Stefan Dąb-Biernacki. Generał zdegradowany do stopnia szeregowego
66 lat temu w Londynie zmarł gen. Stefan Dąb-Biernacki, żołnierz Legionów Polskich i Polskiej Organizacji Wojskowej, generał Wojska Polskiego, który w czasie wojny obronnej 1939 roku nieudolnie dowodził Armią "Prusy". Po przedostaniu się do Francji został skierowany, decyzją gen. Władysława Sikorskiego, do obozu odosobnienia i zdegradowany do stopnia szeregowego.

Tomasz Horsztyński
2025-02-09, 05:45
Stefan Dąb-Biernacki urodził się 7 stycznia 1890 roku w Gnojnie, leżącym w okolicach Pułtuska na Mazowszu. W 1907 roku ukończył Szkołę Handlową w Warszawie, a następnie zdobył tytuł inżyniera rolnictwa. To pozwoliło mu wyjechać do Galicji, by objąć posadę asystenta w Wyższej Szkole Rolniczej w Dublanach niedaleko Lwowa.
W zaborze austriackim Stefan Dąb-Biernacki nawiązał kontakt z organizacjami niepodległościowymi i wstąpił do Polskich Drużyn Strzeleckich, w których działał bardzo aktywnie. W strukturach tych, tuż przed wybuchem I wojny światowej, ukończył szkołę podchorążych i otrzymał elitarną odznakę oficerską, tzw. Parasol.
Szybka kariera
Od 1914 roku Dąb-Biernacki służył w słynnej I Brygadzie Legionów Polskich sformowanej przy armii austriackiej i brał udział we wszystkich starciach 1 pułku piechoty, do którego należał. W 1916 roku otrzymał awans na kapitana.
Posłuchaj
REKLAMA
- Dał się poznać, przynajmniej na szczeblu batalionu, pułku, jako energiczny, dobry i odważny dowódca - mówił w audycji Polskiego Radia historyk, prof. Janusz Odziemkowski.
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę kariera Dęba-Biernackiego nabierała rozpędu. Jeszcze w 1918 roku otrzymał awans na majora, a wojnę polsko-bolszewicką, w której dowodził m.in. 1 Dywizją Piechoty Legionów, zakończył w stopniu pułkownika.
Generał bez wykształcenia
W wieku zaledwie 33 lat mianowany został generałem brygady, a w 1931 roku generałem dywizji, choć, jak tłumaczył w radiowej audycji prof. Janusz Odziemkowski, Stefan Dąb-Biernacki w zasadzie nie posiadał żadnego wyższego wykształcenia wojskowego.
REKLAMA
- Ci, którzy stykali się z nim na ćwiczeniach w okresie międzywojennym, opisywali, że w czasie omawiania ćwiczeń generał się gubił i nie potrafił objąć całości zagadnienia. Umiał natomiast wskazywać na błędy dowódcy kompanii, plutonu, ale czego innego oczekuje się od dowódcy armii - zauważył historyk.
Na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej, płk. Stefan Rowecki sporządził raport, w którym zawarł opinie na temat wyższego dowództwa. Późniejszy komendant Armii Krajowej docenił dokonania gen. Dęba-Biernackiego z czasu Wielkiej Wojny i walk z bolszewikami, ale jego działania w okresie międzywojennym poddał ostrej krytyce. Oto, co o nim pisał:
"Dotychczas wywierał poważną presję na tok wyszkolenia taktycznego wojska, niekoniecznie najlepszą. Zbyt negliżuje [bagatelizuje – przyp. red.] rolę lotnictwa i broni pancernej na wschodzie Europy. Wojnę przyszłą tutaj ciągle widzi zbyt zbliżoną do roku 1920. Jego metody z taktycznych ćwiczeń indywidualnych prowadzą do ogłupiania zarówno kierowników, jak i uczestników ćwiczeń. Reprezentuje bezwzględność i brutalność w przeprowadzaniu swoich zamierzeń. Czasem w rozwiązaniach swych może być nieprawdopodobnie ryzykowny. Umysł doktrynerski, nienadający się do projektowania i realizowania skomplikowanych operacji. To typ dowódcy armii w wykonywaniu na przykład brutalnego, ściśle określonego zadania, na przykład przełamania lub obrony za wszelką cenę".
Wojna obronna 1939 roku
Niecieszący się dużą sympatią wśród kolegów i podwładnych gen. Stefan Dąb-Biernacki we wrześniu 1939 roku objął dowództwo nad Armią "Prusy", złożoną głównie z dywizji rezerwowych. Zbyt późno przeprowadzona mobilizacja sprawiła, że większość z jednostek nie zdążyła przybyć na miejsca koncentracji.
REKLAMA
- Generał Dąb-Biernacki miał w ręku tylko część swoich wojsk, ale to nie zwalnia go od odpowiedzialności za niewykorzystanie szansy uderzenia w bok wojsk niemieckich prących na Warszawę - ocenił w audycji z 2001 roku prof. Janusz Odziemkowski.
Historyk zwrócił uwagę, że generał długo zwlekał z wydaniem rozkazu do ataku, a potem go odwołał. Następnie północne zgrupowanie Armii "Prusy", którym bezpośrednio dowodził Dąb-Biernacki, bez stoczenia większej bitwy rozsypało się w czasie odwrotu.
- Te dywizje zostały zmarnowane - mówił historyk.
W czasie wrześniowych walk gen. Dąb-Biernacki opuścił swoich podwładnych. Historycy spierają się w ocenie tego czynu. Jedni zarzucają mu ucieczkę, inni wskazują na chęć przegrupowania sił i ponownego objęcia dowództwa.
REKLAMA
- Biorąc pod uwagę dalszy przebieg kampanii skłaniałbym się ku temu, że gen. Dąb-Biernacki potrafił się otrząsnąć z klęski. Był w stanie ująć wojsko mocną ręką i poprowadzić je do bitwy na Lubelszczyźnie. To było na plus dla niego - kontynuował gość radiowej audycji.
Trudno jednak nie dostrzec ciemnej strony postępowania dowódcy.
- Minusem jest brak zdecydowania oraz fakt, że nie towarzyszył swojemu wojsku w czasie odwrotu. Wyprzedził je, przekroczył Wisłę jako pierwszy i nie dbał w ogóle o to, w jaki sposób dywizje dotrą do rzeki - tłumaczył prof. Janusz Odziemkowski.
Farmer w stopniu szeregowca
Po klęsce wrześniowej gen. Stefan Dąb-Biernacki przedostał się na Węgry, a stamtąd na początku 1940 roku dotarł do Francji, gdzie tworzyły się polskie struktury administracyjne i wojskowe. Przybycie dowódcy Armii "Prusy" wcale nie było na rękę przedstawicielom nowej władzy.
REKLAMA
Generał Władysław Sikorski, który na emigracji sprawował funkcję ministra spraw wojskowych, premiera i Naczelnego Wodza, przez lata znajdował się w opozycji do rządów Piłsudskiego i jego następców. Teraz, będąc u szczytu władzy, zwalczał wszystkich ludzi powiązanych z rządzącą do 1939 roku ekipą sanacyjną.
Dąb-Biernacki, legionista i Piłsudczyk, po przekroczeniu francuskiej granicy został przechwycony przez polskich oficerów i osadzony w paryskim więzieniu, a następnie w obozie odosobnienia w Cerizay na zachodzie kraju. Miejsce to oficjalnie było przeznaczone dla oficerów bez przydziału, w rzeczywistości kierowano tam wrogów politycznych Sikorskiego.
Powiązany Artykuł
Polscy żołnierze na frontach II wojny światowej - zobacz serwis historyczny
W Cerizay bardzo szybko doszło do zawiązania opozycji przeciwko Sikorskiemu, a Dąb-Biernacki stanął na jej czele. Prokuratura wojskowa oskarżyła go o zaprzepaszczenie Armii "Prusy" i prowadzenie antyrządowej agitacji. Sytuację generała pogorszył list do prezydenta Francji, Alberta Lebruna, w którym skarżył się na złe traktowanie przez Sikorskiego.
Po agresji Niemiec na Francję w czerwcu 1940 roku i ewakuacji polskiej armii i władz do Wielkiej Brytanii, Dąb-Biernacki trafił do obozu Rothesay na szkockiej Wyspie Węży. Następnie został zdegradowany do stopnia szeregowego i na własną prośbę zwolniony z armii. Na przełomie 1941/42 roku wyjechał do Irlandii, gdzie, zgodnie z wykształceniem, które posiadał, pracował na farmie u swojego znajomego.
REKLAMA
W Polsce została rodzina generała-szeregowego. Syn Józef zginął w Powstaniu Warszawskim 8 sierpnia 1944 roku, w dniu 25. urodzin swojej siostry Zofii, żołnierza Okręgu Wilno AK.
Stefan Dąb-Biernacki zmarł w Londynie 9 lutego 1959 roku.
Źródła: Polskie Radio
M. Dymarski, Polskie obozy odosobnienia we Francji i Wielkiej Brytanii w latach 1939-1942, "Dzieje najnowsze" r. XXIX, z.3, 1997.
REKLAMA
REKLAMA