Przemycają mocz partnerki w próbce. Sportowcy na dopingu zrobią wiele, by oszukać kontrolerów

Polska Agencja Antydopingowa ma coraz więcej pracy w związku ze zbliżającymi się igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Kontrolerzy na całym świecie coraz poważniej traktują sprawdzanie zawodników pod kątem czystości rywalizacji. - Kiedyś zdarzały się przypadki, że sportowiec przekazywał do kontroli próbki moczu należące do jego partnerki i potem okazywało się, że... badana była kobieta, a nie mężczyzna - powiedział dyrektor POLADA Michał Rynkowski, który był gościem audycji "Samo zdrowie" w Polskim Radiu 24.

2024-05-08, 13:00

Przemycają mocz partnerki w próbce. Sportowcy na dopingu zrobią wiele, by oszukać kontrolerów
Michał Rynkowski odkrywa kulisy dopingu farmakologicznego w sporcie . Foto: East News/ Reporters / EUREKA/REPORTER

Igrzyska olimpijskie w Paryżu zostaną rozegrane w dniach 26 lipca - 11 sierpnia. Nic dziwnego, że im bliżej igrzysk, tym więcej pracy mają kontrolerzy Polskiej Agencji Antydopingowej.

- Są to głównie kontrole indywidualne, które odbywają się w domach zawodników lub w miejscach zgrupowań, czyli poza zawodami sportowymi. Chodzi o to, żeby w sposób możliwie niezapowiedziany można było pobrać od sportowców próbki - wyjaśniał dyrektor POLADA Michał Rynkowski w audycji "Samo zdrowie" na antenie Polskiego Radia 24.

Sportowcy próbują oszukiwać. "Mogą się cewnikować"

Jak się okazuje, przepisy antydopingowe można złamać na wiele sposobów. O tym, co jest zabronione, a co dozwolone decyduje lista Światowej Agencji Antydopingowej (WADA).

- WADA, która od 1999 roku stoi na straży czystości globalnego sportu, co roku wydaje listę zabronionych substancji i metod, która jest aktualizowana. Obecnie jest na niej ponad 300 pozycji - wyjaśnił Michał Rynkowski.

REKLAMA

Co ciekawe, według najnowszych statystyk wciąż najpopularniejszymi wśród dopingowiczów substancjami są steroidy, które z historii znamy choćby ze sprawy kontrowersyjnych sportowców z NRD.

- Gdybyśmy popatrzyli na statystykę WADA z 2022 roku, to najczęściej stosowaną grupą substancji są steroidy anaboliczno-androgenne, czyli "klasyczny doping" wpływający na siłę, ale też na lepszą regenerację czy leczenie kontuzji. Większość zakazanych substancji sprzyja leczeniu - podkreślił Rynkowski.

Jak dzisiaj wyglądają kontrole antydopingowe? Sporo zmieniło się na przestrzeni lat. Wszystko po to, by zminimalizować ryzyko ostrzegania sportowców.

- Kontrole są bardzo intensywne. Nie informujemy zawodników, że zostali do kontroli wytypowani. Za czasów Lance'a Armstronga krążyły opowieści o kontrolerach, którzy dzwonili do sportowców z wyprzedzeniem, zanim pojawią się na miejscu u zawodnika, pytając, czy jest na miejscu. To od razu zapowiadało kontrolę antydopingową, co mogłoby pozwolić zawodnikowi, żeby się nawet cewnikować i wprowadzić do pęcherza mocz, który nie zawiera substancji zabronionych, czy też "wyczyszczać się" przez nadmierne nawadnianie albo stosować infuzje dożylne - tłumaczył szef POLADA.

REKLAMA

Kontrole bywają krępujące. "Niektórzy się blokują"

Kontrolerzy pobierają zwykle próbki moczu, choć zdarzają się też pobrania próbek krwi. - Badamy przede wszystkim próbki moczu, zdarza się też, że pobieramy próbki krwi, ale robi to personel mający do tego uprawnienia, głównie pielęgniarki. Nasze doświadczenia z przeszłości nie były zbyt dobre, więc obecnie realizują to praktycy, którzy na co dzień pobierają takie próbki - podkreślał Michał Rynkowski.

Jak w praktyce wygląda badanie moczu przez kontrolerów POLADA?

- Pobranie próbki moczu odbywa się w obecności kontrolera antydopingowego. Zawodnik musi się obnażyć, niezależnie od tego, czy to kobieta, czy mężczyzna. Oddawanie próbki odbywa się w obecności kontrolera tej samej płci. Kontroler musi obserwować całą drogę oddawania moczu, więc jest to krępujące. Zwłaszcza ci sportowcy, którzy po raz pierwszy są kontrolowani, czasami blokują się psychicznie, jeśli chodzi o oddawanie próbek - mówił dyrektor agencji. - To kluczowy moment kontroli antydopingowej, bo pozwala zobaczyć kontrolerom, czy zawodnik nie manipuluje w trakcie procesu badania i nie chce podmienić próbki - dodał.

Jak się okazuje... zawodnicy próbowali manipulować próbkami moczu. - "Klasyczne" przypadki podczas kontroli dotyczyły zawodników, którzy mieli pojemniki z czystym moczem, czyli niezawierającym substancji zabronionych. Często był to ich własny mocz, ale zdarzały się przypadki, że należał np. do jego partnerki i potem okazywało się, że badana była kobieta, a nie mężczyzna. W takich przypadkach mamy do czynienia z jawną manipulacją - mówił Rynkowski. - U nas zdarzały się próby manipulacji, ale nie były zakończone sukcesem. Gdy próba oszustwa była wykrywana, kontrola się na tym kończyła i mieliśmy dyskwalifikację. W takiej sytuacji zawodnikowi grozi kara co najmniej czterech lat dyskwalifikacji, ale może być wyższa - dodał.

REKLAMA

W Rosji oszukiwano w laboratoriach

Najsłynniejsza afera dopingowa ostatnich lat miała miejsce w Rosji, gdzie cały system państwowy był zaangażowany w to, by fałszować próbki oddawane do kontroli.

- W Rosji cały system poszedł o krok dalej niż klasyczna manipulacja podczas kontroli. Tam do manipulacji dochodziło w laboratorium. Służby zbierały mocz od sportowców w okresie, gdy nie stosowali substancji zabronionych, ale już podczas zimowych igrzysk w Soczi mocz był podmieniany w laboratorium. Ten zawierający niedozwolone substancje zamieniano na mocz spełniający wszelkie normy. To oczywiście wychodziło później we wtórnych analizach, gdy okazywało się, że np. ciężar moczu się nie zgadzał. Rosjanie dodawali też do próbek sól, by zwiększyć ciężar właściwy moczu - wyjaśnił Michał Rynkowski.

Jak wyglądają kontrole antydopingowe podczas takich imprez jak igrzyska olimpijskie? - Niektórzy zawodnicy są badani kilkukrotnie podczas igrzysk. Nie ma ograniczeń ilościowych. Czasem stosujemy taktykę, że badamy dzień po dniu, albo robimy np. dwa dni przerwy, bo zawodnikowi może się wydawać, że więcej nie będzie kontrolowany i "hulaj dusza, piekła nie ma". Niektóre substancje długo utrzymują się w organizmie, ale są też takie, które stosuje się w mikrodawkach i ich eliminacja z organizmu to kwestia godzin - zauważył gość Polskiego Radia 24.

Czy zawodnicy mogą liczyć na tzw. domniemanie niewinności? Czy producenci suplementów diety informują na etykietach o dokładnym składzie ich produktu? O tym w całej rozmowie Małgorzaty Telmińskiej z Michałem Rynkowskim.

REKLAMA

Posłuchaj

Samo zdrowie - 7.05.2024 25:51
+
Dodaj do playlisty

 

Posłuchaj podcastu:

<<< PODCAST SAMO ZDROWIE >>>

 /empe/wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej