Premier League. Manchester United upokorzony po raz kolejny. Tak źle nie było od dekad
Manchester United w poniedziałkowy wieczór doznał 13. porażki w tym sezonie Premier League. "Czerwone Diabły" zostały rozbite 0:4 przez Crystal Palace, ale sam wynik nie był tego wieczoru najgorszy. Czy to koniec Erika Ten Haga przy Old Trafford?
2024-05-07, 12:30
Premier League. Koniec Ten Haga już pewny?
Poniedziałkowa porażka 0:4 z Crystal Palace nie była dla Manchesteru United momentem przełomowym tego sezonu, dla wielu kibiców "Czerwonych Diabłów" nie była nawet szokiem - a przynajmniej nie powinna być, biorąc pod uwagę, jak spisuje się zespół prowadzony przez Erika Ten Haga w tym sezonie.
81 bramek straconych we wszystkich rozgrywkach (najwięcej od 1977 roku), 13 przegranych spotkań w Premier League (najwięcej od momentu powstania ligi), najmniej punktów na koniec sezonu od 10 lat (David Moyes w 2014 roku uzbierał ich 56) - to tylko kilka liczb, które pokazują skalę klęski, która nastąpiła w tym sezonie. Ten Hag obnażył wszystkie problemy szatni, budowania klubu i tego, co przy Old Trafford nie działa od lat - przede wszystkim pokazał jednak, że drużyna "Czerwonych Diabłów" gra praktycznie bez trenera, nie widać w niej żadnego pomysłu na grę, automatyzmów, schematów, taktycznej koncepcji - tak jakby 11 losowych piłkarzy wyszło na murawę, by odbębnić swój obowiązek. Ale trzeba przy tym wszystkim przyznać, że obraz ligowej tabeli, w której Manchester United właśnie spadł na 8. pozycję, nie jest jeszcze najbardziej dramatyczny i stanowi pewne przekłamanie - tak naprawdę dokładniejsze analizy mówią jasno, że powinno być jeszcze gorzej.
Jamie Callagher, który po spotkaniu z Crystal Palace dłuższy czas poświęcił krytyce tego, co prezentują zawodnicy Ten Haga, mówił jasno, że w tym przypadku wyniki są lepsze niż gra, a Manchester United to jedna z najgorzej prowadzonych drużyn w całej lidze, która rozpaczliwie potrzebuje nie punktów, ale występów, które pokazałyby, że cokolwiek w tej drużynie ma sens.
Zestawienie obrony z Casemiro w środku tylko ośmieszyło Brazylijczyka, który w wieku 32-lat, kiedy jeszcze jest czas na grę na najwyższym poziomie, odcina kupony od swojej fantastycznej kariery w Realu, znajdując się na równi pochyłej. W tym zespole trudno zresztą znaleźć tych, których warto chwalić - z wyjątkiem Bruno Fernandesa, który wyróżnia się zdecydowanie. W poniedziałek zabrakło jednak tego, na którym spoczywał ciężar gry całego zespołu. I było to widać lepiej niż wyraźnie.
REKLAMA
Spodziewany dorobek punktowy powinien być gorszy, ale w tym sezonie ekipa Ten Haga wielokrotnie zdołała uzyskać lepszy wynik, niż wskazywała na to gra. Wielokrotnie zdobywała gole, które wynikały z przypadku, jednego momentu, który akurat udawało się wykorzystać. Przykładem może być choćby mecz z Liverpoolem, który "The Reds" powinni wygrać wysoko i pewnie. Zabrakło skuteczności, a Manchester United najpierw wykorzystał kuriozalny błąd defensywy, a później indywidualną akcją popisał się Mainoo. Z przebiegu gry "Czerwone Diabły" powinny cieszyć się, że nie zostały rozbite.
Szczęścia nie można jednak mieć wiecznie, a spotkania takie jak to z Crystal Palace tylko utwierdzają wszystkich w przekonaniu, jak tytaniczny wysiłek czeka kogoś, kto przejmie drużynę po sezonie. Oczywiście można już teraz domyślać się, że znalezienie chętnego trenera z odpowiednim doświadczeniem, wizją przebudowy zespołu i charakterem, który pozwoli się w tym odnaleźć, łatwe nie będzie.
- Będę walczył. Przygotowałem zespół najlepiej jak mogłem. Nie było wystarczająco dobrze, więc muszę wziąć za to odpowiedzialność. Ale znajdę energię i przygotuję drużynę do niedzielnego meczu - mówił po spotkaniu menedżer Manchesteru United.
REKLAMA
Nie będzie łatwo odbić się po tej porażce - w niedzielę na Old Trafford przyjeżdża Arsenal, który zamierza do końca walczyć o to, by w tym sezonie sięgnąć po mistrzostwo Anglii. Przejechanie się po rozbitym po tak dotkliwej porażce Manchesterze United nie powinno być najmniejszym problemem dla piłkarzy "Kanonierów".
Wyniki 36. kolejki angielskiej Premier League:
poniedziałek
Crystal Palace 4 - Michael Olise 12, 66, Jean-Philippe Mateta 40, Tyrick Mitchell 58
Manchester United 0
niedziela
REKLAMA
Brighton 1 - Joao Pedro 87
Aston Villa 0
Chelsea Londyn 5 - Cole Palmer 15, Conor Gallagher 30, Nono Madueke 36, Nicolas Jackson 48, 80
West Ham United 0
Liverpool 4 - Mohamed Salah 16, Andrew Robertson 45, Cody Gakpo 50, Harvey Elliott 59
Tottenham Hotspur 2 - Richarlison 72, Son Heung-Min 77
sobota
Arsenal Londyn 3 - Bukayo Saka 45-karny, Leandro Trossard 70, Declan Rice 90+7
AFC Bournemouth 0
REKLAMA
Brentford 0
Fulham Londyn 0
Burnley 1 - Dara O'Shea 86
Newcastle United 4 - Callum Wilson 19, Sean Longstaff 35, Bruno Guimaraes 40, Alexander Isak 55
Sheffield United 1 - Ben Brereton Diaz 17-karny
czerwona kartka: Anel Ahmedhodzic 90+5
Nottingham Forest 3 - Callum Hudson-Odoi 27, 65, Ryan Yates 51
Manchester City 4 - Erling Haaland 12-karny, 35, 45+3-karny, 54, Julian Alvarez 85
Wolverhampton 1 - Hee-Chan Hwang 53
REKLAMA
piątek
Luton Town 1 - Elijah Adebayo 31
Everton 1 - Dominic Calvert-Lewin 24-karny
Tabela:
M Z R P Bramki Pkt
1. Arsenal Londyn 36 26 5 5 88 28 83
2. Manchester City 35 25 7 3 87 33 82
3. Liverpool 36 23 9 4 81 38 78
4. Aston Villa 36 20 7 9 73 53 67
5. Tottenham Hotspur 35 18 6 11 69 58 60
6. Newcastle United 35 17 5 13 78 56 56
7. Chelsea Londyn 35 15 9 11 70 59 54
8. Manchester United 35 16 6 13 52 55 54
9. West Ham United 36 13 10 13 56 70 49
10. AFC Bournemouth 36 13 9 14 52 63 48
11. Brighton 35 12 11 12 53 57 47
12. Wolverhampton 36 13 7 16 49 60 46
13. Fulham Londyn 36 12 8 16 51 55 44
14. Crystal Palace 36 11 10 15 49 57 43
15. Everton 36 12 9 15 38 49 37*
16. Brentford 36 9 9 18 52 60 36
17. Nottingham Forest 36 8 9 19 45 63 29**
18. Luton Town 36 6 8 22 49 78 26
19. Burnley 36 5 9 22 39 74 24
20. Sheffield United 36 3 7 26 35 100 16 - spadek
* - Everton ukarany odjęciem 8 pkt za nieprawidłowości finansowe
** - Nottingham Forest ukarany odjęciem 4 pkt za nieprawidłowości finansowe
- Premier League. Ipswich świętuje. Powrót do elity po 22 latach
- Premier League. Popis Erlinga Haalanda. Manchester City rozbił rywala i tytuł ma w swoich rękach
- Leo Messi przypomniał o sobie. Pięć asyst w jednej połowie!
ps
REKLAMA