżbiety II.
2022-12-04, 05:30
Akcja na szczycie skały
Co ciekawe, na tej premierze zabrakło jednego z dwu głównych aktorów grających w tym filmie Clinta Eastwooda, bo właśnie wtedy uczestniczył gdzieś na preriach Meksyku w kręceniu westernu "Dwa muły dla siostry Sary". Film powstał na bazie słynnej powieści Alistaira MacLeana o tym samym tytule. Można wręcz mówić o wymienności scen, bo scenariusz do filmu powstawał równolegle z kartami powieści i był również autorstwa MacLeana.
Film opowiada o akcji brytyjskiego wywiadu, która dzieje się zimą z 1943 na 1944 rok. Gdzieś na tyłach wroga był to zamek forteca Schloß Adler w austriackich Alpach, a dokładniej Zamek Hohenwerfen położony niecałe 40 km na południe od Salzburga. Prawie tysiącletnia fortyfikacja, znajdująca się na szczycie 155 metrowej skały, napawała grozą i tworzyła właściwą atmosferę dla historii powieści i filmu opowiadanej w fabule. W rzeczywistości wielokrotnie wykorzystywany był do celów militarnych, szkoleniowych i więziennych, wystarczyło tam tylko umieścić akcję powieści i filmu, by dodatkowo zagrał swoją grozą.
Burton i Eastwood
Nie dziwi też czas dwu premier, który wypadał na grudzień i styczeń, bo właśnie w tych miesiącach toczy się akcji filmu. Choć produkcja zakończyła się z końcem lata, to właśnie zimowa sceneria przydawała filmowi autentyczności - niejako przenosiła publikę w te mroźne czasy frontu zachodniego II wojny światowej. Film opowiada o działaniach armii brytyjskiej - stąd ważne było, by w jednej z dwu głównych ról obsadzić Brytyjczyka. Był nim słynny Richard Burton, grający rolę majora Johna Smitha. Drugą główną rolę, amerykańskiego porucznika Morrisa Schaffera zagrał Clint Eastwood. Więcej tajemnic fabuły nie możemy zdradzać choćby z uwagi na bardzo ciekawe i zaskakujące zakończenie.
Zysk i popularność
Sukces kinowy tego filmu był rzeczywiście niebagatelny. Zysk ze sprzedaży w Stanach Zjednoczonych w pierwszym roku od premiery wyniósł ponad 6,5 miliona dolarów, co jak na owe czasy było bardzo dużą kwotą i był to według statystyków siódmy najpopularniejszy film w Wielkiej Brytanii w 1969 roku i 13. w Stanach Zjednoczonych. Recenzje były szczególnie pochwalne dla scenerii filmu i linii fabularnej, choć i tu pojawiały się zarzuty, że jest zbyt zagmatwana. Zwracano również uwagę na fakt, że potężna armia nazistów nie jest w stanie nikogo zabić w tym filmie, a garstka aliantów dysponuje niekończącymi się zasobami amunicji i materiałów wybuchowych, choć wylądował na spadochronach zaledwie z trzema niewielkimi zasobnikami. Publika jednak nic sobie z tych "niedociągnięć" nie robiła i gremialnie udawała się do kin.
REKLAMA
Muzykę do filmu skomponował znany angielski kompozytor Ron Goodwin, ten sam, który "oprawił" takie filmy jak "Bitwa o Anglię" czy "Komandosi z Navarony". Co ciekawe, ten drugi film jest również adaptacją powieści MacLeana, która była kontynuacją wcześniejszej noweli "Działa Navarony". Wszystkie trzy filmy idealnie wpisywały się w tak chętnie w latach 60. i 70. eksplorowany w filmie gatunek szpiegowsko-wojenny. Stanowią też jego sztandarowe produkcje. Co ciekawe, reżyser filmu Brian G. Hutton ma na swoim koncie nakręcony dwa lata później kapitalny film wojenny "Złoto dla zuchwałych", w którym również obsadził w jednej z głównych ról Clinta Eastwooda.
Co do roli granej przez Richarda Burtona, może trochę zaskakującej w jego dorobku, można dodać wypowiedź aktora wskazującą powody zagrania w tym filmie. W wypowiedzi czytamy: "Zdecydowałem się zrobić ten film, ponieważ dwaj synowie Elizabeth powiedzieli, że mają dość robienia przeze mnie filmów, których nie wolno im oglądać lub w których ginę. Chcieli, żebym zamiast tego zabił kilka osób". Stąd też zwrócił się wcześniej do producenta Elliotta Kastnera z pytaniem czy ma dla niego coś o superbohaterach, w których w końcu nie zostanie zabity, a ten z miejsca polecił mu rolę majora Smitha.
Warto zatem odszukać film, rozrywka murowana, pełna napięcia i z zaskakującym zakończeniem!
PP
REKLAMA
REKLAMA