Prof. Solarska: brakuje zachęty do prowadzenia gospodarstw ekologicznych w Polsce
Wśród wymagań postawionych Polsce przez UE jest wzrost liczby gospodarstw prowadzonych metodami ekologicznymi. Według unijnych założeń do 2030 roku łącznie we wszystkich stowarzyszonych krajach ma być na to przeznaczonych w sumie 25 proc. ziemi rolnej. Polska w tym czasie zobowiązała się do osiągnięcia wskaźnika 7 proc. Dlaczego tak odbiegamy od innych krajów, jeśli chodzi o liczbę gospodarstw ekologicznych, zapytaliśmy prof. Ewę Solarską. Ekspert wyjaśnia, co zniechęca Polaków do stawiania na ekologię.
2024-01-15, 09:59
Rozmowa z prof. Ewą Solarską z pracowni Żywności Ekologicznej Pochodzenia Roślinnego na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie.
Pani Profesor, na czym polega rolnictwo ekologiczne?
- W gospodarstwach prowadzonych metodami ekologicznymi nie można używać w produkcji roślinnej m.in. syntetycznych środków ochrony roślin czy nawozów syntetycznych. W produkcji zwierzęcej też nie można używać koncentratów, a także pasz z GMO. Praktycznie wykluczone są z produkcji wszystkie środki syntetyczne, a dopuszczalne wyłącznie naturalne. To jest powrót do tego, co było dawno temu, gdzie nie stosowano chemicznych środków, tylko naturalne, naturalną uprawę roślin. Aktualnie dysponujemy szeroką gamą nawozów organicznych i niechemicznych środków ochrony roślin, które można wykorzystywać w rolnictwie ekologicznym.
Wg. Eurostatu w 2021 roku blisko 10 proc. ziemi rolnej w UE było uprawiane metodami ekologicznymi. Według unijnych założeń do 2030 roku 25 proc. upraw ma być przeznaczonych na ekologiczne rolnictwo. Polska w tym czasie zobowiązała się do osiągnięcia wskaźnika 7 proc. To realna wartość?
- Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) dokonuje co 2 lata oceny stanu gospodarstw ekologicznych w Polsce. W tym roku opublikowano raport, w którym stwierdzono, że zwiększyła się zarówno liczba podmiotów ekologicznych, z 20 tys. do 28 tys., jak i powierzchnia uprawy.
REKLAMA
W Polsce jeszcze parę lat temu udział gruntów rolnych, które były uprawiane metodami ekologicznymi, wynosił 5 proc., a później spadł do 3 proc. Świadczy to o tym, że władze nie sprzyjały rozwojowi rolnictwa ekologicznego. Ostatni rząd zobowiązał się też do zwiększenia przez nasz kraj powierzchni upraw ekologicznych do 7 proc.
Co sprawia, że np. Francuzi coraz częściej stawiają na prowadzenie gospodarstw metodami ekologicznymi, a Polacy rezygnują z ekologii?
- Kraje Europy Zachodniej, jak Niemcy, Francja, Hiszpania, mają bardzo wysoki udział rolniczej produkcji ekologicznej. Dążenie do zwiększenia tego udziału jest bardzo widoczne na zachodzie Europy. Z roku na rok znacząco zwiększa się tam powierzchnia upraw ekologicznych, co jest też skutkiem wsparcia ze strony rządów. Niestety to w ostatnim czasie nie miało miejsca w naszym kraju.
Rolnictwo ekologiczne, bardzo czasochłonne i pracochłonne, wymaga też podejmowania bardzo różnych decyzji. Nie jest to prosty sposób gospodarowania. Wiele lat współpracowałam z dużym ekologicznym gospodarstwem chmielarskim. Dziś osiąga ono bardzo dobre plony chmielu i bardzo dobre zyski. Dużo surowca eksportuje za granicę w dobrej cenie. Mimo że oni osiągnęli sukces, to nie ma chętnych, którzy by poszli w ich ślady, dlatego, że to jest trudniejsze gospodarowanie. To jest tak, jak powiedziałam: łatwiej jest zastosować nawozy syntetyczne, środki chemiczne, niż prowadzić taką uprawę metodami naturalnymi. I dlatego nie ma chętnych chmielarzy na przestawienie się na takie metody. Chociaż na przykład jeśli chodzi o sady jabłoniowe, to dobry przykład dał Arek Kartuz, który jako pierwszy przestawił 10-heterowe gospodarstwo z konwencjonalnego na ekologiczne. Jego przykład zachęcił innych sadowników.
REKLAMA
Obecnie powierzchnia upraw sadów jabłoniowych, ekologicznych wynosi ponad 600 ha i cały czas się zwiększa. Sadownicy ekologiczni mają bardzo dobre i stabilne plony. Uprawa ekologiczna wpływa na wzrost zawartości próchnicy w glebie, a to powoduje przeciwdziałanie
zarówno skutkom suszy, jak i powodzi. Gleba o większej zawartości próchnicy wchłania dużo więcej wody w stosunku do tej z małą jej ilością. Rośliny rosnące na takich glebach nie ucierpią podczas suszy. Gdyby większość gospodarstw rolniczych przeszła na metody ekologiczne, to nie byłoby problemu z nadmiarem dwutlenku węgla w atmosferze.
Czego zabrakło na polskim podwórku, co mogłoby wesprzeć rozwój ekologicznego rolnictwa?
- Na przykład organizacje ekologiczne bardzo długo domagały się, żeby zmniejszyć obsadę zwierząt na jednostkę powierzchni na jeden hektar z 0,5 na 0,3 sztuki. To skutkowało tym, że rolnicy nie dostawali dopłat do powierzchni upraw roślin paszowych. Dopiero pod koniec ubiegłego roku zmieniono ten wskaźnik, by nie wykluczać części gospodarstw z dotowania. To nie była sytuacja korzystna dla zwiększenia powierzchni prawych ekologicznej.
Jakie są najbardziej palące problemy utrudniające rozwój rolnictwa ekologicznego w Polsce?
REKLAMA
- Obecnie w naszym kraju rozwija się rolnictwo konwencjonalne, gdzie stosuje się bardzo duże ilości nawozów syntetycznych, środków ochrony roślin. Rolnicy, szczególnie uprawiający duże powierzchnie, nie chcą słyszeć o przestawianiu się na metody ekologiczne.
Generalnie chodzi o stworzenie w Polsce korzystniejszych warunków dla rolników, by mieli motywację do przestawiania gospodarstw na ekologiczne, by wystąpił taki boom jak na zachodzie Europy. Poza tym uważam, że powinny być tak, jak kiedyś - dotacje na sprzęt, na który wielu rolników nie stać. W ekologicznych uprawach, szczególnie na dużych powierzchniach, bardzo ważna jest inwestycja np. w nowoczesne pielniki. Maszyny tego typu zastępują stosowanie herbicydów zwalczających chwasty.
Uważam, że dbałość o glebę też powinna być zauważona i dotowana. Jednym z kryteriów powinno być zwiększenie zawartości próchnicy, która decyduje o poprawie jakości gleby. To jednak wymaga znaczącej rezygnacji ze stosowania nawozów syntetycznych, szczególnie azotowych.
Pani profesor bada te produkty ekologiczne. Jakie mają atuty?
- Jest ogromna różnica między produktami ekologicznymi a produktami konwencjonalnymi. To wykazało bardzo wiele badań porównawczych. Nawożenie azotem powoduje zmniejszenie zawartości próchnicy w glebie, dlatego większość gleb w naszym kraju jest uboga w próchnicę, tj. jej zawartość oscyluje w granicach 1 proc. Powinno być minimum 2-3 proc., żeby gleba miała dobrą strukturę. Dlatego rośliny uprawiane przy użyciu nawozów syntetycznych nie są w pełni wartościowe. Taka technologia bardzo zubaża glebę w mikroelementy. Rolnicy dostarczają bowiem do gleby tylko trzy makroelementy: azot, fosfor i potas, nie uwzględniając szerokiej gamy 70 mikroelementów potrzebnych do dobrego funkcjonowania roślin, których brakuje w glebach rolnych w Polsce.
REKLAMA
Tylko metody uprawy ekologicznej, w których stosowane jest całe spektrum nawozów organicznych - obornik, obornik skompostowany oraz sfermentowany - są w stanie wzbogacić glebę w mikroskładniki.
Nawozy tego typu zwiększają też zasobność gleby w makroelementy, które są pobierane w mniejszych ilościach. W produkcie końcowym nie występują azotany, jak w przypadku stosowania nawozów syntetycznych, kiedy to azot jest pobierany przez rośliny w nadmiarze. W efekcie roślina wytwarza nadmiar tak zwanych niebiałkowych związków azotowych. W uprawach ekologicznych rośliny pobierają o co najmniej połowę azotu mniej niż w uprawach z udziałem nawozów syntetycznych.
Rośliny takie są też bardzo ubogie w związki bioaktywne, takie jak polifenole, witaminy i minerały. Taka zubożona żywność nie służy zdrowiu. Natomiast żywność ekologiczna jest w nie bogata, to wpływa na jej walory prozdrowotne. Podobnie jest ze zwierzętami hodowanymi metodami ekologicznymi. Mleko i mięso od nich są wartościowsze pod względem składu od produktów pochodzących od zwierząt z hodowli konwencjonalnych.
Dziękuję za rozmowę.
- W KE wola do dyskusji o ograniczeniach w handlu z Ukrainą, ale diabeł tkwi w szczegółach
- Ukraiński cukier zalewa europejski rynek. Polscy producenci mogą sporo stracić
- Rośnie eksport żywności. Producenci dostosowują się do gustów zagranicznych odbiorców
kg
REKLAMA