Oskarżenia pod adresem Obajtka o inwigilację opozycji. Budka mówi o "porażających" kwotach

Minister aktywów państwowych Borys Budka określił skalę inwigilacji polityków za pieniądze Orlenu jako "porażającą". Według ujawnionych informacji spółka paliwowa, oprócz ponoszonych wydatków na ochronę prezesa Daniela Obajtka, wydawała pieniądze również na detektywa, który śledził polityków ówczesnej opozycji.

2024-03-07, 10:36

Oskarżenia pod adresem Obajtka o inwigilację opozycji. Budka mówi o "porażających" kwotach
Minister Borys Budka ujawnił szczegóły dot. inwigilacji zleconej przez b. prezesa Orlenu Daniela Obajtka . Foto: PAP/EPA/Radek Pietruszka

Na początku tygodnia ujawniono informacje, z których wynika, że prezes Orlenu Daniel Obajtek wynajął prywatnego detektywa, który miał śledzić posłów ówczesnej opozycji. Wśród osób inwigilowanych byli dzisiejsi ministrowie rządu - Marcin Kierwiński i Jan Grabiec, oraz europoseł PO Andrzej Halicki, choć oficjalnie zadaniem detektywa miało być "ujawnienie nieuczciwej konkurencji wobec Orlenu".

Daniel Obajtek, 5 lutego przestał być prezesem Orlenu, napisał w mediach społecznościowych, że zaprzecza doniesieniom, żeby "wynajmował jakiegokolwiek detektywa do śledzenia jakichkolwiek posłów"

Budka ujawnia

W rozmowie w TVP Info minister Borys Budka podkreślił, że obiektami zainteresowania byli między innymi posłowie, którzy podawali w wątpliwość zasadność fuzji Orlenu z Lotosem. Polityk przekazał też, że z dokumentów, które ma, wynika, że "za pieniądze spółek z Grupy Orlen, śledzono posłów na Sejm RP". - Wydumanym powodem do tej inwigilacji były składane interpelacje. W interesie Skarbu Państwa interpelacje, w których przestrzegano przed fuzją Orlenu z Lotosem, dopytywano o działalność Orlenu. I wymyślono taką machinę, że zlecono firmie detektywistycznej, rzekomą ochronę interesów Orlenu, a zamiast tego mieliśmy do czynienia z inwigilacją posłów - powiedział Budka. Dodał, że decyzje, akceptacje tych zleceń, zawierały podpisy Daniela Obajtka.

Miliony wydane na detektywa

Budka powołał się na wydruki zdjęć, na których - jak mówił - w sposób tajny np. przedstawiano spotkania otwarte PO. - Po pierwsze jakość tych materiałów jest bardzo wątpliwa, jeśli chodzi o to, co się tam znajduje - ocenił. Zaznaczył, wszystkie dokumenty, które otrzymał, "jasno pokazują, że posłowie byli inwigilowani, w sposób tajny robiono im zdjęcia". - Ta osoba, o której tu mówmy, która wykonywała te czynności, w samej Grupie Orlen przez ostatnie lata zarobiła ok. 6 mln zł - powiedział Budka.

REKLAMA

We wtorek Donald Tusk, odnosząc się do byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, stwierdził, że "miał typowe zainteresowania dla funkcjonariuszy PiS" i podpisał m.in. zlecenie dla detektywa, którego zadaniem były "identyfikacja i udokumentowanie działań wobec nieuczciwych konkurencji wobec PKN Orlen, w tym identyfikacja źródeł ujawniania informacji dotyczących funkcjonowania koncernu". - Detektyw zajmował się śledzeniem posłów opozycji, m.in. Marcina Kierwińskiego, Jana Grabca czy europosła Andrzeja Halickiego - powiedział Tusk, dodając, że na te usługi detektywistyczne Orlen wydał ponad 1 mln zł.

Posłuchaj

W rozmowie w TVP Info minister Borys Budka podkreślił, że obiektami zainteresowania byli między innymi posłowie, którzy podawali w wątpliwość zasadność fuzji Orlenu z Lotosem (IAR) 0:28
+
Dodaj do playlisty
Czytaj także:

Detektyw Obajtka w PKN. Brejza: PiS był kartelem, który zawłaszczał kolejne instytucje państwa

REKLAMA

IAR/PAP/kg

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej