Decyzja Tuska ułatwiła szpiegowanie polskich żołnierzy. "Do dziś są odnajdywane rosyjskie skrytki"

W grudniu 2011 r. podpisano umowę, dzięki której Rosjanie mogli wjeżdżać bez wiz na teren Polski i poruszać się bez ograniczeń w północnych województwach kraju objętych strefą małego ruchu granicznego. Spowodowało to ogromne zagrożenie dla naszej infrastruktury krytycznej oraz wojskowej. Generał Dariusz Wroński, który wówczas dowodził jedną z jednostek powietrznych, stwierdził, że "był to dramatyczny okres". - Niemalże na każdych lotach mieliśmy dziwne zdarzenia podjazdu niekryjących się w ogóle samochodów cywilnych na numerach 39, czyli przynależnych do obwodu królewieckiego i zatrzymywanie się po kilkadziesiąt-kilkanaście minut, przebywanie w rejonie, w którym jest zakaz poruszania się, zakaz wjazdu kogokolwiek - mówił w najnowszym odcinku serialu "Reset".

2023-10-03, 23:55

Decyzja Tuska ułatwiła szpiegowanie polskich żołnierzy. "Do dziś są odnajdywane rosyjskie skrytki"
Dzięki decyzji Tuska Rosjanie szpiegowali polskich żołnierzy. "Do dzisiaj są odnajdywane ich skrytki". Foto: PAP/Łukasz Gągulski/Paweł Supernak

Przypomnijmy, że umowa między Polską a Rosją została podpisana w Moskwie w grudniu 2011 r., czyli niedługo po ataku Rosji na Gruzję.

Sprawa była poruszana jednak dużo wcześniej, bo już w 2007 roku, w czasie spotkań Siergieja Ławrowa i Radosława Sikorskiego. "Ustaliliśmy, że w I kwartale przyszłego roku odbędą się rozmowy ekspertów na temat możliwości bilateralnego porozumienia o małym ruchu granicznym. Ławrow podkreślił duże zainteresowanie tematem z uwagi na Kaliningrad" - czytamy w szyfrogramie ówczesnego szefa polskiej dyplomacji adresowanym do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska.

- Efekt będzie taki, że milion obywateli Rosji po raz pierwszy będzie mogło podróżować bez wiz do części Unii Europejskiej - chwalił podpisaną umowę Radosław Sikorski. - To jest początek drogi do liberalizacji zasad pomiędzy, mamy nadzieję, całą Rosją a UE - dodawał.

- Zniesienie wiz to cel, który ma dla nas wyjątkowe znaczenie - przyznawał z kolei Ławrow.

REKLAMA

"Nerwowy i dramatyczny okres"

Jak dowodzą w "Resecie" Sławomir Cenckiewicz i Michał Rachoń - mały ruch graniczny spowodował bezpośrednie zagrożenie wywiadowcze dla jednostek wojskowych znajdujących się na terenie, po którym Rosjanie mogli się swobodnie poruszać.

- Rosjanie zaczęli rozpoznawać i przerzucać tutaj operatorów ze swoich służb specjalnych zarówno pionu cywilnego, jak i wojskowego, rozpoznawać infrastrukturę krytyczną i przejścia graniczne. Zaczęli docierać do żołnierzy straży granicznej, próbować ich werbować. Zaczęli rozpoznawać jednostki wojskowe, ruch lotniczy, to, co się dzieje w okolicach polskich portów wojennych. Mało tego, pozakładali wiele martwych skrytek, które - jak mi ktoś kiedyś powiedział - do dziś są odnajdywane przez polskie służby właśnie na terenach przygranicznych, do kontaktowania własnej agentury - podkreślił prof. Sławomir Cenckiewicz.

Wstrząsające są też słowa generała pilota Dariusza Wrońskiego, który dowodził w tamtym czasie jednostką wojskową znajdującą się na terenie objętym małym ruchem granicznym.

- Dla dowódcy jednostki wojskowej to był bardzo nerwowy i dramatyczny okres, ponieważ praktycznie niemalże na każdych lotach mieliśmy dziwne zdarzenia podjazdu niekryjących się w ogóle samochodów cywilnych na numerach 39, czyli przynależnych do obwodu królewieckiego i zatrzymywanie się po kilkadziesiąt-kilkanaście minut, przebywanie w rejonie, w którym jest zakaz poruszania się, zakaz wjazdu kogokolwiek. A tu - proszę rosyjski samochód. Dwóch, trzech mężczyzn w sile wieku, ze świetnym sprzętem fotograficznym, z możliwością rejestracji. Udało nam się kilkakrotnie złapać, przechwycić takich ludzi. Po wylegitymowaniu byli wypuszczani i ja nigdy nie byłem informowany o tym, co dalej z tym się działo - wskazał generał Wroński w najnowszym odcinku "Resetu".

REKLAMA

- Zleceniodawcy czy ludzie, którzy mieli zadania obserwacji oraz powzięcia wiedzy na temat funkcjonowania jednostek wojskowych, mogli w bardzo łatwy sposób nabyć podstawową informację, jak bardzo i jak dobrze wyszkoleni są piloci, jakie wykonują zadania. Przecież również są wykonywane loty nad morzem - czy piloci wykonują zadania w konkretnych warunkach atmosferycznych, a jeśli tak, to przy jakiej niskiej podstawie, przy jakiej widoczności. Zdobywali więc te informacje, które są potrzebne podczas działań bojowych - podkreślił dowódca.

Czytaj więcej na tvp.info: „Reset”. Rząd Tuska zdradził NATO współpracując z Rosją [CAŁY ODCINEK]

Tłumaczenia Tuska

Bezwizowy ruch pomiędzy Polską a Rosją i jej obwodem królewieckim utrzymywany był do ostatnich dni rządów Platformy Obywatelskiej. Decyzji rządu Tuska nie zmieniła nawet pierwsza inwazja Rosji na Ukrainę.

REKLAMA

Jak tłumaczył swoją decyzję Donald Tusk pytany o utrzymanie ruchu granicznego w kontekście agresji Rosji? - Mały ruch graniczny nie jest zagrożony. I nikt mnie nie przekona, że wielkie zdarzenia i wielkie konflikty między Rosją a Ukrainą, konflikt o Krym miałyby wpłynąć na naszą decyzję sprzed jakiegoś czasu o otworzeniu małego ruchu granicznego. Dokładnie, bardzo precyzyjnie rozróżniamy to, co dzieje się między zwykłymi ludźmi, którzy chcą odwiedzać swoje miejscowości po obu stronach granicy, trochę pohandlować, trochę turystyki, trochę zakupów - od tego, co jest tłem i podłożem tego bardzo poważnego kryzysu - mówił Donald Tusk.

Decyzję o uznaniu bezwizowego małego ruchu przygranicznego cofnął dopiero rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Zobacz także:

jp

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej