Eksperci: "Mieszkanie na start" to lepszy program od "Bezpiecznego Kredytu 2 procent", ale też zwiększa ceny mieszkań

Program "Mieszkanie na start" jest lepszy bo zawiera limity dochodowe, różnicuje wysokość preferencyjnego kredytu oraz zakłada wsparcie dla samorządów i TBS-ów. Niestety nadal wspiera on popyt a nie podaż, co z pewnością kolejny raz przełoży się na wzrost cen mieszkań - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego i Piotr Soroczyński, główny ekonomista KIG.  

2024-01-05, 10:00

Eksperci: "Mieszkanie na start" to lepszy program od  "Bezpiecznego Kredytu 2 procent", ale też zwiększa ceny mieszkań
zdjęcie ilustracyjne.Foto: Shutterstock/Jat306

Goście audycji rozmawiali m.in. o przedstawionym przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii projekcie "Mieszkanie na start",  czyli nowej, rządowej  formie wsparcia przy zakupie pierwszego w życiu mieszkania. Ma ono być dostępne także dla singli, nieformalnych par i małżeństw. Dla tych pierwszych kredyt będzie dostępny tylko do 35 roku życia, dla pozostałych nie ma ograniczeń wiekowych. Będzie kryterium dochodowe: 10 tys. zł dla singli, 18 tys. zł dla gospodarstwa dwuosobowego, 23 tys. zł dla trzyosobowego 28 tys. zł dla czteroosobowego, 33 tys. zł dla pięcioosobowego.

Różne ma być oprocentowanie kredytu. Gospodarstwa jedno i dwuosobowe zapłacą 1,5 proc., trzyosobowe 1 proc., czteroosobowe 0,5 procent, a pięcioosobowe i większe 0 proc.

Od wielkości gospodarstwa domowego będzie zależała też wysokość kredytu w ramach programu. Dla 1-osobowego gospodarstwa domowego wyniesie 200 tys. zł, dla 2-osobowego 400 tys. zł, dla 3-osobowego 450 tys. zł, a dla 5-osobowego 600 tys. zł

Preferencyjny kredyt ma być dostępny także dla tych, którzy swoje pierwsze mieszkanie będą nabywać w TBS-ach, co dotychczas nie było możliwe.

REKLAMA

Na dopłaty do tego rozwiązania z budżetu państwa ma być przeznaczone 500 mln zł. Ministerstwo Rozwoju i Technologii zakłada, że w 2024 r. uda się udzielić 50 tys. kredytów w programie "Mieszkanie na start".

To program który nie daje wielu dodatkowych mieszkań ? 

Piotr Soroczyński ocenił nową inicjatywę jako taką, która zwiększa popyt na mieszkania, a tym samym wzrost cen. Mieszkań natomiast, jak stwierdził, od tego nie przybędzie. Dodał, że przy tego typu projektach zawsze mówi się o zwiększaniu podaży mieszkań, ale to nie są proste rozwiązania i od trzech dekad się nie udają.

Odniósł się też do dylematu czy preferować nabywanie za wszelką cenę własności, czy jednak może preferować najem mieszkań. W stosunku do tego prywatnego wskazał na przepisy o ochronie lokatorów, które skutecznie  zniechęcają właścicieli do wynajmu, bo niosą za sobą zbyt duże ryzyko "wzięcia na utrzymanie najemy, który przestaje płacić". W efekcie, jak mówił, mamy od kilkuset tysięcy do nawet 2 mln nie wykorzystanych pustostanów.

- Zwykli ludzie boją się udostępnić swoje mieszkanie, bo nie ma jak wyprosić z niego człowieka, który za nie nie płaci i je niszczy. Są miesiące szczególnej ochrony. Wszystkie takie przypadki trzeba zgłaszać do sądu, udowodnić swoje prawa,  a czas płynie i trzeba płacić za media. Nie można też rozliczać kosztów poprawy jakości mieszkania – wyjaśniał Piotr Soroczyński.

REKLAMA

Co z limitem dochodowym?

Monika Kurtek odniosła się do kwestii limitów dochodowych oraz wysokości kredytów. Jednoznacznie stwierdziła, że należy liczyć się z tym, że bank zawsze będzie badał zdolność kredytową wnioskodawcy, a ta zależy od liczby osób w rodzinie, bo uzyskiwany dochód jest dzielony na ilość jej członków. Zgodziła się jednak z opinią, że kolejny pomysł na wsparcie w spłacaniu kredytów, spowoduje wzrost cen mieszkać i okaże się korzystny dla deweloperów. 

- Wprowadzenie limitów dochodowych w przypadku programu, który jest finansowany z pieniędzy publicznych jest zasadne. Tak samo preferowanie rodzin z dziećmi – im więcej dzieci tym wyższy kredyt i niższe oprocentowanie. Pod twym względem ten kredyt wydaje się lepszy nip poprzedni, natomiast budzi obawy w kontekście samych cen mieszkań. W 2024 r. deweloperzy oddadzą do użytku najmniej mieszkań od 2018 roku, co oznacza że na rynku w roku 2024 będzie mniej mieszkań niż będzie na nie popyt – mówiła Monika Kurtek.

W jej opinii w ciągu 2024 roku wzrosną one o ok. 10 procent, dlatego sprzedawcy będą się wstrzymywali z transakcjami, a kupujący będą w coraz trudniejszej sytuacji, zwłaszcza w drugiej połowie roku.

Zdaniem Moniki Kurtek program może być adresowany bardziej do mniejszych miejscowości, gdzie ceny mieszkań i tak są niższe, ale należałoby je przyrównać do wysokości zarobków bo może się okazać, że ta relacja wcale nie wypada tak korzystnie. Kluczem do rozwiązania problemu mieszkaniowego jest zwiększeniu samej podaży mieszkań, być może też wspieraniu samorządów żeby chętniej udostępniały puste lokale, remontowały je lub budowały nowe, ale to będzie proces długotrwały.

REKLAMA


 

Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.


Posłuchaj

Monika Kurtek z Banku Pocztowego oraz Piotr Soroczyński z KIG komentują nowy program mieszkaniowy, inflację i budżet na ten rok ( "Rządy Pieniądza" Anna Grabowska PR24) 21:53
+
Dodaj do playlisty

 

PR24/Anna Grabowska/SW

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej