Okupacja krakowskiego akademika. Rektor odciął prąd i wezwał policję, studenci nie kończą protestu
Od niemal tygodnia trwa strajk okupacyjny w akademiku "Kamionka" Uniwersytetu Jagiellońskiego. Młodzi protestujący domagają się działań na rzecz mniej zamożnych studentów. Władze UJ odcięły już prąd w budynku, wezwały policję i ochroniarzy, nawołują do zakończenia protestu.
2024-05-23, 11:46
- Poradziliśmy sobie z brakiem prądu, dostaliśmy agregat. Codziennie organizujemy wykłady, a mamy w planach slam poetycki, karaoke, noc filmową - mówi Amelia Antonowicz, studentka psychologii na UJ, która bierze udział okupacyjnym strajku akademika. Dwa dni temu uczelnia odłączyła prąd w okupowanym budynku, motywując to jego rzekomym złym stanem technicznym. - Jeszcze dwa lata temu mieszkali tu uchodźcy z Ukrainy, a według dokumentów, które otrzymaliśmy od uczelni, stan nieruchomości jest dobry - dziwi się Amelia.
- Kredyt 0 proc. to zły pomysł? Wzrosną ceny mieszkań, a problemy rynku nie zostaną rozwiązane
- Uciekł z Białorusi. Ujawnia, co się dzieje na reżimowych uczelniach
Wcześniej władze uczelni przysłały do budynku firmę ochroniarską, zmieniły zamki w budynkach, wezwały też policję pod zarzutem "naruszenia miru domowego" (funkcjonariusze nie podjęli interwencji, zachęcając do podjęcia rozmów).
Całe wakacje na szukaniu mieszkania
Studenci, którzy 17 maja zainicjowali protest, zrzeszeni są w Kole Młodych Inicjatywy Pracowniczej. Według Amelii prawie wszyscy studiują na UJ lub musieli zrezygnować z nauki. Jako powód okupacji podają problemy mieszkaniowe mniej zamożnych studentów. - Przyjechałam do Krakowa z Wrocławia, znalezienie pokoju z zajęło mi ponad trzy miesiące. Przez całe wakacje uczestniczyłam w castingach [spotkaniach z właścicielem, na podstawie którego wybiera lokatorów - red.], pisałam też do ponad 100 osób z pytaniami o miejsce. 500 osób z UJ dostało odmowną decyzję w sprawie miejsca w akademiku, a w przypadku Akademii Górniczo-Hutniczej było to 800. A wynajem pokoju kosztuje w Krakowie ok. 1500 zł - mówi Amelia.
Po pierwszych dniach protestu władze uczelni wycofały się z zamiaru sprzedaży Kamionki - fundusze miały zasilić budowę nowego akademika, bliżej kampusu na Ruczaju, gdzie ma zajęcia 1/3 studentów UJ. Jednak to nie satysfakcjonuje studentów. Zwracają uwagę, że mimo 13 prób sprzedaży obiektu, chętnych nie było. Chcą, aby władze uczelni zobowiązały się do remontu starego budynku, który - jak twierdzą - mógłby dać mieszkanie ok. 100 osobom (wstępne szacunki kosztów to ok. 2-3 mln złotych). Oczekują też, że UJ przedstawi konkretne plany dotyczące budowy nowego akademika.
Za daleko i nie ma pieniędzy
Rzecznik UJ Adam Koprowski zwraca uwagę, że takie plany istnieją. - Mamy koncepcję, złożyliśmy wniosek o dofinansowanie do ministerstwa, szykujemy przetarg na projekt architektoniczno-budowlany - mówi, zwracając uwagę, że żadna uczelnia nie byłaby w stanie pokryć całości szacowanych na 140 mln zł kosztów.
Co do remontu Kamionki, problemem może być historyczny charakter budynku (jest wpisany do gminnego rejestru zabytków) oraz konieczność zapewnienia dostępu osobom z niepełnosprawnością ruchową. - Nie wystarczy go odmalować. Musimy też mieć pewność, że ktoś będzie chciał tam mieszkać - dodaje rzecznik. Według uczelni studenci skarżyli się na odległość mieszkań od sal wykładowych oraz standard akademika. "Dojazd zajmuje pół godziny - to według nas nieźle - a jest tu zielono i cicho - odpowiada Amelia.
Rektor i senat wzywają do zakończenia strajku
Jak mówią protestujący, ich organizacja zajmuje się szerszymi działaniami na rzecz poprawy bytu mniej zamożnych studiujących w całej Polsce, np. utrzymywaniem stołówek przez uczelnie, a nie zewnętrzne firmy. Często jedyne, na co starcza ze stypendium socjalnego, to chińska zupka lub baton z automatu. Jeśli nie gotuje się samemu, pozostaje jeden posiłek dziennie. A wiele osób łączy studia z pracą, bo próg stypendium jest bardzo niski - opowiada Amelia.
22 maja Senat UJ dołączył do wezwań rektora, domagając się opuszczenia "nielegalnie zajętego" budynku przez protestujących. Ci z kolei żądają, by nie wyciągać wobec nich prawnych i dyscyplinarnych konsekwencji, argumentując, że protest jest pokojowy i legalny. Jak mówią, dostają wyrazy wsparcia m.in. od części kadry - niektórzy wykładowcy przenieśli nawet swoje zajęcia na teren okupowanego akademika.
W poniedziałek rektor elekt UJ prof. Piotr Jedynak zapewniał, że wobec protestujących nie zostaną zastosowane siłowe rozwiązania.
Maciek Piasecki