W Mińsku są tylko trzy białoruskie szkoły
Ostatnie 10 lat to najintensywniejsza rusyfikacja w najnowszej histroii Białorusi – mówi w rozmowie z portalem Franak Wiaczorka, opozycjonista białoruski, komentując ostatnie statystyki. Okazuje się, że Białorusini mówią w domu po rosyjsku.
2011-02-19, 22:21
Posłuchaj
Franak Wiaczorka mówi, że słabe rozpowszechnienie białoruskiego to poważny problem. Zaznacza, że sytuacja znacznie pogorszyła się za rządów Aleksandra Łukaszenki. - Zamknięte zostały białoruskie szkoły. Edukacja wyższa przeszła na język rosyjski – zauważa. Jednocześnie dodaje, że opozycja poświęcała tej sprawie ostatnio mniej czasu i energii. – Wyparły to inne problemy.
- Po publikacji tych wyników musimy zmienić radykalnie naszą działalność, zwrócić uwagę na zmniejszającą się ilość Białorusinów mówiących po białorusku, i zacząć kampanię promowania języka białoruskiego – mówi Franak Wiaczorka.
Przy tym wyjaśnia, że w Mińsku nie ma już praktycznie szkół białoruskich. - Kiedy poszedłem do szkoły gdy miałem 6 lat - Łukaszenka został wtedy prezydentem - w Mińsku było ponad 80 białoruskich szkół. Teraz w stolicy są tylko trzy szkoły, gdzie wszystkie przedmioty wykładane są po białorusku. Moja młodsza siostra codziennie jeździ z domu do szkoły, kilkanaście kilometrów, tylko po to, żeby uczyć się w języku białoruskim – opowiada.
REKLAMA
Główne przyczyny takiego stanu rzeczy to jego zdaniem dominacja języka rosyjskiego w mediach, rosyjskojęzyczny Internet i szkoła wyższa. - Rodzice wybierając szkołę dla dziecka, patrzą na jego perspektywy w przyszłości. Widzą, że z białoruskim językiem nie będzie ich miało. I oddają go do szkoły rosyjskiej – podsumowuje.
Więcej na ten temat już wkrótce na blogu Franaka Wiaczorki.
agkm
REKLAMA