Dramatyczne skutki wysadzenia tamy w Nowej Kachowce. Rosjanie nie ewakuowali ludności, rzeką płynęły zwłoki
- Po wysadzeniu zapory hydroelektrowni w Nowej Kachowce okupujący to miasto Rosjanie nie przeprowadzili żadnej ewakuacji ludności, a po kilku dniach zaproponowali możliwość wyjazdu do Czelabińska na Uralu - powiedział mer Nowej Kachowki, Wołodymyr Kowałenko.
2023-06-10, 07:21
Według jego relacji po wybuchu zapory woda zalała główną część miasta, jednak w piątek jej poziom zaczął już spadać. Najbardziej ucierpiały położone niżej niż Nowa Kachowka wsie. - W niektórych miejscowościach woda sięgała 3 metrów. Rzeką płynęły zwłoki - przekazał.
Kowałenko mieszka obecnie na terytoriach znajdujących się pod kontrolą Ukrainy, jednak utrzymuje stały kontakt z mieszkańcami swego miasta. - O wybuchu zostałem poinformowany o godzinie 4 rano we wtorek 6 czerwca. Pół godziny po zniszczeniu zapory Rosjanie wyłączyli internet. Nie chcieli pewnie, żeby informacja o tym się rozniosła - relacjonował.
Jak opowiada Kowałenko, po wybuchu zapory pierwsza fala powodziowa zatopiła w Nowej Kachowce park i strefę rekreacyjną, kompleks sportowy z czterema stadionami, dwie bazy olimpijskie, budynki administracyjne, teatr letni na tysiąc miejsc, pałac kultury, sanatorium dziecięce, prokuraturę, jachtkluby i zoo.
- Zginęły wszystkie zwierzęta, bo Rosjanie nie pozwolili ich ratować - podkreślił. Mer zaznaczył, że okupanci nie podjęli żadnych działań ewakuacyjnych, a ludzie ratowali się sami, znajdując schronienie u sąsiadów, mieszkających w wyżej położonych domach.
REKLAMA
"Wróg nie prowadził żadnej, ale to żadnej ewakuacji!"
- Wróg nie prowadził żadnej, ale to żadnej ewakuacji! Ludzie samodzielnie zaczęli uciekać z zalanych ulic, chronili się tam, gdzie woda nie sięgała. W czwartek Rosjanie pojawili się na kilku kamazach i zaproponowali wywiezienie ludzi. Do Czelabińska na Uralu - powiedział Kowałenko.
Mer Nowej Kachowki opowiedział także o sytuacji w okolicznych wsiach, które zostały zatopione. - Zalało tam cmentarze, woda zniszczyła groby, a rzeką płynęły zwłoki. Okupowany lewy brzeg Dniepru był przez Rosjan zaminowany; niektóre miny eksplodowały, ale wiele z nich popłynęło z nurtem i nie wiadomo, dokąd dotrą - relacjonował.
W ocenie mera mieszkańcy jego miasta pilnie potrzebują pomocy. - Nie można przekazać tam żadnej pomocy humanitarnej. Bez zaangażowania organizacji międzynarodowych nie można będzie im pomóc w żaden sposób - podkreślił Kowałenko.
Władze Ukrainy poinformowały o wysadzeniu przez Rosjan zapory w Nowej Kachowce we wtorek. Zapora tworzy rozciągający się na 240 km Zbiornik Kachowski. Zlokalizowana na zaporze hydroelektrownia została całkowicie zniszczona. Woda zalała dziesiątki okolicznych osad.
REKLAMA
Czytaj więcej:
- Cysterny, generatory i odzież. Kolejne kraje UE spieszą Ukrainie z pomocą po powodzi
- Ukraińcy przechwycili rozmowy rosyjskich żołnierzy. Dotyczą zapory w Nowej Kachowce
- Wysadzenie tamy na Dnieprze. Woda w obwodzie chersońskim zaczęła opadać
dn/PAP
REKLAMA