Film CIA miał zachęcać Rosjan do współpracy. Niemiecki politolog: hollywoodzki kicz

Niedawno w sieci pojawił się film Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), który ma skłonić do współpracy rosyjskich patriotów. Zdaniem niemieckiego politologa Siergieja Sumlennego ogłoszenie werbunkowe agencji pełne jest błędów i wyobrażeń nieprzystających do aktualnej rosyjskiej rzeczywistości.

2024-01-29, 10:34

Film CIA miał zachęcać Rosjan do współpracy. Niemiecki politolog: hollywoodzki kicz
Siergiej Sumlenny wytknął, że przedstawiany rosyjski agent urodziłby się kilkanaście lat po śmierci wspominanego przez siebie Żukowa. Foto: YouTube/x.com

Prawie 3-minutowy film "Dlaczego skontaktowałem się z CIA: w imię Ojczyzny" został opublikowany w kanałach społecznościowych agencji niespełna tydzień temu. Na nagraniu przedstawiono wyobrażenie wewnętrznego monologu ekskomandosa w średnim wieku, który obecnie współpracuje z GRU (wywiad wojskowy Rosji - red.). Jego historia podzielona jest na dwie części: "Moja walka" i "Moja decyzja".

Mężczyzna dochodzi do wniosku, że "prawdziwy wróg Rosji tkwi w niej samej". - Elita sprzedała kraj za pałace i jachty, a nasi żołnierze żują zgniłe ziemniaki i strzelają z przedpotopowej broni. Nasi ludzie są zmuszani do płacenia łapówek tylko po to, aby znaleźć pracę. (...) Korupcja i nepotyzm niszczą mój kraj od środka - wyznaje fikcyjny bohater. Całość opowieści w języku rosyjskim kończy wyznanie o powodach rozpoczęcia współpracy z Amerykanami: dla swojego syna oraz by "naród rosyjski prosperował i zrealizował swój potencjał".

"Zostaniecie wyśmiani"

Siergiej Sumlenny, niemieckie politolog i były dyrektor Fundacji im. Heinricha Bölla w Kijowie, w krótkiej analizie wytknął amerykańskiej agencji błędy popełnione w nagraniu. Ocenił, że spowodują one, iż cała akcja zostanie wyśmiana, gdyż nie oddaje ona współczesnej rosyjskiej rzeczywistości, ale amerykańskie wyobrażenia na jej temat. "To kicz ZSRS z lat 60., rodem z hollywoodzkich filmów z lat 70." - ocenił.

Czytaj także:

Jako pierwsze ekspert ds. Europy Wschodniej wytknął, że jako tło użyto klasycznej muzyki rodem z moskiewskiego Teatru Wielkiego. "Rozumiem, że lubicie Bolszoj, ale agenci GRU nie" - napisał Sumlenny. Zwrócił również uwagę na odtwarzaną na adapterze płytę winylową. "Można go znaleźć albo w mieszkaniu babuszki, albo w mieszkaniu młodego hipstera (ale to byłby inny odtwarzacz)" - ocenił.

Zauważył, iż z opowieści wynika, że fikcyjny agent miałby na początku 2024 roku 35 lat. Jednak na nagraniu wspomina początki swojej pracy dla GRU i marszałka Gieorgija Żukowa, który zmarł w 1974 roku, czyli kilkanaście lat przed jego urodzeniem.

Sumlenny wskazał także na rzeczy, które dla uwiarygodnienia historii i znajomości realiów Rosji powinny być pokazane z większą dokładnością. Chodzi o tablice rejestracyjne i użyte na nich litery, kody i czcionkę.

Na koniec zwrócił uwagę na językową niejednoznaczność tytułu. Użyty w nim czasownik może nie tylko znaczyć "skontaktować się", ale także "wdać się w kontakt, zadać się z niebezpiecznymi, nieprzyjemnymi ludźmi". "To brzmi jak smutne zeznanie przed rosyjskim sądem" - ocenił.

REKLAMA

st/kor-wm

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej