Nieudany powrót do Polski. Adam Kownacki przegrywa w Koszalinie

Walka Adam Kownacki - Kacper Meyna była pierwszym starciem polskiego pięściarza w ojczyźnie. Niestety, pojedynek w Koszalinie zakończył się szybką porażką zawodnika, któremu kilka lat temu wróżono walkę o najwyższe cele.

2024-03-03, 11:36

Nieudany powrót do Polski. Adam Kownacki przegrywa w Koszalinie
Adam Kownacki (L) przegrał na punkty z Eranem Demirezenem. Foto: Twitter/Showtime Boxing

Kownacki - Meyna. "Babyface" zdemolowany

Kariera Adama Kownackiego w dalszym ciągu nie wróciła na właściwe tory, choć już od dłuższego czasu trudno było spodziewać się tego, że w jakiś cudowny sposób Polak wróci do miejsca, w którym perspektywy pojedynków z najlepszymi wciąż będą dla niego otwarte. 

Walka z Kacprem Meyną była dla Kownackiego pierwszą w Polsce, z której wyjechał razem z rodzicami w wieku 7 lat. W pewnym momencie, zwłaszcza po pokonaniu Artura Szpilki, "Babyface" zyskał ogromną popularność, wspiął się na trzecie miejsce rankingu IBF, wróżono mu sukcesy w wadze ciężkiej i zestawiano ze ścisłą czołówką. Niestety, weryfikacja okazała się bardzo brutalna - dwie porażki z Robertem Heleniusem pokazały wszystkie wady boksera, zabrały mu dużo zdrowia, co było widać w kolejnych starciach. Także przegranych - Demirezen i Cusumano byli kolejnymi, którzy odnieśli zwycięstwa nad Kownackim, pozostającym cieniem dawnego siebie.

Cztery kolejne klęski sprawiły, że pięściarz myślał o przejściu na emeryturę. I, patrząc na to, co działo się w sobotni wieczór w Koszalinie, prawdopodobnie była to najbardziej sensowna opcja, którą mógł wygrać.

W starciu z Kacprem Meyną, którego stawką było mistrzostwo Polski w wadze ciężkiej. 34-latek zapewniał, że jest przygotowany, chciał pokazać się przed polską publicznością, podkreślał, że ten występ dużo dla niego znaczy. Niestety, walka była krótka i całkowicie jednostronna. Kownacki wytrzymał zaledwie kilkadziesiąt sekund, Meyna przełamał jego opór, zasypał Kownackiego gradem ciosów, a sędzia przerwał pojedynek. 

REKLAMA

Nie zabrakło kontrowersji

Nie brakuje głosów, że stało się to za wcześnie, że pretendent mógł jeszcze wrócić do gry. Patrząc jednak na jego stan, można w to wątpić, choć oczywiście już po technicznym nokaucie nie mógł pogodzić się z decyzją. 

Dla Kacpra Meyny było to siódme kolejne zwycięstwo w zawodowym ringu i zdobyty na Kownackim skalp może otworzyć mu drzwi do większych walk. A co będzie dalej z karierą 34-latka? Słuchając ekspertów i czytając komentarze po walce, sportowa emerytura wydaje się jedynym sensownym scenariuszem.

Patrząc na jego występy w najlepszych latach, widać było od razu, że prezentowany przez niego styl to ogromne ryzyko. W każdej swojej walce zbierał potężne ciosy, ale miał opinię zawodnika z żelazną szczęką i z bardzo dużą odpornością na uderzenia. Niestety, wszystko to, co stało się potem, tylko potwierdza, jak destrukcyjnym i wywołującym spustoszenia na zdrowiu sportem jest boks, zwłaszcza w wadze ciężkiej, gdzie pięściarze dysponują potężną siłą.

REKLAMA

Pojawiły się też spekulacje dotyczące tego, że nie wszystko było w porządku z rękawicami Meyny jeśli chodzi o ich wypełnienie, stąd też ciosy miały siać dużo większe spustoszenie u Kownackiego. Patrząc na ostatnie walki, warto zachować tu jednak dużo dystansu - "Babyface" wygląda już na zawodnika wyraźnie naruszonego i nawet bez brudnych sztuczek jego wrażliwość na uderzenia nie jest już najwyższa.

Czytaj także:

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej