Grozi nam powtórka z 2010 roku? "Erupcje na Islandii nie są niczym wyjątkowym"

Kolejny wybuch wulkanu na półwyspie Reykjanes zrodził pytania o bezpieczeństwo nie tylko mieszkańców Islandii, ale także reszty świata. Czy mamy się czego obawiać? - Erupcje na Islandii nie są niczym wyjątkowym, mają bowiem miejsce od 18 mln lat, kiedy to Islandia powstała jako wyspa wulkaniczna. Pod Islandią znajduje się tzw. hot spot (plama gorąca), dzięki któremu energia z wnętrza ziemi uformowała wyspę - uspokaja dr hab. Piotr Szrek, zastępca dyrektora Państwowego Instytutu Geologicznego ds. badań i rozwoju.

2024-01-16, 19:55

Grozi nam powtórka z 2010 roku? "Erupcje na Islandii nie są niczym wyjątkowym"
W wyniku erupcji wulkanu ponad 4 tys. mieszkańców wioski Grindavik zostało ewakuowanych. Foto: EPA/ANTON BRINK Dostawca: PAP/EPA

Mieszkańcy Grindaviku musieli opuścić swoje domy. Choć Islandczycy przywykli do obecności wulkanów, fakt kolejnej ewakuacji zrodził wiele pytań i obaw o przyszłość ich miasta. Ewakuacja miała miejsce w nocy z soboty na niedzielę (13-14 stycznia), zaraz po serii silnych wstrząsów. Niewielka osada jest pozbawiona prądu, dostępu do wody i kanalizacji.

Choć - jak informują lokalne władze - wypływy lawy są znacznie słabsze, w okolicy wciąż odnotowuje się wstrząsy. Spływająca lawa całkowicie zniszczyła co najmniej trzy domy. Mimo słabnącej erupcji ponad 4 tys. ewakuowanych z osady mieszkańców wciąż nie wie, kiedy będą mogli wrócić do domów.

Silna erupcja to tylko początek?

Jak w przypadku każdej erupcji wulkanu, w przestrzeni publicznej pojawiły się pytania o dalszy rozwój wydarzeń. Mówi się, że erupcja na półwyspie Reykjanes może być "zapowiedzią" większej, znacznie bardziej dotkliwej w skutkach katastrofy.

Ekspert PIG uspokaja jednak, że w przypadku islandzkich wulkanów mamy do czynienia z innym typem erupcji. - Wylewy lawy na Islandii nie są niczym wyjątkowym - podkreśla Piotr Szrek. Dodaje, że wbrew pozorom Islandczycy, dla których obecność wulkanów jest oczywista, korzystają z powstającej energii geotermalnej. Jest łatwo dostępna, tania. Choć czasem jest niekontrolowana, korzystanie z niej jest oczywiste. W przypadku jakże efektownych gejzerów mamy do czynienia bardziej z atrakcją turystyczną.

REKLAMA

Po wybuchu wulkanu w miejscowości Grindavik, całkowitemu zniszczeniu uległy co najmniej 3 domy Po wybuchu wulkanu całkowitemu zniszczeniu uległy co najmniej trzy domy w miejscowości Grindavik 

Jak się jednak okazuje, na Islandii nie powinniśmy spodziewać się scen rodem z filmów katastroficznych. Wybuch islandzkiego wulkanu ekspert zestawia z katastrofą w Pompejach. - Wulkanizm islandzki jest, o ile można tak to wyrazić, najbezpieczniejszy ze wszystkich wulkanizmów, z którymi mamy do czynienia na Ziemi. Lawa uwolniona z wulkanów znajdujących się na Islandii jest lepka, nie jest eksplozywna. W przypadku Wezuwiusza, który pogrzebał Pompeje, mieliśmy do czynienia z ogromnym wyrzutem pyłów, pumeksu, popiołu i gazów, wyrzutem "bomb wulkanicznych", lawiną piroklastyczną oraz wybuchem o ogromnej mocy - tłumaczy zastępca dyrektora PIG.

Ten rodzaj lawy oznacza także korzyści dla okolicznych mieszkańców. - Lawa z islandzkiego wulkanu ma konsystencję przypominającą kisiel. Potoki lawy nie są grube, są łatwe do zauważenia, co daje odpowiednio dużo czasu na reakcję, m.in. ewakuację mieszkańców - dodaje ekspert. Tak jak w przypadku Japonii, która wręcz wyspecjalizowała się w ochronie ludności przed następstwami trzęsień ziemi, tak Islandczycy nauczyli się monitorować aktywność wulkaniczną. Specjalne narzędzia, czujniki oraz pomiary sprawiają, że mieszkańcy okolicznych terenów są odpowiednio wcześniej ostrzegani przed możliwym zagrożeniem.

Dr Piotr Szrek stawia jednak sprawę jasno: erupcji nie da się przewidzieć. - Żaden naukowiec nie podejmie się dokładnej oceny co do możliwości wystąpienia kataklizmu. Nie da się bowiem przewidzieć terminu oraz siły zjawiska - wyjaśnia. Te kwestie pozostają "tajemnicą" do momentu ich wystąpienia.

Superwulkan - realne zagrożenie

Bodźcem do dyskusji na temat możliwych konsekwencji erupcji wulkanu na Islandii jest niewątpliwie historia z 2010 roku, kiedy to doszło do erupcji Eyjafjallajökull. "Potwór z Islandii" na osiem długich dni sparaliżował ruch lotniczy w prawie całej Europie, a pył wulkaniczny dotarł do najdalszych zakątków Starego Kontynentu, sięgając tysięcy kilometrów.

REKLAMA

Okazuje się jednak, że prawdziwego zagrożenia należy upatrywać w innym miejscu. Superwulkan, bo o nim mowa, to realna i katastrofalna wizja, której terminu nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

- Superwulkan Yellowstone (USA) stanowi realne zagrożenie - twierdzi zastępca dyrektora PIG. Ostatnia jego eksplozja nastąpiła 640 tys. lat temu. Poprzednie - 1,3 mln lat temu oraz 2,1 mln lat temu. Ponadto wulkanolodzy sklasyfikowali wspomniane erupcje jako wybuch wulkanu o najwyższym stopniu w 8-stopniowej skali VEI (Indeks Eksplozywności Wulkanicznej). - Konsekwencje takiej erupcji były globalne i katastrofalne. Katastrofa tej skali oznacza zapaść gospodarczą, uderzenie w znaną nam cywilizację. Człowiek miałby ogromny problem z przetrwaniem - dodaje ekspert. Zagrożenie jest tym większe, że wulkan znajdujący się na terenie parku narodowego Yellowstone to nie pojedynczy stożek wulkaniczny, a system, ogromny obszar, pod którym znajdują się złoża magmy o wysokiej eksplozywności.

Słynny gejzer Old Faithful położony w Parku Narodowym Yellowstone. Na terenie parku znajduje się kaldera superwulkanu Yellowstone Słynny gejzer Old Faithful położony w Parku Narodowym Yellowstone. Na terenie parku znajduje się kaldera superwulkanu Yellowstone

Mimo pojawiających się informacji, jakoby wybuch wulkanu na Islandii mógł przyczynić się do obniżenia temperatury oraz pomóc nam w walce z ociepleniem klimatu, dr Piotr Szrek przekonuje, że należy do takich teorii podchodzić z dużym dystansem. Problem globalnego ocieplenia jest niezwykle złożony, a na klimat ma wpływ szereg różnych czynników, które warunkują jego stan. - Historia i badania pokazują, że w przeszłości mieliśmy do czynienia z obniżeniem się światowej temperatury w wyniku wybuchu wulkanu - podkreśla Szrek.

Rok 1816 nazwany został "rokiem bez lata" - po wybuchu wulkanu Tambora położonego w dzisiejszej Indonezji. Uważa się, że ta właśnie erupcja przyczyniła się do znacznego obniżenia temperatury na świecie, w efekcie czego zniszczeniu uległy uprawy w Europie Północnej oraz północno-wschodniej Ameryce.

REKLAMA

- Gazy i pyły uwalniane do atmosfery w sposób udokumentowany w skali historycznej mogą powodować okresowe ochłodzenia klimatu w skali globalnej. Promienie słoneczne nie są w stanie przebić się przez warstwę popiołu i gazów - stąd spadek temperatury - tłumaczy ekspert.

Oprócz Yellowstone, jednym z superwulkanów są znajdujące się we Włoszech Pola Flegrejskie.

Wulkany w Polsce

Choć mogłoby się wydawać, że w Polsce wulkanów nie ma, nasz kraj nie jest "zieloną wyspą" na wulkanicznej mapie. Mówimy jednak o wulkanach wygasłych. Na Dolnym Śląsku znajduje się bowiem "Kraina wygasłych wulkanów". - Nie są to jednak stricte wulkany. To wypreparowane wypełnienia kominów wulkanicznych. Trzon wulkanu zachował się do naszych czasów. Są obrazem istnienia wulkanów na terenach naszego kraju - wyjaśnia dr Piotr Szrek.

Sudety - Pogórze Kaczawskie; góra Ostrzyca - komin wygasłego wulkanu tarczowego Sudety - Pogórze Kaczawskie; góra Ostrzyca - komin wygasłego wulkanu tarczowego

Czy istnieje możliwość, że na terenie Polski "popłynie lawa"? Choć naukowiec nie może nigdy powiedzieć, że coś jest pewne w 100 proc., to szansa na wybuch lub jakąkolwiek aktywność wygasłych wulkanów na Dolnym Śląsku jest znikoma. - To ułamek, kilka miejsc po przecinku. Aktywność wulkanów znajdujących się na terenie dzisiejszej Polski zakończyła się na długo przed tym, jak powstała Islandia - podkreśla dr hab. Piotr Szrek.

REKLAMA

Euronews/pap/iar/BBC/

Ada Skowron

kor.

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej