55 lat temu urodził się Marek Garmulewicz
Marek Garmulewicz olimpijczyk, zapaśnik stylu wolnego
2023-01-22, 05:00
Dotarł tam gdzie niewielu dostać się może
Na popularność każdej dyscypliny sportowej mają olbrzymi wpływ dokonania jej przedstawicieli. W latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku nastąpił wielki boom na zapasy. Na XXII igrzyskach w stolicy Rosji Moskwie wywalczyliśmy 5 srebrnych medali w tym aż cztery w stylu klasycznym. Dołożyliśmy do tego dwa brązy w stylu wolnym. Ze względu na polityczny bojkot komunistycznych władz nie uczestniczyliśmy w olimpiadzie w Los Angeles. Ale z nawiązką odrobiliśmy straty w 1988 roku w koreańskim Seulu. Nasi reprezentanci stanęli na każdym stopniu podium. Złoty medal zawisł na szyi Andrzeja Wrońskiego. W tym klimacie dorastał Marek Garmulewicz. Olbrzymi zapaśnik, który rozpoczynał swoją przygodę ze stylem wolnym w Slavii Ruda Śląska. Rywalizował w najcięższych kategoriach. Gdy miał 22 lata po raz pierwszy został czempionem kraju. Był to debiutancki tryumf z jedenastu jakie ma w dorobku. Dzięki temu osiągnięciu dostąpił zaszczytu wyjazdu na najważniejszą światową imprezę. Udał się na XXV letnie igrzyska do hiszpańskiej Barcelony. Walczył w kategorii do 90 kilogramów. Po pokonaniu w pierwszej potyczce zawodnika Puerto Rico Daniela Sancheza 16:1, trafił na rutynowanego Węgra Gabora Totha. Uległ mu nieznacznie 4:5. W ostatnim boju trafił na późniejszego mistrza olimpijskiego Turka Kenana Simseka. Przegrał 1:4. Został skalsyfikowany na 7 pozycji. Cztery lata później w amerykańskiej Atlancie było nieco lepiej. Był już wtedy zawodnikiem kategorii do 100 kg. Po pierwszych dwóch łatwych wygranych uległ swojemu odwiecznemu rywalowi Irańczykowi Abbasowi Dżadidi 1:4. Następnie nie sprostał Białorusinowi Siergiejowi Kowalewskiemu 0:4. Pojedynek o 5 pozycję nie odbył się ponieważ rywal Polaka Kirgiz Konstantin Aleksandrow nie stanął do walki.
- Cieszę się z tego, co udało mi się osiągnąć (…) występu na igrzyskach nikt mi nie odbierze. To były niesamowite przeżycia - stwierdził Garmulewicz
Marzenie było tak blisko
Z olbrzymimi nadziejami leciał na Antypody do australijskiego Sydney na XXVII olimpiadę. Przez eliminacje przeszedł jak burza. Pokonał trzech przeciwników co dało mu prawo do występu w bojach strefy medalowej. Niestety w półfinale trafił na Kazacha Islama Bayramukowa. Poległ 0:3. W walce o brąz spotkał się ze swoim dobrym znajomym z europejskich mat Gruzinem Eldarem Kurtanidze. Polakowi nie udało się stanąć na podium. Przegrał 1:4. Zajął najgorsze z możliwych miejsc. Był tuż za podium. Po kolejnych czterech latach postanowił pokazać na co go stać w Atenach. 36 letni zapaśnik stylu wolnego rywalizował w kategorii do 110 kg. Niestety podczas pierwszej potyczki doznał kontuzji. Pojedynek skończył się jego porażką 0:10. Mimo doskwierającego bólu wystąpił ostatni raz na igrzyskach w boju przeciwko reprezentantowi Indii Palwinderowi Singh Cheema. Pokonał go 6:4. Ostatecznie sklasyfikowany został na 11 pozycji.
- Igrzyska to zawody jedyne w swoim rodzaju. Wiem bo uczestniczyłem w nich czterokrotnie - podsumował swoje występy Garmulewicz.
REKLAMA
Olbrzym ze Świętokrzyskiego
Późniejszy wielokrotny uczestnik zawodów olimpijskich przyszedł na świat w maluteńkiej wiosce Mozgawa oddalonej o kilka kilometrów od Buska Zdroju. Nastąpiło to 22 stycznia 1968 roku. Był dzieckiem nadspodziewanie dużym. Dzięki sukcesom naszych zapaśników na arenach międzynarodowych zainteresował się tą dyscypliną sportu. Najbardziej pasował mu styl wolny. Został zawodnikiem Slavii Ruda Śląska. W jej barwach rozpoczął swoją karierę. Bardzo szybko został mistrzem Polski. Później przyszły tryumfy na starym kontynencie. Ostatni krążek z najcenniejszego kruszcu wywalczył w stolicy naszych bratanków kiedy miał 32 lata.
- Jako pierwszy Polak zdobyłem złoto mistrzostw Europy w stylu wolnym, w mojej karierze trzykrotnie stawałem na najwyższym stopniu podium, w trzech kategoriach wagowych (97, 100 i 130 kg), ale ten medal w Budapeszcie był najbardziej wymęczony - zauważył Garmulewicz.
Dwukrotnie zdobywał krążki na mistrzostwach świata. W 1998 r. w stolicy Iranu Teheranie poległ w finale ulegając, tak jak na olimpiadzie, reprezentantowi gospodarzy Abbasowi Dżadidi. Rok później uplasował się na najniższym stopniu podium. Na krajowym podwórku po raz ostatni tryumfował w 2000 roku. Był już wtedy reprezentantem GKS Piast Wola. Rok przed wyjazdem na olimpiadę do Aten postanowił zmienić barwy.
- Marek poprosił o zgodę na przejście, gdyż klub z Koszalina (ZKS Megavolt przyp. red.) zaproponował mu lepsze warunki materialne. Otrzymał tam też mieszkanie (…) Ma 35 lat i jest to już dla niego schyłek kariery. Nasz klub i gmina sporo mu zawdzięczają, bo przecież występując w najbardziej prestiżowych imprezach świata - mistrzostwach świata i olimpiadach - zawsze akcentował swą przynależność - stwierdził wiceprezes Piasta Witold Ciemierz.
REKLAMA
Po powrocie z Grecji w 2004 r. uznał, że należy zakończyć zawodniczą karierę.
Po raz piąty pojechał na igrzyska
Nie mógł rozstać się z ukochanym sportem. Postanowił przekazać swoją wiedzę następcom. Władze Polskiego Związku Zapaśniczego zaproponowały mu pozycję selekcjonera naszej reprezentacji. Miał przygotować biało czerwonych na występ na XXIX olimpiadzie w stolicy Chin Pekinie. Ochoczo zabrał się do pracy.
- Sam fakt, że czterech zawodników wywalczyło kwalifikację jest sukcesem - podkreślił Garmulewicz.
Niestety na zawodach nie poszło nam najlepiej.
REKLAMA
- Dostaliśmy po d..., zapłaciliśmy frycowe. Zapewniam jednak, że chłopaki dali z siebie wszystko - stwierdził szkoleniowiec.
W późniejszym czasie zajmował się trenowaniem młodzieży w kilku klubach aby w końcu osiąść w tym, w którym rozpoczynał swoją wybitną karierę.
- Ciągle jestem przy zapasach. To całe moje życie. Na macie spędziłem dwadzieścia parę lat. Zjadłem na tym przysłowiowe zęby- stwierdził pięciokrotny olimpijczyk Marek Garmulewicz.
Pełni rolę prezesa w Slavii Ruda Śląska.
REKLAMA
Źródła: olimpijski.pl, przegladsportowy.onet.pl, nazapasniczejmacie.pl, pszczynksa.pl, tvn24.pl,
AK
REKLAMA