Wpływ problemów chińskiej gospodarki na Polskę. Ekspert tłumaczy, co może być dla nas niebezpieczne

Problemy chińskiej gospodarki Polska może odczuć poprzez ewentualne osłabienie koniunktury w Niemczech - uważa Sebastian Sajnóg z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Zwraca uwagę, że bezpośrednie powiązania gospodarcze Polski z Chinami dotyczą głównie importu z Państwa Środka.

2023-08-22, 10:47

Wpływ problemów chińskiej gospodarki na Polskę. Ekspert tłumaczy, co może być dla nas niebezpieczne
Sebastian Sajnóg zauważył, że spadek aktywności w Chinach to także mniejszy wzrost inflacji.Foto: katjen/Shutterstock

Sebastian Sajnóg z PIE podkreślił, że zastój dotyka m.in. chiński rynek nieruchomości, który wcześniej wytwarzał niemal 33 proc. wzrostu gospodarczego tego kraju.

- Od początku roku liczba powierzchnia nieużywanych nieruchomości wzrosła o 16,3 proc., do 645 mln m2. To niewiele mniej niż w szczycie problemów sektora w 2017 r. - wyjaśnił.

Polityka "zero COVID" - jak dodał - zniechęcała potencjalnych nabywców do zakupu nieruchomości i wstrzymuje urbanizację z regionów wiejskich. W rezultacie ceny nieruchomości spadają, a sytuacja finansowa deweloperów pogarsza się.

Waluty będą się umacniać

Jak podkreślił ekspert, bezpośrednie powiązania gospodarcze Polski z Chinami dotyczą głównie importu z Państwa Środka.

REKLAMA

- Polska odczuje ewentualne skutki osłabienia koniunktury w Niemczech - wskazał.

Spowolnienie gospodarcze Chin - jak dodał - oznaczać będzie mniejszy eksport ze strony Niemiec czy państw Europy Środkowo- Wschodniej. Zwrócił uwagę, że nasi zachodni sąsiedzi wysyłają do Państwa Środka ponad 8 proc. swoich towarów: głównie sprzętu elektronicznego, maszyn oraz produktów w motoryzacji.

Według niego wpływ obawy o kondycję gospodarczą państw azjatyckich na złotego będzie nieoczywisty.

- Z jednej strony wzmacniać go mogą bezpośrednie napływy kapitału inwestycyjnego do regionu - dla inwestorów będzie to bezpieczna opcja dla lokowania środków z rynków wschodzących. Z drugiej strony możemy doświadczać okresów przepływów do tzw. bezpiecznych przystani, np. USA czy Szwajcarii - zaznaczył Sebastian Sajnóg.

REKLAMA

W efekcie - jak prognozuje - waluty gospodarek rozwiniętych też będą się umacniać, ale które z nich skorzystają na tym bardziej - pozostaje niewiadomą.

Chiny zawiesiły publikacje danych

Zdaniem eksperta PIE spadek aktywności chińskiej gospodarki wyraźnie rzutuje na kondycje rynku pracy.

- Chiny zawiesiły publikacje danych o bezrobociu młodzieży po tym, jak w czerwcu osiągnęło ono rekordowy poziom 21,3 proc. - stwierdził.

Dodał, że kryzys najmocniej dotyka branżę budowlaną oraz silnie związany z nim sektor finansowy.

REKLAMA

- Akcja kredytowa rośnie obecnie w tempie zbliżonym do 10 proc. w skali roku, jednak liczba nowych pożyczek z ostatnich miesięcy jest najniższa od 2009 r. - wskazał.

Ocenił, że w kolejnych miesiącach czekać nas będzie dalsze hamowanie.

Ocenił, że obok standardowych banków w Chinach duże problemy może mieć sektor tzw. shadow banking, tj. pośredników finansowych, Fintech, firm zajmujących się zarządzaniem aktywami.

- Wartość powierzonych środków sięga ok. 86 proc. PKB, a skala regulacji jest mniejsza niż w standardowych bankach - wyjaśnił.

REKLAMA

Według niego prawdopodobne jest wystąpienie kryzysu porównywalnego do tego, jaki wybuchł w Stanach Zjednoczonych z bankami regionalnymi.

Lipcowe dane zaskoczyły negatywnie

Sebastian Sajnóg zauważył, że spadek aktywności w Chinach to także mniejszy wzrost inflacji.

- Słabsza produkcja przemysłu Państwa Środka prowadzić będzie do obniżania się światowych cen surowców, w szczególności metali czy ropy naftowej - zauważył.

Według niego w Europie skala obniżek może być mała z uwagi na problem redukcji popytu z Rosji.

REKLAMA

- Drugim, bardziej trwałym trendem może być spadek cen towarów przemysłowych. W Chinach rośnie ryzyka deflacji - inflacja konsumencka spadła w lipcu o 0,3 proc. rdr, indeksy PPI regularnie spadają od kilku miesięcy - wyjaśnił.

Jak stwierdził, gospodarka Chin spowolni w drugiej połowie roku.

- Lipcowe dane zaskoczyły negatywnie niemal we wszystkich sektorach - hamowała zarówno aktywność przemysłowa, jak i handel detaliczny. Tempo wzrostu w tych sektorach spadło do kolejno 3,7 proc. i 2,5 proc. - przypomniał.

Jak zauważył, w standardowych warunkach wyraźnie przekraczało one 5 proc.

REKLAMA

PR24.pl, IAR, PAP, DoS

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej