Chrońmy dzieci, a nie Tuska przed mdłościami. Felieton Miłosza Manasterskiego

Donald Tusk ogłosił, że mdli go na myśl o obywatelskiej inicjatywie "Chrońmy dzieci" i jej poparciu przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. To kolejny wyraźny znak, że PO kosztem najmłodszych jest gotowa wprowadzać do Polski rewolucję obyczajową w czasie, kiedy inne kraje stają się z niej wycofać.

2023-05-09, 13:30

Chrońmy dzieci, a nie Tuska przed mdłościami. Felieton Miłosza Manasterskiego
Wsparcie jest niezależne od wysokości dochodów rodziców. 300 plus nie obejmuje jednak dzieci uczęszczających do żłobków, przedszkoli i zerówek, a także studentów. Foto: Shutterstock/Yakobchuk Viacheslav

Prawo i Sprawiedliwość promuje obywatelski projekt nowelizacji prawa oświatowego dotyczący zmian w zakresie wyłączenia możliwości działania stowarzyszeń i organizacji, które chcą na terenie przedszkoli i szkół podstawowych "promować zagadnienia związane z seksualizacją dzieci". Obywatelski projekt ustawy o ochronie dzieci nie powinien wzbudzać żadnych kontrowersji. Ma on uczynić szkołę przestrzenią bezpieczną, w której żadne organizacje pozarządowe nie mogą bez wiedzy i zgody rodziców prowadzić działalności mogącej mieć charakter indoktrynacji. Szkoła ma być miejscem neutralnym światopoglądowo, w którym dobrze czują się wszyscy. Szkoła ma również pozostawiać możliwość kształtowania postaw młodych ludzi przez rodziców, a edukacja seksualna realizowana ma w niej być wyłącznie przez specjalistów na podstawie programu nauczania. To rodzice mają nadal decydować, czy przekażą swoim dzieciom idee konserwatywne, liberalne czy lewicowe.

Poparcie dla tej inicjatywy ustawodawczej przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiegomarszałek Sejmu Elżbietę Witek jest całkowicie zgodne z programem partii rządzącej. Prawo i Sprawiedliwość stawia na autonomię rodziny i wolność rodziców w kształtowaniu światopoglądu swoich dzieci. To założenie mocno osadzone w tradycji polskiej tolerancji. Konfederacja Warszawska, akt prawny, którego 450. rocznicę ustanowienia obchodzimy w tym roku, był w swoim duchu aktem uznającym prawa rodziny do wychowania dzieci w religii rodziców. W tym czasie u naszych zachodnich sąsiadów doszło do krwawych wojen na tle światopoglądowym (i o zgrozo mówimy tu o wojnach między wyznawcami różnych odłamów chrześcijaństwa!). Metody prawne, jakie później zastosowano do zaprowadzenia porządku, również były bardzo dalekie od obecnych kanonów praworządności. Na przykład w rozbitych dzielnicowo Niemczech obowiązywała reguła - religia lokalnego władcy jest religią obowiązującą dla jego poddanych. Tymczasem Konfederacja Warszawska wolność religijną i światopoglądową dawała każdemu obywatelowi.

Idea narzucania poglądów stoi więc w całkowitej sprzeczności z polską kulturą. A jednak ma dzisiaj swoich zwolenników w postaci polityków opozycji – w tym samego Donalda Tuska. Po publicznej deklaracji wsparcia dla obywatelskiej inicjatywy prezesa Jarosława Kaczyńskiego Tusk stwierdził, że czuje mdłości. W interesie społecznym jest jednak, by mdłości czuł tylko lider PO, a nie rodzice i dzieci narażone w szkole na deprawację.

Polska, podobnie jak w przypadku tolerancji religijnej wprowadzonej przez Konfederację Warszawską, może być tutaj mądra przed szkodą. I stosować lepsze niż na zachodzie, rozwiązania prawne. - To jest moment, kiedy trzeba postawić tamę temu pochodowi neoliberalnemu, który przeszedł przez instytucje kultury, uniwersytety, ale nie wszedł jeszcze do szkół. Na Zachodzie budzą się i zaczynają tego zakazywać. Zaczynają zakazywać promocji np. homoseksualizmu, promocji LGBT, zaczynają absolutnie blokować seksualizację dzieci, jak np. na Florydzie - stwierdził minister edukacji i nauki prof. Przemysław Czarnek w TVP Info.

REKLAMA

Trendy się zmieniają, ale bardzo wolno. Dzisiaj rodzice w wielu krajach zachodu, jak Wielka Brytania, Niemcy czy Francja wciąż nie mają możliwości wychowania własnych dzieci ani ochrony ich przed deprawującymi treściami. Tracą też możliwość posiadania wpływu na szkołę. Nie chodzi tu już wyłącznie o kwestie edukacji seksualnej, która często prowadzona jest w sposób odległy od poszanowania poglądów i wyznania rodziców. Na terenie szkół regularnie dochodzi do ekscesów, które mogą powodować poważne konsekwencje psychiczne u dzieci. Europejska kultura zakłada dostosowanie treści i formy przekazu do wieku odbiorców. Wydaje się rzeczą oczywistą, że kategoryzuje się wiek odbiorców filmów, przedstawień czy serwisów internetowych. Nikt o zdrowych zmysłach nie sprzedałby także dzieciom papierosów czy alkoholu. Nie wpuściłby też kilkulatka na erotyczny show. Tymczasem erotyczne występy same, bez pytania, przychodzą do szkół i przedszkoli. I bardzo trudno jest je stamtąd usunąć, o czym przekonali się ostatnio rodzice w Niemczech.

To przykład jeden z bardzo wielu, ale znamienny. Niemieckie media podały, że dzieciom ze szkoły w Kolonii przedstawiono sztukę taneczną, której elementami były męsko-męskie francuskie pocałunki, lizanie stóp i nagość. Rodzice, którzy postanowili zaprotestować, zostali oskarżeni o homofobię. I nie pomogło tłumaczenie, że byliby tak samo przeciwni, gdyby "sztuka" przedstawiała w sposób obsceniczny relację damsko-męską. Łatwo się domyślić, że zderzenie z takimi treściami dzieci, może wywrócić do góry nogami ich wyobrażenia o relacji miłosnej, związkach czy małżeństwie. Zgodnie z zasadą opisaną w polskim przysłowiu: "czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". I jest to nieskrywanym celem działalności  szeregu organizacji, których celem jest przenikanie do szkół, także polskich. Organizacji bardzo hojnie finansowanych przez samorządy kierowane przez polityków PO, w tym Rafała Trzaskowskiego. - Chodzi o to, by dzieci - w tym wypadku wyraźnie chodzi o dzieci - nie były poddawane praktykom, które z całą pewnością są dla nich szkodliwe i które mogą prowadzić do daleko idących zmian psychicznych, do różnego rodzaju trudności, w tym czasie, kiedy będą już starsze, a nawet już w okresie dorosłości - mówił o swoim poparciu dla obywatelskiego projektu "Chrońmy dzieci" lider Zjednoczonej Prawicy Jarosław Kaczyński.

Mdłości Donalda Tuska powinny być dla wszystkich bardzo poważnym sygnałem ostrzegawczym, że polityk ten prowadzi Platformę Obywatelską w kierunku skrajnej lewicy. 

PO nie jest już w żadnym razie partią środka, o czym świadczy choćby wystąpienie z jej szeregów posła Bogusława Sonika. To efekt jasnej deklaracji Tuska, że dla polityków niepopierających liberalizacji aborcji nie miejsca w Platformie. Podobny los może czekać tych członków PO, którzy nie godzą się na deprawację dzieci w szkołach.

REKLAMA

Dzisiaj politycy opozycji, którzy protestują przeciwko obywatelskiemu projektowi ustawy o ochronie dzieci, jednocześnie w obrzydliwy sposób wykorzystują tragedię w Częstochowie do ataku na partię rządzącą. A przecież 7 lipca ubiegłego roku w Sejmie odbyło się głosowanie w sprawie zaostrzenia kar za najcięższe przestępstwa. Wszyscy obecni na posiedzeniu posłowie Koalicji Obywatelskiej (118), Lewicy (42), PPS (2) i Polski 2050 (8) głosowali przeciw zmianom kodeksu karnego. Z czego bierze się ta łaskawość i wyrozumiałość wobec okrutnych bandytów? Czy to grupa, wśród której opozycja widzi swoich wyborców?

Czy podpowiedzią jest najnowsza informacja "Gazety Polskiej", według której marszałek Tomasz Geblewicz pomagał pedofilowi Krzysztofowi F. nawet w czasie, kiedy przebywał już areszcie? GP donosi, że Krzysztofa F. nie tylko nie zwolniono z pracy w urzędzie marszałkowskim po jego zatrzymaniu, ale rozwiązano z nim umowę dopiero po trzech miesiącach i to w trybie korzystnym dla pedofila?

Po takich informacjach naprawdę można poczuć mdłości.

Miłosz Manasterski

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej