"Decyzje podejmuje się w sposób absolutnie nietransparentny, bez nadzoru". Ekspert o korupcji w instytucjach UE

- Firmom i państwom opłaca się korumpowanie wpływowych eurodeputowanych. Mają oni wpływ na unijne prawo, a za jego pośrednictwem na rynek o wielkości prawie 500 mln osób - mówi dyrektor brytyjskiego think tanku analizującego politykę europejską - The Bruges Group - Robert Oulds, komentując skandal korupcyjny w Parlamencie Europejskim.

2023-01-13, 07:11

"Decyzje podejmuje się w sposób absolutnie nietransparentny, bez nadzoru". Ekspert o korupcji w instytucjach UE
Bogdan Rzońca (PiS): w Parlamencie Europejskim mogą pojawić się próby sprowadzania skandalu korupcyjnego na boczny tor. Foto: Hadrian/Shutterstock

- Mówi się, że Parlament Europejski nie ma żadnej władzy. Jest to tylko częściowo prawda, bo nie ma inicjatywy ustawodawczej, ale może zgłaszać poprawki, zachęcać KE do wprowadzania określonych regulacji. W tym kontekście szczególnie ważne są stanowiska szefów komisji parlamentarnych i wiceprzewodniczących PE - przypomina Oulds.

- Jednocześnie, zakresu władzy instytucji europejskich i ich realnych kompetencji nie należy analizować na podstawie zapisów w traktatach. Od jakiegoś czasu działają one bowiem, jeśli tylko mogą, pozatraktatowo i bardzo często na poziomie nieformalnym. Instytucje UE to sieć powiązanych ze sobą osób. Osób, które co prawda pełnią określone funkcje w określonych instytucjach - PE, KE, TSUE - ale są członkami jednego klubu. Postrzegają siebie jako elitę pracującą na rzecz "projektu europejskiego" - co w dzisiejszych realiach oznacza komasowanie władzy i kompetencji na poziomie unijnym - dodaje ekspert.

Decyzje "niejednokrotnie niezgodne z literą i z duchem traktatów"

Podkreśla, że najważniejsze decyzje są podejmowane i koordynowane za zamkniętymi drzwiami w sposób wysoce nietransparentny i niejednokrotnie niezgodny z literą i z duchem traktatów.

- Podsumowując, Unia Europejska ma ogromną władzę. Prawo stanowione w Brukseli ma mieć prymat nad prawem państw członkowskich. Większość nowych regulacji wprowadzanych do systemów prawnych państw członkowskich, to transponowanie regulacji przyjętych w Brukseli. Nic zatem dziwnego, że państwa i firmy dysponujące pieniędzmi są zainteresowane wywieraniem wpływu na proces legislacyjny, bo mogą w ten sposób wywierać wpływ na rynek liczący prawie 500 mln osób - podkreśla Robert Oulds.

REKLAMA

- Natomiast fakt, że proces decyzyjny przebiega de facto zakulisowo - z dala od dyskursu publicznego, tam gdzie ludzie podejmujący decyzje nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności - stwarza idealne warunki nie tylko dla legalnego lobbingu, ale też dla praktyk korupcyjnych - zaznacza.

Rola nadzoru opinii publicznej

- Skuteczna kontrola decydentów może działać tylko w dobrze funkcjonującej demokracji. Ta zaś jest możliwa tylko w państwach narodowych. Fundamentalną, ale intencjonalną skazą systemu unijnego jest oddzielenie instytucji unijnych od obywateli i stworzenie brukselskiej bańki, gdzie decyzje podejmuje się w sposób absolutnie nietransparentny, za zamkniętymi drzwiami, bez nadzoru opinii publicznej - konkluduje.

W grudniu w Parlamencie Europejskim wybuchła afera korupcyjna. Belgijscy śledczy zarzucają byłej już wiceprzewodniczącej PE Evie Kaili i trzem innym podejrzanym udział w organizacji przestępczej, pranie brudnych pieniędzy i korupcję.

Kaili została odwołana 13 grudnia z funkcji wiceprzewodniczącej PE, po zatrzymaniu przez belgijską policję pod zarzutem przyjmowania korzyści majątkowych od przedstawicieli Kataru i Maroka. Przebywająca w areszcie Greczynka twierdzi, że jest niewinna. Czeka na wyniki dwóch śledztw - w Belgii i Grecji. W ojczystym kraju grozi jej nawet do 15 lat więzienia.

REKLAMA

Czytaj także:

pg,pap

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej