Afera w NCBiR. "Był istotną postacią, ale wyszedł już na wolność"

- Byłem "słupem", który wziął na siebie projekt o wartości jednego miliona złotych - powiedział Onetowi jeden z oskarżonych w aferze w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, który odgrywał rolę tzw. słupa. Dodał, że mózgiem całego procederu były osoby z zarządu funduszu inwestycyjnego.

2024-08-07, 15:01

Afera w NCBiR. "Był istotną postacią, ale wyszedł już na wolność"
Konferencja NCBiR. Foto: PAP/Leszek Szymański

Rozmówca Onetu przedstawia się jako Paweł. Opowiedział dziennikarzowi Sebastianowi Białachowi, że bardzo ważną postacią w całym procederze był Maciej Ż. z Lublina. Dostarczał on "słupy", czyli osoby, które były gotowe wziąć na siebie milionową dotację.

Prokuratura postawiła Ż. zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, prania brudnych pieniędzy oraz kierowania gróźb karalnych. Paweł opowiadał, że gdy Ż. pokłócił się z innym zatrzymanym o pieniądze, dokładnie o 400 tys. zł, tamten skończył z połamanymi nogami.

Jednakże Maciej Ż. - jak relacjonował Paweł - wyszedł już na wolność. Ważną funkcję pełnili też Rafał B. i Karol S., którzy pisali projekty - na nie również brano dotacje.

Komisja inwestycyjna. "Zdarzało się, że nie było pytań"

Rozmówca Onetu wspomniał: "Mój projekt dotyczył stworzenia innowacyjnego urządzenia, ale ze względów bezpieczeństwa nie mogę zdradzić jego dokładnej nazwy".

REKLAMA

Mężczyzna tłumaczył, że każdy taki projekt należało obronić przed komisją inwestycyjną. - Trzeba było nauczyć się tego projektu, aby sprawiać wrażenie, że jest mój. Wspomniany wcześniej Rafał B. organizował i przygotowywał "próbny komitet" na kilka dni przed faktyczną obroną, żeby sprawdzić, jak się nauczyłem - opowiadał.

Paweł kontynuował, że "obrona polegała na 30-minutowej rozmowie, która odbywała się online". - Przez pierwszą połowę prezentuje się pomysł, a przez kolejne 15 minut odpowiada się na pytania. W niektórych przypadkach zdarzało się, że pytań w ogóle nie było - powiedział.

"Miałem otrzymać 100 tys. zł"

Projekty to były tak zwane "jedynki", czyli projekty na jeden milion złotych. Każdy grantobiorca miał dostać po milionie. - Miałem otrzymać ok. 100 tys. zł w gotówce - mówił rozmówca Onetu.

Czytaj także:

    Nadmienił, że to nie NCBiR bezpośrednio przekazywał pieniądze, tylko fundusz Scitech Fund, którego prezesem jest Jerzy Gessler.

    - Udziały w tej spółce ma Silverberg, gdzie członkami zarządu są Anna Olkowicz i Emilia Bednarek. Pani Emilia jest żoną zatrzymanego przez CBŚP w marcu Krzysztofa B., byłego prezesa spółki NCBiR Investment Fund - mówił Paweł.

    łl/IAR, Onet/wmkor

    Polecane

    REKLAMA

    Wróć do strony głównej