Snowboardowa afera - kadra nie ma trenera!
Trener snowboardowej kadry alpejskiej Paweł Dawidek, mając na uwadze konfliktową sytuację z Jagną Marczułajtis-Walczak i jej mężem, zdecydował, że nie będzie pełnił tej funkcji do czasu wyjaśnienia sprawy.
2011-03-09, 18:00
Na posiedzeniu zarządu Polskiego Związku Snowboardu w Krakowie Dawidek złożył następujące oświadczenie:
"W związku z nieprawdziwymi i licznymi pomówieniami dotyczącymi mojej osoby, jak i działalności PZS, proszę o możliwość dokładnego przeanalizowania zaistniałej sytuacji w zestawieniu z faktami i ewentualnymi dowodami lub też przeciwdowodami w kierowanych wobec mnie oskarżeniach. Do momentu wyjaśnienia tej sprawy nie będę uczestniczył w szkoleniu kadry narodowej".
W komunikacie zarząd poinformował o powołaniu niezależnej Komisji Wyjaśniającej w celu sprawdzenia oraz ustalenia rzeczywistego przebiegu zdarzenia w dniu 28 lutego podczas mistrzostw Polski w konkurencji slalom gigant równoległy pomiędzy Jagną Marczułajtis-Walczak a Pawłem Dawidkiem.
W skład komisji wejdą przedstawiciele Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Polskiego Związku Snowboardu, a także osoba ze środowiska sportowego.
REKLAMA
- Końcowy raport komisji zostanie przekazany do organu nadzorczego i uzupełni wcześniej złożone ministrowi sportu i turystyki wyjaśnienia zarządu PZS, Pawła Dawidka oraz Jagny Marczułajtis - zaznaczył prezes związku Marek Król.
W komunikacie napisano, że "zarząd kategorycznie odrzuca oskarżenia pani Jagny Marczułajtis-Walczak w przedmiocie sfałszowania wyników zawodów w dniu 28 lutego. W związku z licznymi pomówieniami Polskiego Związku Snowboardu na forum publicznym bez udowodnienia swoich racji w oparciu o prawomocne orzeczenie sądowe i kształtowaniu w mediach publicznych fałszywego wizerunku Polskiego Związku Snowboardu zarząd kieruje sprawę na drogę właściwego postępowania sądowego".
2 marca czwarta zawodniczka olimpijskiego slalomu giganta w Salt Lake City 2002 Marczułajtis-Walczak poinformowała media, że po jej upadku w drugim przejeździe mistrzostw kraju, decydującym o awansie do finału, trener Dawidek krzyknął do niej: "Stara p... do domu", a potem, do jej męża: "Ćwoku, do domu dzieci pilnować".
Z kolei Dawidek uważa, że zarzuty Marczułajtis, jakoby została przez niego znieważona, są bezpodstawne. "To są kłamstwa, oszczerstwa i pomówienia" - podkreślił we wcześniejszym oświadczeniu i zapowiedział, że również wniesie pozew do sądu.
REKLAMA
ah
REKLAMA