Pyrrusowe zwycięstwo Tuska umacnia Prawo i Sprawiedliwość
Sprawa postępowania sądowego w sprawie bezrobocia w czasach rządów Donalda Tuska przyniosła skutek w postaci spotęgowania dyskusji na temat niechęci i niezdolności polityków PO do rozwijania gospodarki narodowej - pisze w felietonie dla Polskiego Radia 24 Miłosz Manasterski.
2023-08-26, 17:22
"Jeszcze jedno takie zwycięstwo i jesteśmy zgubieni" – miał powiedzieć Pyrrus król Epiru po wygranej bitwie w wojnie z Rzymem w 279 p.n.e. Choć bitwa pod Ausculum zakończyła się zwycięstwem jego wojsk, to jednak bardzo wielu żołnierzy Pyrrusa zginęło lub zostało rannych.
Po wygranej PO w sądzie w trybie wyborczym to Donald Tusk powinien powiedzieć "Jeszcze jedna taka wygrana, a przegramy wybory". Zdaje się jednak, że starożytny Pyrrus miał lepszy ogląd rzeczywistości od lidera Platformy Obywatelskiej.
Co właściwie chcieli osiągnąć liderzy Platformy Obywatelskiej kierując spot partii rządzącej do sądu? Czy rzeczywiście chodziło o sam fakt satysfakcji z wygranej na sali sądowej? Polscy wyborcy raczej sceptycznie podchodzą do orzeczeń sędziów, z których bardzo liczna grupa wprost demonstruje swoją stronniczość wobec PO. Zwycięstwa na salach sądowych rzadko mają wpływ na wzrost poparcia. Jeśli jednak, to sąd pomógł tym razem Prawu i Sprawiedliwości, które w ostatnim sondażu przeprowadzonym dla "GW" odnotowało 38 proc. poparcia (przy 30 proc. dla KO).
Decyzja sądu o nakazaniu wycofania spotu PiS mogła poprawić humor wyborcom opozycji. W rzeczywistości jednak sąd faktycznie potwierdził, że w czasach rządów PO mieliśmy do czynienia z dramatycznie wysokim bezrobociem. W wysokości co prawda nie aż 15 proc., ale 14,4 proc. To trochę tak jakby złodziej cieszył się, że udało się jego adwokatowi przeforsować w sądzie, że ukradł babci nie całe piętnaście tysięcy, ale czternaście tysięcy czterysta złotych. Wyrok ten sam, kara taka sama, przestępstwo również.
REKLAMA
Podobnie jest z polityczną odpowiedzialnością rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz za dramatyczny stan rynku pracy. Sąd podszedł do spotu PiS z aptekarską dokładnością. Ale rację miało Prawo i Sprawiedliwość, bo osoba mówiąca o 15 proc. bezrobociu nie kłamała. 14,4 proc. bezrobotnych to średnia krajowa, którą zaniżały rynki pracy w dużych miastach. Już po orzeczeniu sądu politycy PiS zaczęli przypominać dane dotyczące zarejestrowanych bezrobotnych dla wielu konkretnych powiatów, które były daleko wyższe nawet niż owe 15 procent. Dla setek tysięcy Polaków z średnich i małych miast oraz wsi ponad piętnastoprocentowy bezrobocia był ich osobistym, dojmującym obiektywnym doświadczeniem.
Czytaj także na i.pl: Walka o przetrwanie. Tak wyglądała sytuacja na rynku pracy za czasów PO
A w tym czasie bezrobocie oznaczało równię pochyłą w kierunku biedy albo bilet w jedną stronę do wyjazdu za pracą za granicę. Trzeba przypominać, że programy społeczne, takie jak 500+ czy wyprawka szkolna, które teraz stanowią zabezpieczenie dla rodzin dotkniętych bezrobociem, nie mieściły w głowach liderów Platformy Obywatelskiej. Nie mieszczą się w nich zresztą do dzisiaj, o czym świadczą liczne negatywne wypowiedzi polityków PO na temat programów społecznych uruchomionych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Dzisiaj, kiedy polityka gospodarcza rządu powoduje, że problem bezrobocia jest marginalny, pracownicy są poszukiwani w całym kraju. W dodatku rodziny, które przeżywają kryzys mogą liczyć na bardzo mocne wsparcie państwa. Rząd PiS pamięta, że ludzie to nie statystyka. Nawet w czasach prosperity przedsiębiorstwa upadają, są sprzedawane, likwidują stanowiska pracy z powodu automatyzacji czy oszczędności. Tak działa wolny rynek. Rządzący nie zapomnieli, że nawet przy bardzo dobrych warunkach na rynku pracy, w czasowych tarapatach znajdzie się niejedna osoba. Dlatego gabinet Mateusza Morawieckiego wprowadził Tarcze Antyinflacyjne, które ograniczały skutki "putinflacji" dla gospodarstw domowych. Wprowadzono również wakacje kredytowe i uruchomiono narzędzia dla tych, którzy całkowicie utracili możliwość spłacania kredytów mieszkaniowych. W czasach rządów Donalda Tuska takie osoby trafiały po prostu na bruk, tracąc nie tylko dach nad głową, ale i poczucie bezpieczeństwa.
REKLAMA
Czytaj także na tvp.info: Wystąpił w spocie PiS: Nie jestem aktorem ani współpracownikiem Telewizji Republika
Dążenie do prawdy w polityce powinniśmy postrzegać pozytywnie. Z tej perspektywy orzeczenie sądu w tzw. "sprawie 15 procent” należy zaakceptować. Szkoda jednak, że politycy Platformy Obywatelskiej prawdą zainteresowali się dopiero ostatnio. Wcześniej, jak żadna inna formacja skupiali się na rozpowszechnianiu różnego rodzaju fake newsów i manipulacji. Także takich, które jednoznacznie wpisywały się w linie propagandowe Kremla i były szkodliwe dla całego państwa. Gdyby wytoczyć sprawę za każde kłamstwo polityków Koalicji Obywatelskiej, musiałby powstać specjalny wydział sądu zajmujący się przez rok okrągły tylko tymi procesami. Donald Tusk sam zaprzecza w żywe oczy temu, co zaledwie kilka dni, tygodni temu sam mówił i co zostało zarejestrowane przez kamery telewizyjne. I jak dotąd żaden sąd nie potrafił przywołać go do porządku.
Jeśli jednak od tego momentu w kampanii wyborczej Platforma Obywatelska będzie równie skrupulatnie trzymać się prawdy, jak sama to w sądzie egzekwuje, to z całą pewnością naszej demokracji wyjdzie to na dobre. A Platformie Obywatelskiej pozwoli zmierzyć się ze swoją przeszłością, o której jej liderzy dotąd chcieliby, żeby wszyscy zapomnieli.
Miłosz Manasterski
REKLAMA
REKLAMA